sobota, 10 kwietnia 2010

[10 IV 2010] Gibraltar 2010

R.I.P.

dość szybko przestał być bohaterem mojej bajki, ale wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie. Szkoda mi przede wszystkim Janusza Kurtyki i Sławomira Skrzypka.


myśl na dziś

Oto sekret. — Oto głośny sekret: przyczyną kryzysów w świecie jest brak świętych. — Pan Bóg chce mieć garstkę „swoich” ludzi w każdej dziedzinie. — Wówczas... pax Christi in regno Christi — pokój Chrystusa w królestwie Chrystusowym.

św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 301




środa, 7 kwietnia 2010

[7 IV 2010] muzyczna dobranocka z DE PRESS

wyjazd
proszę Czytelników - pora spać, bo jutro czeka nas podróż do Wrocławia, do Oleńki! Stąd też brak wpisu, którego brak będzie pewnie do poniedziałku, bo laptop wierny pożegnał się z pełnią sił i czekam na nowego... w pociągu w zamian sobie poczytam!

muzyczka
pisałem już na Facebooku, że od pewnego czasu jak urzeczony słucham płyty DE PRESS, Myśmy rebelianci. W związku z tym muzyczna dobranocka, czyli Bij bolszewika! (wolniejsza wersja) w wykonaniu tej kapeli:



myśl na dziś
Ty, który żyjesz pośród świata, który jesteś jednym obywatelem więcej w kontakcie z ludźmi, o których mówią, że są dobrzy lub źli...; winieneś odczuwać stałe pragnienie niesienia ludziom radości, która cię napełnia, ponieważ jesteś chrześcijaninem.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 321



wtorek, 6 kwietnia 2010

[6 IV 2010] czy katolickie znaczy dziadowskie oraz o nadludzkości świętych

komentarze...

do czego to doszło, by gnyszkoblog bardziej był komentowany na swoich screenach, niż w oryginalnej lokalizacji! Cóż, prawda czasu, prawda ekranu, itd. Odpowiedzmy zatem na kwestie wątpliwe.
Po pierwsze, komentarz kol. AKA ze screena na Fronda.pl, który sugeruje że twierdzenia z ostatniego posta wykazują pewną zbieżność ze zdaniem któregoś z polityków wyrażonym na początku lat 90. XX wieku, że nieważne czy Polska będzie biedna, czy bogata, ważne aby była katolicka. Cóż, jakkolwiek oszołomsko brzmi to zdanie, nie sposób się z nim nie zgodzić. Na to, czy jesteśmy bogaci przemożnego (przemożnego - sic!) wpływu nie mamy, więc ważniejsze jest to, na co wpływ mamy i co jest inwestycją długoterminową - a więc zbawienie.
Oczywiście zaraz powstają problemy terminologiczne. Cóż bowiem oznacza to, że Polska miałaby być katolicka? Nie ma to bynajmniej nic wspólnego z tym, żeby miała być dziadowska, zacofana i biedna. To dwa różne porządki, a katolicyzm, nie dziadostwo i uwiąd okryte płaszczykiem pseudokatolicyzmu, jeśli już rozważamy jego rolę cywilizacyjną, jest właśnie rozwoju motorem. Bo katolika przynagla jego religia do tego, by pracę swoją wykonywał jak najdoskonalej, a ziemię czynił sobie poddaną. Co z tego, że Weber napisał całą książkę na ten temat widząc ducha postępu materialnego w sektach protestanckich? Cóż z tego, skoro pod koniec Etyki protestanckiej... pisze, że jego rozumowanie to jednak pewna idealizacja, bo nie uwzględnia chociażby renesansowych katolickich republik kupieckich, bankowości, etc. Więc proszę nie prężyć muskuł wypchanych Poradnikiem inteligenta Polityki, czy inną Europą Dziennika. Bo te szmaty i agitki dla ćwierćinteligencji rzetelnego wykształcenia nie zastąpią.
Po drugie, ciekawy komentarz p. Mariusza z maila, który zauważył, żeby mimo wszystko trzymać na wodzy emocje i powściągać język (chodzi o tytuł wpisu na Fronda.pl), bo o wulgaryzację języka chodzi Michnikom. Zgadzam się z tym w pełni, choć pewien zakres krotochwilności i rubaszności, którego apologię wygłaszał także nieoceniony Chesterton. Jeśli zaś chodzi o język, to jeszcze dziś na ten temat będzie...
Trzecia rzecz, która się powtarzała, na którą wskazała kol. Kaszubówna oraz jakub w komentarzu w oryginalnej lokalizacji, to kwestia zaglądania w duszę. Mówcie co chcecie, ale jeśli człowiek wykonuje sprzeczne ruchy, nieodpowiednio żartuje, prowadzi podwójne życie, kłamie, czy pewne rzeczy dopuszcza, a przy tym nie prowadzi życia religijnego... to chyba wiadomo, że choćby deklarował się jako katolik, raczej pewnego ducha w sobien nie ma, co? Szukasz uczciwego człowieka? Żadnego nie poznasz opierając się tylko na jego zapewnieniu, że oczywiście jest uczciwy.

nadludzkość świętych i nadludzkość sportowców
niekiedy można spotkać się z twierdzeniami wobec niektórych świętych, że on nie był taki napuszony, on był taki zwykły, taki blisko ludzi. Choć zwrócił na to uwagę już św. Josemaria w którejś z homilii, że wielokrotnie hagiografowie - w dobrej wierze - nadymali biografie świętych, czyniąc z nich rzeczywiście nadludzkie postacie. Podał przykład któregoś ze świętych, który ponoć w piątki jako osesek miał się dla umartwienia powstrzymywać od ssania piersi.
Taki trend istnieje z pewnością, ale gdyby ktokolwiek zadał sobie trudu i poczytał pisma któregokolwiek ze świętych, chociażby Dzienniczek św. Siostry Faustyny, czy Listy o. Pio do spowiednika - zobaczyłby jak bardzo ci ludzie stąpali po ziemi. Nie mówiąc o opasłej biografii samego św. Josemarii, którą jak pisałem ostatnio - właśnie pochłaniam.
Zachwyciłby się człowiek ich prostotą i zobaczyłby... że traci życie, nie mając przed sobą ideału. Podczas gdy ideał największy - naśladowanie Chrystusa wdraża się tak prosto, tak... zwyczajnie!
Po części mówię z własnego doświadczenia. Pierwszą książką w życiu, którą samodzielnie kupiłem w wieku kilku lat (chyba jeszcze przed I Komunią) była biografia św. o. Pio, już niedostępna na rynku. Kupiłem ją w kiosku parafialnym... i pochłaniałem co wieczór zachwycony! W ten sposób przeżyłem pierwsze nawrócenie w swoim życiu... Zresztą opowiadałem o tym kiedyś w Radio Józef - czego można posłuchać ściągając z mojego chomika.

obejrzyjmy!
zresztą polecam filmy ze św. Josemarią dostępne na YouTube'ie - czyż można wyobrazić sobie normalniejszego, bardziej naturalnego świętego? Rubaszny aragończyk... Na przykład film o tym kiedy mężczyźni płaczą... reszta produkcji na Sekretach Opus Dei.



potęga nauki
wdałem się ostatnio na Facebooku w dyskusję na sprośny temat, mianowicie molestowania seksualnego. Dowodziłem po swojemu, że na gruncie nowoczesnego samoograniczającego się libertynizmu nie da się niearbitralnie uzasadnić sprzeciwu wobec pedofilii. Wydaje mi się, że udało mi się tego dowieść. Nie wiem jak podać linka do tej konkretnej dyskusji, więc nie podam, ale znaleźć ją można w moim profilu pod wrzuconym przeze mnie linkiem do artykułu z Fronda.pl na temat pedofilii.
No, ale nie o tym chciałem, tylko raczej o krótkowzrocznym kulcie nauk społecznych, które mają to do siebie, jak wprost stwierdził na wykładzie z socjologii biedy prof. Frieske, że prawda w nich jest kwestią konsensusu...
Jeśli nie jesteśmy świadomi kwestii metodologicznych, łatwo z socjologów, seksuologów i psychologów (nie daj Boże z politologów) robić wyrocznie na miarę chociażby konstruktorów-budowlańców! A tak robiono setki razy, chociażby z teorią Clowarda i Ohlina, którzy dowodzili w latach 50. w USA, że przestępstwa biorą się z negatywnego wpływu społecznego raczej, niż z osobistych uwarunkowań przestępcy. Na programy resocjalizacji według ich teorii poszły grube miliony... bez najmniejszego skutku. Na ten temat popowstawały dziesiątki książek, stoczono dziesiątki uczonych dysput, wrogów teorii odsądzono od czci i wiary i zrobiono z nich oszołomów... i wyszło jak zwykle. Czyli tak, że najważniejszy jest zdrowy, chłopski rozum - na dodatek oświecony Łaską.
Tak moi mili, bo mądrzejsze jest chrześcijańskie niemowlę od pogańskiego filozofa, jak to swego czasu twierdził św. Augustyn.

Amerykanie i ich bieda
a jeśli chodzi o Amerykanów i biedę, to prof. Frieske zdradził ciekawostkę. Otóż, bez uwzględnienia dochodów pochodzących ze źródeł pomocowych (zasiłki, dofinansowania, stypendia, refundacje, etc.) - aż 25% mieszkańców Ameryki podpada pod ustawową kategorię biednych. I podpadać będą, bo pomoc społeczna uzależnia.
Dlaczego uzależnia? Kto z Czytelników powie? I co to ma wspólnego z ogrodem Eden i pierwszymi Rodzicami?

Fejzbuk
wielki odzew na reaktywowanego Gnyszkobloga spowodował, że pomyślałem nawet o założeniu profilu na Fejzbuku dla tegoż. Jakem pomyślał - takem zrobił. Najwyżej będzie obciach z racji małej liczby fanów... Fanem Gnyszkobloga można zostać przechodząc tutaj.

koniec...
nie wyczerpałem nawet połowy tematów, które miałem na dziś przygotowane, a tu już i długość posta i pora dnia nie ta. Czas potulić się do poduszki!

myśl na dziś
Roznieć swoją wiarę. — Chrystus nie jest postacią, która przeminęła. Nie jest wspomnieniem, które się gubi w historii. Żyje! Powiada św. Paweł: Jesus Christus heri et hodie; ipse et in saecula! — Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki!
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 584



niedziela, 4 kwietnia 2010

[4 IV 2010] Wielkanoc w pełni... a tu się na pisaninę zebrało!

re-aktywacja
wraz z Wielkanocą nastał dzień reaktywacji. Pangnyszka miał wreszcie więcej czasu dla siebie i na lektury (nie mówiąc o Panu Bogu, dla którego jeśli ma się czas - automatycznie zyskuje się czas dla siebie, co mam na myśli tym razem), więc zebrał myśli, wypisał zaległe tematy, których zebrała się grubo ponad kopa... i zabiera się do pisania. Dość stwierdzić, że ostatni czas, dynamicznego rozwoju działalności biznesowej, świetnie opisuje indiańskie pojęcie koyanisquaatsi, które spopularyzował Godfrey Reggio swoim filmem o tym samym tytule. koyanisquaatsi to tyle, co pęd życia.
Nie traktują one w całości o Świętach, bo i jako tematy wpadły mi do głowy na przestrzeni dłuższego czasu, więc mogą sprawiać wrażenie chaosu. Nic jednak na to nie poradzę.
Zdałem też sobie sprawę, że z racji bliższego zaangażowania w sprawy tego świata, a także w sprawę Sprawy, w naturalny sposób mam ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o bloga. O wielu rzeczach wprost napisać nie mogę, a o niektórych nawet nie wprost pisać nie powinienem. Tak to już niestety się robi, gdy człowiek z obserwatora przechodzi bardziej na pozycję aktora. Nic na to nie poradzę, podobnie jak na przypadkową tematykę dzisiejszego wpisu.

koyanisquaatsi
a poniżej fragment wspomnianego wyżej dzieła Godfreya Reggio, pt. Koyanisquaatsi:


audiobookowa promocja złotomyślowa - do jutra
w międzyczasie okazało się, że Wydawnictwo Złote Myśli, o którym czasem tu wspominam (głównie ze względu na ofertę dotyczącą e-biznesu i częściowo motywacji, bo resztę niestety trudno polecić) wchodzi na rynek alternatywny Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych NewConnect i w związku z tym przygotowało kod rabatowy na audiobooki.
Kod brzmi następująco: g9dmMqjn
i umożliwia uzyskanie aż 40% rabatu. Od siebie poleciłbym zakładkę poświęconą przedsiębiorczości.

obojętność wobec ustroju
jak chyba ostatnio wspominałem, jestem w trakcie lektury potężnej 3-tomowej biografii Założyciela Opus Dei. Tak się złożyło, że natchnęła mnie ona do ponownego myślenia sobie na temat prawicowości i lewicowości... No więc sobie myślałem, myślałem, aż przemówił do mnie sam św. Josemaria, który swierdził w jednym z cytowanych przez Biografa listów, żeby zmiana ustroju (z monarchii na republikę) była dla odbiorcy obojętna, gdyż najważniejsza nie jest forma rządów, ale to co rząd poczynać chce z duszami poddanych. Gdzie indziej zaś pisał o tym, że najważniejsze jest to, by nie obrażali Boga (mowa o rządzących).
Ostatecznie więc wsparł mnie autor każdej gnyszkoblogowej myśli na dziś w tym, by czuć coraz większą rezerwę w stosunku do tych, którzy z religii robią sobie pretekst do politykowania. Nie, nie rozumiem przez to zaangażowania w politykę. Rozumiem przez to większe skupienie na polityce, niż na życiu wewnętrznym i na destylowaniu idealnego ustroju zgodnego z Magisterium, zamiast na własnym zbawieniu.
Do tego zdania tym mocniej skłaniają mnie też niektórzy "liderzy prawicy".

o wojnie domowej w Hiszpanii
w lekturze o św. Josemarii doszedłem właśnie do momentu nastania wojny domowej w Hiszpanii. Spodziewam się, że na ten temat wiele się nie bowiem, bo jednak narracja ściśle trzyma się Bohatera, jego perypetii życiowych i duchowych, ale w odwodzie mam wydaną przez Frondę książkę Pio Moa na ten temat.
Zastanawia mnie to, jak mogło dojść do tego, że w ciągu kilku miesięcy w katolickim kraju wybuchła tak intensywna fala antyklerykalizmu. Św. Josemaria wprawdzie komentował wypadki z pozycji człowieka, którego taki obrót spraw bardzo nie zdziwił (uważał, że religijność hiszpanów ma charakter płytki, emocjonalny i ogranicza się do kobiet, u mężczyzn będąc raczej rzeczą wstydliwą), ale to rzecz raczej porażająca.
Inną porażającą kwestią jest sytuacja w Kortezach, gdzie większość stanowią socjaliści i masoni, a katolików jest jedynie garstka (na skutek bojkotu wyborów przez katolików oraz niemożności konsolidacji prawicy).
Podobnie było chyba w Niemczech, gdzie w ciągu kilku lat od dojścia Hitlera do władzy społeczeństwo doznało wielkich przeobrażeń (oba kraje przeszły zresztą silną oświeceniową młockę w XIX wieku), jak o tym moim zdaniem świetnie zaświadcza pamiętnik Victora Klemperera. Inaczej zaś było chyba w Rosji, gdzie skłonność do imperializmu i zamordyzmu obecna była jednak od wieków.
Wszystko to z wielką mocą przypomina obecną sytuację zarówno Polski, jak i Europy. Dlaczego? Nie ma tu takich, ale nawet hipotetyczny średnio rozgarnięty Czytelnik znajdzie odpowiedź na pytanie o to, co stoi w drugiej części analogii.

prawicowość...
wracając do tematu ustroju, myślałem sobie o prawicowości. I pomyślałem sobie ostatecznie (choć odnoszę starcze wrażenie, że już o tym pisałem...), że wolny rynek wolnym rynkiem, swobody polityczne swobodami politycznymi, etc. ale kluczową rzeczą u polityka, czy człowieka w ogóle (politykiem jest każdy - czy to o polityce gadając, czy wrzucając kartki do urny) jest dusza.
Człowiek może mieć dowolne poglądy, ale najważniejsze jest to jakie ma cnoty i jaki jest stan jego duszy. Bo jeśli dusza jest plugawa, obłudna, uzależniona od grzechu... to o kant dupy możemy sobie potłuc wzniosłe kontrrewolucyjne, antyaborcyjne i wolnorynkowe hasła naszego pupila. Tu chodzi o władzę.
Mówię o własnym doświadczeniu. Niesamowitym smutkiem napawają mnie rozmówcy, z którymi zgadzamy się w każdym calu... a ja mam poczucie, że zgadzamy się jedynie werbalnie. Dotyczy to niestety wielu renomowanych tuzów tzw. prawicy, z którymi mam do czynienia.

1% zbliża się - już coraz bliżej
tak, czy inaczej - należy działać. Jeśli spośród Czytelników ktoś nie wypełnił jeszcze PITa(ja np. mam tę przyjemność jeszcze przed sobą), chciałem polecić wybór dotyczący jednego procenta. Chodzi mi o Fundację Pro - Prawo do Życia, którą wesprzemy wpisując do PITa numer KRS: 0000233080. Więcej na temat 1% podatku znajdziemy na podstronie Fundacji na ten temat.
Dlaczego Fundacja Pro - Prawo do Życia? Myślę, że w toku zaostrzającej się walki na tym tle (np. casus Alicja Tysiąc vs. ks. Gancarczyk - uwaga, przypomnijmy sobie Hiszpanię w latach 30. XX wieku...) takie inicjatywy jak wystawa Wybierz życie są nieocenione i mówią same za siebie...
Fundacja daje też możliwość regularnego wsparcia, tworząc dla swoich darczyńców Klub ProAktywnych. Jeśli dobroczynność traktujemy jako misję zmieniania świata według własnego ideału (a taką wizję promujemy w ramach GFA) - to wsparcie dla Fundacji Pro moim zdaniem powinno być elementem regularnego portfela dobroczynnego.

kobiety o małpkach
zauważyliście Szanowni Czytelnicy, że kobiety czytając adresy e-mail znacznie częściej niż mężczyźni znak "@" czytają jako małpka, zamiast małpa? Ciekawe...

postmodernizm a prof. Bukraba-Rylska
na koniec nie odmówię sobie zacytowania sforującej się na pierwsze miejsce mojej listy ulubionych wykładowców dr hab. Izabelli Bukraby-Rylskiej, autorki wybitnej (cytowanej już kiedyś przeze mnie), obalającej wiele mitów (także związanych z religijnością, czy poziomem wykształcenia) książki na temat polskiej wsi.
Na jednym z wykładów stwierdziła ona, co następuje:
(...) koncepcje postmodernistyczne są żywione dotacjami unijnymi.
Smakowite, prawda? Zresztą... odnoszę przemożne wrażenie, że już kiedyś na ten temat pisałem!

myśl na dziś
Triumf Pana w dniu Zmartwychwstania jest ostateczny. Gdzie zą żołnierze, których postawiły władze? Gdzie są pieczęcie, które umocowano na kamieniu grobowca? Gdzież są ci, którzy ukrzyżowali Jezusa? ... W obliczu Jego zwycięstwa trwa wielka ucieczka nieszczęśliwych nędzników.
Bądź pełen nadziei: Jezus Chrystus zawsze zwycięża.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 660


sobota, 3 kwietnia 2010

[3 IV 2010] życzenia wielkanocne gnyszkoblogowe...

W dniach Świąt Wielkiej Nocy... mając też nadzieję, że w okolicach reaktywacji gnyszkobloga... chciałem żłożyć wszystkim Czytelnikom tego, by Zmartwychwstały Pan Jezus prowadził ich każdego dnia i wskazywał cel działania. Bo innych nie warto realizować. Nie tylko nie warto, ale i nie można!

Z tej okazji także i muzyka:


myśl na dziś
Razem z nimi chcę podejść do stóp Krzyża, przylgnę do zimnego Ciała, do zwłok Chrystusa, ogniem mojej miłości… Gwoździe usunę moimi aktami zadośćuczynienia i moimi umartwieniami. Owinę Go w nowe prześcieradło mojego czystego życia i pogrzebię Go w moim sercu jak w żywej skale, z której nikt mi Go nie będzie mógł wyrwać. Tam – Panie Jezu – możesz spoczywać! Nawet kiedy cały świat Cię opuści i wzgardzi Tobą… serviam! – będę Ci służył, Panie.
św. Josemaria Escriva, Droga Krzyżowa



ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO