sobota! ja już po obiedzie!
no, moi mili, obiad został zjedzony, to i owo już zrobione - słowem, pracowita sobota trwa! Dziś mam jeszcze w planach wizytę na uczelni celem wydrukowania mszalika Piusa X (jutro idę na Mszę Trydencką do Damenstiftungskirche), potem skok na Różaniec i Mszę w kaplicy Polskiej Misji Katolickiej, a po nim - miting z Adamem, chłopakiem Anji, o których pewnie jeszcze opowiem! Spotkamy się w kaplicy, a potem odwiedzimy Schelling Sallon, gdzie byłem z Berndem (już mi się przypomniało!). Ale nie o tym chciałem, nie o tym!
obiad
w restauracji Gnyszka Steakhouse przy Helene-Mayer-Ring, którą często odwiedzam zapodali dziś dobry obiad. Pod wpisem fotki z kuchni i stołu. Aha, ledwo co wrzuciłem foty na bloga, a dzwoni mi na komórkę jakiś Makłowicz i mówi, że pewnie go znam. Ja na to: Nie kupię żadnego garnka Zeptera! Do widzenia. Znacie gościa?
IV RP a Rafał Matyja i Paweł Śpiewak
jeden z Czytelników zwrócił mi uwagę na fakt, iż twórcą pojęcia IV RP jest nie Paweł Śpiewak jak się powszechnie sądzi (jeszcze bardziej powszechnie sądzi się, że to przebrzydły Kaczor wraz z krwawym Ziobrą usiedli i wymyślili), lecz Rafał Matyja, na łamach Debaty już w 1998 roku! Dziękuję za informację, niestety nie mogę jej teraz zweryfikować, ale znając publicystykę Rafała Matyi - jest to więcej niż prawdopodobne!
zmarnowany głos
dużo ostatnio o polityce, przez co Google daje mi cienkie reklamy, dlatego będę się ograniczał, żeby poza tym nie znużyć Czytelników. Ale jedną sprawę chciałem poruszyć już dziś. Sprawę zmarnowanego głosu.
Nie pamiętam już, czy o tym pisałem, czy nie, ale owego pojęcia nie lubię. Zresztą od niedawna - sam byłem jego wyznawcą i niewolnikiem. Tak jak sam kiedyś uważałem UPR za dziwnych, świrniętych panów. Sam kiedyś twierdziłem, że lubię tylko te piosenki, które już słyszałem (tzn. że głosuję tylko na tych panie i panów, których widzę w telewizji).
Człowiek na szczęście ma możliwość rozwoju i w związku z nim - zmieniłem swoje zapatrywania. Dlaczego? Pisałem o tym już na początku bloga - uważam za słuszne głosowanie zgodne ze swoimi przekonaniami, które opierają się na zdefiniowaniu celów, ku którym ma dążyć polityka oraz sposobów ich osiągnięcia. Owe cele czerpię z przesłanek światopoglądowych lub religijnych (tzn. co uważam za dobre), zaś sposoby osiągania - z wyników takich dziedzin jak ekonomia, zarządzanie, socjologia, etc. Tylko tyle, i aż tyle.
Wobec tego żadnego głosu, prócz nieważnego, nie traktuję jako zmarnowany - ponieważ oddanie głosu na polityka, jest świadectwem poparcia - mówię tym samym: Tak proszę Pana, zgadzam się z Panem i chcę widzieć Pana/Pańską partię w Parlamencie. Gdyby wszyscy głosowali taktycznie, zostałyby tylko dwie partie o rozmemłanym programie, ponieważ ideowcy dostaliby komunikat - Panowie, zagłosowałbym na Panów, ale zgodnie z sondażem muszę nie dopuścić, by do władzy się dostali ci, a ci. Przecież mogą się oni do władzy nie dostać, gdy zagłosuję na moich ideowych sojuszników - w ten sposób głosy się rozdrobnią. Tym samym chcę powiedzieć, że nie podoba mi się czysty system dwublokowy.
partycypacja społeczna
w trakcie kampanii można było odnieść wrażenie, że jedynym sposobem uczestnictwa w życiu społecznym jest rytualne wrzucenie pokreślonych dwóch kartek do pomalowanego pudełka (raz na cztery lata). Dodatkowo pokreślonych mądrze, tj. na tych, których proponują ci, którzy alarmują by głosować. Bzdura.
Niska frekwencja to nie wstyd - niska partycypacja społeczna, to dopiero obciach! Jeśli mało osób bierze udział w wyborach, znaczy to, że po prostu albo nie mają poglądów i uczciwie to wyrażają zostając w fotelu, albo nic ich działania na szczeblu centralnym nie obchodzą. Nikt nie ma obowiązku głosować, o czym chyba - mówię to z przykrością i jeszcze raz odsyłam do tekstu Krzyśka Mazura (http://polskawybiera2007.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?400411) - zapomnieli autorzy listu Konferencji Episkopatu Polski.
Choć budzą się w Polsce liczne fundacje, stowarzyszenia, etc. wciąż są słabe - i jak zauważył Olek Zioło - można by wyróżnić w całej Polsce dość niewielką względem całej populacji grupkę osób, które działają. Nieraz w 3, kiedy indziej w 5 organizacjach. Ciągle w Polsce obciachem i kompromitacją jest członkostwo w partii politycznej, a to przecież partie są elementem kapitału społecznego (różnie to widzą różni socjologowie). To jest prawdziwy problem, moi mili - że każdy chciałby, żeby dobrze nam było, a mało kto aktywnie ku temu dąży na co dzień. Co więcej - ciężko jest mu powiedzieć jak to jest, gdy jest dobrze oraz jak to zrobić, ponieważ ani nie ma gdzie o tym poważnie dyskutować, ani się za to wziąć, bo partia - obciach, gmina - też wstyd, itd.
i co?
i to, że postanawiam to zmienić. Przyciskam guzik - i już jest inaczej. Zarejestrowałem się dziś jako sympatyk UPR i posłałem pierwszy przelewik. Kto wie, może zostanę członkiem. Marzy mi się bowiem wielka formacja UPR/PR...
Chłopaki chcą zebrać do 2009 roku 1 000 000 złotych na kampanię - pomożemy!
grzyzga, ty przydupasie Korwina!
czy czytają to ludzie ze Staszica, którzy pamiętają aferę z Maćkiem Bitnerem? Hahaha... to o nim autor anonimowego listu do Staszic Kuriera napisał per przydupas Korwina...
Jak mówię, nigdy nie byłem tego typu osobą, od organizacji, spędów, samorządów, poza Kościołem - trzymałem się z daleka. Korwina i jego ludzi traktowałem jak wariatów. Wolny rynek wydawał mi się bajeczką o żelaznym wilku. Tak naprawdę na Waszych oczach, podczas pisania bloga, doszedłem do tego, by zainteresować się UPR, odkryć ze zdziwieniem że ta partia propaguje moje poglądy, obejrzeć parę filmików z ludźmi z UPR, by zmienić zdanie.
Temat jest mało znany - jak mówiłem, po tym jak Korwin w 1993 roku złożył projekt ustawy lustracyjnej, miał i do tej pory ma przechlapane u wielu ludzi (chyba nikt kto wie choć trochę o przeszłości właścicieli Polsatu i TVNu, nie dziwi się że UPRu prawie nie ma w mediach...) - a tak się składa że dziś natrafiłem na swoisty FAQ dotyczący tego, czym UPR jest i jaki ma program. Tekst ma formę wywiadu, zapraszam do lektury, wybory się skończyły, więc proszę mnie nie posądzać o agitację. Tekst znalazłem dziś, szukając informacji o członkostwie.
http://www.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=1&katid=68&aid=94
myśl na dziś
Czujesz się jak biedak, który nagle dowiaduje się, że jest synem króla! Dlatego odtąd na ziemi zależy ci tylko na Chwale - pełnej - twego Ojca-Boga.św. Josemaria Escriva, Kuźnia, 334
kiedy będę miał te reklamy biura podróży, testów DNA, nieruchomości, doradztwa personalnego, PR, HR i innych lotnych branż? Robocie indeksujący - zobacz! Aha, dzisiaj warto poklikac na maksa - dzisiejsze reklamy są wysokowartościowe :)
2 komentarze:
Korwin złożył projekt UCHWAŁY lustracyjnej w momencie, kiedy na sali była tylko część posłów prawicy - lewica wyszła parę minut wcześniej. Formalnie odbyło się to zgodnie z procedurą, ale mało demokratycznie (tak jak późniejsza "nocna zmiana" - proceduralnie w porządku).
Problem polega na tym, że uchwała jest aktem wewnętrznym parlamentu i nie może zobowiązywać do niczego członka rządu, a co więcej nie może (i to jest kwestia państwa prawnego) dotyczyć i wpływać na osoby inne niż posłowie (i to też w ograniczonym zakresie).
Tak więc pod względem prawnym cała sprawa jest mocno nagięta, bo powinno się takie rzeczy załatwiać ustawą (ale to trwa - muszą być trzy czytania, dyskusja, poprawki itp., a uchwałę przy przychylności Marszałka Sejmu można przyjąć w każdej chwili).
Inną kwestią jest to, że Korwin jest wykluczony z życia politycznego. Pytanie tylko, czy przez "układ", czy przez samego siebie. Partii Kobiet było zdecydowanie mniej w tej kampanii, mimo że są tak blisko ideowo elit.
jak zwykle niezwykle przytomny głos z Komorowa :)
Otóż, po pierwsze nie zapominajmy, że mówimy o czasach dośc dzikiej demokracji, tj. o okolicach roku 1993, w którym to czasie wciąż ginęli księża z rąk byłych agentów SB (z pół roku temu Gazeta Polska parę takich "wypadków" przypomniała), SDRP/SLD była silna, a prawica rozdrobniona (i inwigilowana). To, że sprawę można określic jako "nagiętą", uznałbym za element ówczesnych - dramatycznych tak naprawdę - realiów.
Wykluczenie Korwina, podobnie jak wykluczenie Kaczyńskich przez jakiś czas, jest faktem. Czy to "układ"? Wydaje mi się, że jednak tak - poglądy, które głosi są bowiem "antysystemowe". To jeden z ostatnich przedstawicieli tzw. "oszołomów" (Michnik), którzy nie doczekali się reprezentacji w mediach.
Zaś co do porównania z Partią Kobiet - trafne, robi je nawet Wojciech Popiela w komentarzu powyborczym. Jednak proszę zauważyc, że PK miała dośc mocne medialne entree, obecnośc medialną podobną, z tym że - pamiętajmy o tym - jest partią na oko dwudziestokrotnie mniejszą, miała listę w paru okręgach...
Prześlij komentarz