co?
już po zajęciach, po pracy, po medytacji w ośrodku przy Schackstrasse, już po kolacji i skajpowym pogaworzeniu z Oleńką, a potem z Haliną i Olą - moimi trzema dziewczynkami (Oleńkę znacie, potem idą Mama z Siostrą). Teraz pangrzyzga planuje gruntowną kąpiel, po której wróci by napisać taaaakiego posta!
co jeszcze?
Aha, jedna prośba - dolar spada na łeb na szyję, trzeba częściej klikać w linki, bo mi - gdzie tam marzyć o bananie! - na waciki mi nie starczy! Do boju klikacze, jestem z Wami!
zdjęcia? zdjęcia!
zdjęcia z mojej drogi do pracy. Widać, że biegłem, prawda? Droga po wyjściu z autobusu do przedwejścia do biura. Prawda, że piękna okolajca?
wierszydełko
Metafizyczne przestrzenie Banacha
pan Stasio po przekątnej
siedział na tronie dzieciaku
a tam nie ma zasięgu
pan obok z wąsami górnika
i obciętymi pazurami
cały dzień pije lepką kawę
z nie tłukącej się brązowej
pan nowy naprzeciw
jest żółty i smutny
jakby miał
umrzeć
nie może
mówić
[jego żona]
na tej białej sali z krzyżem
nad drzwiami
i telewizorem
czwartek, 25 października 2007
[25 X 2007] część druga czwartkowa
Autor: Maciej Gnyszka o 10/25/2007 11:04:00 PM
Etykiety: poezja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz