czwartek, 31 grudnia 2009

Noworoczne, gnyszkoblogowe życzenia filmowe!



myśl na dziś

Kiedy wspominasz swoje minione życie, bez troski i ofiary, zastanów się, ile czasu straciłeś i jak możesz to nadrobić: poprzez pokutę i większe oddanie się.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 996



środa, 30 grudnia 2009

[28/29/30 XII 2009] Dworzec Główny we Wrocławiu inspiruje, okna życia w Niemczech - judzą!

z ostatniej chwili - Czytelnicy piszą!
tym razem Justyna:

Panie Macieju,
polecony przeze mnie Filmik na FrondęTV Pan dodał, za co dziękuję z serduszka, pewnie Pan tygrysim skokiem zebrał dodatkowe 10 tysiaków na cegiełkę do budowy Nowej Christianitas, być może już nawrócił Pan Holandię i Czechy czy jako pierwszy postawił krzyż na księżycu ale ale: ja tu rozsyłam linki na gnyszkobloga, polecam książki, które Pan poleca, znajomi pewnie wchodzą a tu... mało autorskiej treści ostatnimi czasy. Poczytałoby się...
Czy ten tekst, podobnie jak inne pochwalne, już cytowane, znajdzie się na blogu? Ja też chcę mieć swoje 5 minut :D Poza tym: niechże Pan się nie wstydzi podkreślić, że starzy i nowi Czytelnicy dybią na świeże posty;))


świąteczne tulenie
nie, nie chodzi wcale ani o lenia, ani o tunele, ani nawet o tuleję. Gdy Oleńka chce Panagrzyzgę przytuli, zwykła mawiać: „Chodź się potulimy”, stąd też w tytule mowa o „tuleniu”. A dlaczego o tuleniu? Ano z tej przyczyny, że najpierw Święta nadeszły, a po nich (czy raczej w ich trakcie) wyjazd do Wrocławia, do Oleńki. Wszystko jasne.
Pangrzyzga prognozował napisanie bloga w pociągu relacji Warszawa – Wrocław ale okazało się to nierealne z powodu niewyspania, które poskutkowało dwugodzinną drzemką, późniejszym odmawianiem Różańca i nadrabianiem lektur zacnych a pożytecznych! Czas pojawił się dziś, kiedy to jedziemy słabo ogrzewanym pociągiem do Słupska. Wiśta wio!

Dworzec Główny
tak, wiem, pińcet razy już tu smęciłem, że lubię dworce kolejowe, a wrocławski Dworzec Główny w szczególności – ale pora na powtórkę. Ba! Cały Wrocław lubię (choć nie czytałem ani jednego ze słynnych kryminałów Marka Krajewskiego, których akcja toczy się we Wrocławiu!), pewnie przeważający wpływ mają tu wspomnienia związane z Oleńką i naszymi sprawami, bo przedtem we Wrocławiu nigdy nie miałem okazji przebywać. Podoba mi się więc jego częściowo prowincjonalny klimat, hotel Piast przed dworcem, który dźwiga się dopiero z socjalistycznego dziadostwa, peerelowski neon na bloku naprzeciwko Dworca z napisem „Dobry wieczór we Wrocławiu!” i ludzikiem unoszącym neonowy kapelusz. Podoba mi się wreszcie rynek i Piwnica Świdnicka, w której czarny i biały baran niejeden poszedł do gardziołka, Poczta na rynku, która przypomina mi dziecięce wizyty na poczcie w Pruszkowie (ma kabiny telefoniczne!)... No, a tu i ówdzie snują się uliczkami albo wspomnienia po Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego, albo duch niegdysiejszego UPR-owskiego bastionu, albo wreszcie opowieści związane z Wrocławiem autorstwa moich przyszłych Teściów. No, Gnyszka sentymentalny się zrobiłeś... ale, ale – na tym nie koniec! Lubię Dworzec Główny, na którym można zjeść niejaką knyszę (stąd Oleńka niekiedy nazywa mnie knyszką, albo knyszakiem), która de facto jest tradycyjnym, staropolskim kebabem, lubię kiosk Relaya przy wejściu z prawej strony (tam, gdzie sąsiadują ze sobą SexShop i komisariat policji) – gdzie kupuję sobie na podróż ulubiony Parkiet, a w środy Gazetę Polską z NajwyższymCzasem!, ewentualnie jakąś nieznaną sobie gazetę...
Ostatecznie o magii Wrocławia przesądza także to, że istnieje duże prawdopodobieństwo spotkania na ulicy kogoś znajomego.

okna życia w Niemczech
wizytując dzisiejszego rana wspomniany kiosk Relay'a, zakupiłem m.in. Nasz Dziennik. Przeczytałem w nim, że niemieckie władze zaczynają się zastanawiać nad instytucją „okien życia”, które ostatnio zaczęły służyć nie tylko podupadłym rodzicom noworodków, ale i kilkulatków! Czaimy bazę? Podchowaliśmy dziecko jakieś dwa, trzy lata, znudziło nam się, więc hyc do okienka, niech się katole nim zajmą! Władze będą bohatersko walczyły z tym problemem!
Zjawisko łatwe do przewidzenia, trzeba mieć tylko łeb wolny od rewolucyjnych i oświeceniowych miazmatów, które błyskotliwy kpt. Bednarz nazywał elegancko „pierdami”, a Hayek z kolei zgubną pychą rozumu. Jeżeli najpierw pracujemy nad rozwaleniem delikatnej konstrukcji więzów emocjonalnych, zwyczajowych, norm niepisanych, tradycyjnych reguł (wzajemności, opieki nad starszymi, czy bezbronnymi), które utrzymują skomplikowany mechanizm jakim jest społeczeństwo w stabilności, a pracujemy nad tym w imię racjonalnego urządzenia świata, w imię nawiedzonego przekonania o możliwości zorganizowania i zapanowania nad każdym aspektem rzeczywistości społecznej... to nie należy się dziwić, że zaczynają występować zjawiska które dotąd były nie do pomyślenia! Planiści działają w oparciu o założenie, iż zmianie jednego elementu rzeczywistości towarzyszyć będzie niezmienność reszty, nawet z nim powiązanych. Ci bardziej realistycznie nastawieni do życia obserwują sprzężenia zwrotne, ale nie są w stanie widzieć każdego. W efekcie mówią: „Słuchajta, trza zreformować to-i-to, to wtedy świat się zmieni w porządany sposób”. No i przybliżają raj za nasze pieniądze... który ostatecznie okazuje się być piekłem, bo zmiana jednego z elementów pociągnęła za sobą dewastację innych. Tak więc – wracając z obszaru metafory do konkretu – jeśli się najpierw rozwala tradycyjną rodzinę zmuszając ludzi do pracy na państwową emeryturę i obojga małżonków, później dodatkowo rozluźnia więź między małżonkami poprzez sankcjonowanie rozwodów i prostytucji, następnie zezwala na zabijanie dzieci wspierając postępującą dehumanizację ludzi... to nie ma co się dziwić, że ludzie zaczynają wierzyć w to, co się robi w myśl zasady: „Jeśli nie działamy tak, jak wierzymy... to zaczynami wierzyć tak, jak działamy”.
Mają Niemcy to, do czego dążyli... myśląc irracjonalnie w swoim „racjonalizmie”, że dążą do czegoś innego. W socjologii nazywa się to efektem odwrócenia. Czyli co? Czytać, uczyć się i nie ideologizować, pięknoduchy.

lajf yz lajf
powróćmy na chwilę do problemu underemployment, który ostatnio analizowaliśmy. Poniekąd wiąże się z nim – na co słusznie zwrócił uwagę dr Henryk Krzyżanowski, komentując frondowy screen gnyszkobloga – inne zjawisko. Chodzi o overeducation.
Na czym polega? Jak sama nazwa wskazuje – na przeedukowaniu. Ludzie w dzisiejszych czasach (poważne) życie zawodowe zaczynają późno, gdyż muszą wcześniej pokończyć stopnie nauczania, obowiązkowo ze studiami. Problem jednak polega na tym, że ukończywszy studia w danej dziedzinie i tak w większości przypadków podejmą pracę w innej, natomiast do jej wykonywania są prawie zupełnie nieprzygotowani. Oznacza to przy okazji, że dość długo muszą się później adaptować do zawodu (choć firma i tak musi organizować szkolenia – chociażby po to, by podzielić się swoim know-how). Równolegle obserwujemy edukacyjny efekt odwrócenia – upowszechnienie edukacji na każdym stopniu przyniosło ze sobą obniżenie jej jakości, w związku z czym pierwsze lata w pracy w większości przypadków to trudny okres adaptacji – zarówno do nowych realiów, jak i wymagań merytorycznych. Wyrażając to jednym słowem – młodzi ludzie dzisiaj uczą się długo, nie daje im to jednak ani gwarancji znalezienia pracy (tylu mamy dziś „wysoko wykwalifikowanych” magistrów...), ani kompetencji niezbędnych na rynku pracy. Nie mówiąc już o tym, że później zakładają rodziny... z czym wiąże się cały wianuszek patologii w tej dziedzinie.

niezależność
Jaki z tego morał? Wybić się na niezależność i samemu stanowić o swoim życiu, nie dając miejsca nowoczesnym przesądom. Po pierwsze – studia wyższe nie są ani do zbawienia ani do życia koniecznie potrzebne. Po drugie – ich zakończenie nie jest konieczne w 25. roku życia.

Złote Myśli znów wariują z promocjami!
promocja ważna wprawdzie tylko do jutra... ale można kupic książki za przysłowiowe pół ceny - 50% rabatu na wybrane pozycje do jutra!

myśl na dziś
Pokora Jezusa: w Betlejem, w Nazarecie, na Kalwarii... — Ale jeszcze większe upokorzenie i poniżenie mamy w Najświętszej Hostii, większe niż w stajence, niż w Nazarecie, niż na Krzyżu. Jak bardzo więc winienem kochać Mszę świętą („Naszą” Mszę, o Jezu...)
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 533



wtorek, 22 grudnia 2009

[22 XII 2009] Ewa Wanat się wywnętrza, rewolucja trwa... underemployment i globcio zagrażają!

Gnyszka, ty się tłumacz!
Nareszcie przyszedł czas, by normalnie napisać. Nie, nie siedzę w pociągu! Jestem w domu, dobiega godzina 21:00 i po raz pierwszy od bardzo długiego czasu mogę zwyczajnie usiąść bez świadomości, że czynię szkodę podstawowym obowiązkom. Oczywiście nie do końca, bo mógłbym jutro zrobić pewną pożyteczną rzecz... nie mam jednak na nią siły. Czasem trzeba porzucić delirium aktywności – nawet jeśli jest wzniosłe, konieczne i obowiązkowe. W najbliższych dniach będzie jeszcze kilka okazji do pisania, więc zacieram ręce! Nareszcie.

Książki? Polecamy! Nie ma za co.
Spotkałem się wczoraj z Kamilem, który od samego początku jest sporadycznym Gnyszkoczytelnikiem. Rozmawialiśmy o książkach, o tym i owym i Kamil wyraził opinię, że czasem odnosi wrażenie, jakby pewne akapity postawały specjalnie po to, by wspomnieć o którejś z książek. Cóż powiedzieć? Wcale nie ukrywam, że jest kilka książek, które uważam za konieczne lektury. Co to znaczy? To znaczy, że będę je polecał z uporem maniaka i przy każdej okazji. Dlaczego? Bo uważam je za obowiązkowe dla integralnego rozwoju – tj. sfery ducha, intelektu i zdolności. A to, że przy okazji mogę zmaksymalizować własną użyteczność (czy to u p. Królaka w Tolle, czy u p. Styńskiej w ZM – tym lepiej. Po to Pan Bóg uczynił ludzi rozumnymi, by powierzone talenty oraz dobra puszczali w ruch i pomnażali (że przypomnę przypowieść o sługach).
A zatem, moi mili, proszę sobie zapamiętać na zawsze, że następujące pozycje będę polecał zawsze:


Pominę już wymiar pozycjonowania na dane frazy, który dzięki powtarzaniu zapewnia ruch z wyszukiwarki na dane hasła.

Dr Plinio i ks. Delassus – recenzje nadesłane
no i właśnie! Ostatnio miałem przyjemność odbierać podziękowania za swoje rekomendacje! Pierwsze dotyczyło Rewolucji i Kontrrewolucji dra Plinio, a dziękującym był Rene z Forum Frondy:

Koledze Gnyszce z podziękowaniem za rekomendację!!!
"FAŁSZYWY TRADYCJONALIZM
Tradycjonalistyczny duch Kontrrewolucji nie ma nic wspólnego z fałszywym i zawężonym tradycjonalizmem zachowującym pewne obrzędy, styl lub obyczaje z powodu zwyczajnego zamiłowania do starych form bez jakiegokolwiek szacunku dla doktryny, która je zrodziła. To byłby archeologizm, a nie zdrowy i żywy tradycjonalizm."

Kolega wie z czego to cytat.:):):)
Wielkie dzięki za zarekomendowanie tej pozycji, ale jest kolega odpowiedzialny za kłótnię jaką w moim domu wywołała ta książka i głoszone przez autora tezy i poglądy.
Baaaaardzo ryzykowne i kontrowersyjne poglądy.

Ale nie będę kontynuował by znowu nie zarzucono mi wątku o tym, ze królowa Bona umarła.

Pozycję tę wszystkim polecam.


PS. Za skutki tego cytatu to też kolega jest odpowiedzialny.

;):):)


źródło: http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3080434

Drugie podziękowanie, które odebrałem nadesłał Kamil – dotyczyło ono mojego oczka w głowie (od wakacji 2008, kiedy przeczytałem), czyli Ducha rodzinnego... ks. Henriego Delassusa! Kamil pisze w mailu następująco (krótko, a treściwie!):

(...)
Jeszcze jedno - Dzięki Twoim poleceniom na blogu kupiłem "Ducha

rodzinnego w państwie...", super lektura. Czy masz w zanadrzu do
polecenia kolejne tytuły tego pokroju?

Z góry dzięki,

Pozdrawiam,
Kamil

Nic dodać, nic ująć. Przypomnijmy z tej okazji kanadyjską piosenkę, którą z moim ulubionym fragmentem Delassusa skojarzył Maciek.

Ewa Wanat się wywnętrza, czyli mister Maseooreck w akcji
od wywiadu Roberta Mazurka z Ewą Wanat w Rzeczpospolitej (o owej damie pisałem już ekskluzywnie na frondowym screenie gnyszkobloga) jestem pod gigantycznym wrażeniem zarówno samego autora wywiadów, jak i pomysłu, doboru rozmówców, etc. Brawo! Ten cykl wywiadów – a wywiad z p. Wanatówną szczególnie! - jest pięknym laboratorium głupoty. Pokazuje bowiem, że... król jest nagi! Król, który mówi o sobie jako najmądrzejszym, najprzenikliwszym, światowym. Szokiem było dla mnie zobaczyć w wywiadzie z Ewą Wanat, że owa dama nie ma nic w głowie! Autentycznie! Po prostu wielowątkowa, niespójna gonitwa myśli, jakieś piramidalne mity („ja to twierdzę naukowo” albo „ale ja nie wypowiadam się jednoznacznie”) i miałkość, której interlokutorka nie widzi, będąc widocznie przekonana, że to, co głosi musi być przemyślane i spójne, skoro jest głoszone... przez Nią! Nie widzę innego wytłumaczenia!
Swoją drogą, jedno z chwytliwych haseł tego wywiadu (to o znajdowaniu się w innej cywilizacji, niż np. Tomasz Terlikowski) zostało przednio skomentowane przez któregoś z FForumowiczów. Skwitował stwierdzenie krótko: „No, cóż. Mentalność tamudyczna”. Tak jest i lektura słynnego wywiadu z ex-gazownikiem Michałem Cichym oraz wywiadu-rzeki z ks. Chrostowskim powinna to objaśnić. To też lektury obowiązkowe!
Siłą rzeczy temat obrabiam po łebkach – pomysł na poruszenie tego wątku wpadł mi do głowy w chwili ukazania się wywiadu... a więc dawno temu. Dziś niestety nie mam czasu, by ponownie go przeczytać i wypunktować p. Ewę po tzw. calaku (co robi np. Pan Sosnowski). Pozostawiam tę przyjemność Czytelnikom. Polecam także wywiad z prof. Krzemińskim, w którym także widać, że król jest nagi – można bowiem prawie 20 lat pleść androny podpierając się wszelkimi imponderabiliami, autorytetami i nie wiadomo czym... by na końcu uznać, że nie miało się bladego pojęcia o czym się plecie! Ha! Mistrzostwo świata!

underemployment – wyważmy otwarte drzwi
socjologia problemów społecznych lubi sobie wynajdywać problemy! No i wynalazła! Underemployment się nazywa jeden z problemów, a polega on na tym, że jest opisywany przez badaczy, na jego temat organizowane są sympozja, wydawane opracowania, granty przyznawane na jego badania... słowem – pieniędzy potok płynie od podatnika na szczytny cel rozpoznania i walki z underemployment, dzięki czemu nie ma bezrobocia. Przynajmniej wśród badaczy underemploymentu. No, no, poleciałeś Pan, Panie Grzyzga, i to po calaku!
Przerysowuję, oczywiście. Nie rozumiem jednak na czym innym polega problem tego, że pan XY studiował marketing i zarządzanie, zrobił fersta i dyplom ze szkolenia bibliotecznego i... musi wyrabiać ciasto w Telepizzy. Mili moi, a cóż z tego, że pan XY pracuje poniżej „swoich kwalifikacji”, bądź w „niepełnym wymiarze godzin”? Zdobył nieużyteczne kwalifikacje – jego błąd i ryzyko w chwili wyboru kierunku. Jest kiepskim wygniataczem pizzy – to nie biorą go na pełny etat, to także jego wina. Gdyby miał łeb i jajca, oraz był prawdziwym mężczyzną – wziąłby się w garść, załatwił parę innych zleceń, oszczędzałby jeszcze jako malec (no tak, porewolucyjna rodzina nie uczy oszczędności i innych cnót), zająłby się zarabianiem w internecie, zamiast oglądaniem pornosów, czy brandzlem na Naszej Klasie. No, ale Pan XY się tym wszystkim nie zajmie... bo on ma fersta i magysterkię z marketingu, więc czeka na pracę adekwatną do jego kwalifikacji. Niech sobie czeka, ale to nie jest problem społeczny.

paradoksy socjologii
nie wiem, co miałem na myśli notując kiedyś ten punkt, ale na temat paradoksalności socjologii jako zjawiska społecznego, kulturowego – można by napisać habilitację!

szczyt klimatyczny...
...gazownicy z Metra i Aborczej trąbią, że cały świat czekał w napięciu na jakiś jego wynik. Nic mi na ten temat nie wiadomo. Globalnego ocieplenia zaś mam dość o tyle, że przez nie muszę teraz nosić polarową podpinkę – tak nam globcio wywindowało tempreraturę w górę, że aż zrobiła salto i zaczyna drugie okrążenie, od -20 st. Celsjusza wzwyż. Obamie zamarzł nawet z tej okazji samolot.

szanowanie poglądów i dwie tolerancje
jeszcze o tolerancji dla poglądów, o której pisałem ostatnio. Zdarzyło się tak, że uczestniczyłem dość nieudolnie w dość nieudolnej dyskucji na temat tolerancji (tak, wracamy do socjologii). Moderator mówiący także w oparciu o swój autorytet stwierdził, że są dwa rodzaje tolerancji. Pierwszy – który mówi, że toleruje, szanuje, rozumie i da się pochlastać za wszystko, gdyż nie jest w stanie zawyrokować o wyższości czegokolwiek. Oraz drugi, który mówi, że to inne toleruje jedynie z musu, na zasadzie przyzwolenia. Wniosek z wypowiedzi zaś był następujący: czyż ten pierwszy nie jest szczytniejszy i bardziej wzniosły?
Mojej odpowiedzi można się spodziewać, nadmienię tylko, że socjologowie prócz urojonych problemów lubią także wzniosłe fikcje. Bo ten pierwszy rodzaj w przyrodzie nie występuje. Proszę to przyjąć do wiadomości. Katolicy wiedzą to bardzo dobrze dzięki doktrynie o grzechu pierworodnym, która nadaje naszej antropologii realizmu... reszta wyważa jak zwykle otwarte drzwi.

p. Wojtek o tolerancji
jeśli chodzi o tolerancję, to polecam gen. Jaruzelskiego, największego speca od tej tematyki. Zaskoczył mnie 13 XII 2007, gdy po raz pierwszy wysłuchałem przemówienia w całości... zaskoczył, gdyż okazało się, że stan wojenny wprowadzono w imię... walki z nietolerancją!!!


Fronda.pl – agenci Opus Dei!
jak w tytule, proszę się wsłuchać w okrzyki staliniątek z Racji Polskiej Lewicy. Dobre, nie? Chłopaki polecieli. Po czym? Po calaku!


myśl na dziś
Udaj się do Betlejem, podejdź do Dzieciątka, zatańcz przed Nim, powiedz Mu wiele gorących słów, przytul Je do swego serca... – Nie mówię o dziecinadach: mówię o miłości! A miłość przejawia się w czynach: w głębi swej duszy prawdziwie możesz objąć Dzieciątko Jezus.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 345



niedziela, 20 grudnia 2009

Film o Basi - debiut superprodukcji sfinansowanej przez internautów!

Jako jeden z patronów medialnych, pangrzyzga z przyjemnością informuje, że projekt Film o Basi właśnie przeszedł w fazę debiutancką! Historia Basi zwala z nóg... Film można oglądac w dwóch odcinkach tu:

B1 @ Yahoo! Video

oraz (odc. 2) tu: http://video.yahoo.com/watch/6544391/16990736

a całośc w dobrej jakości tutaj: http://www.vimeo.com/7999050

myśl na dziś
Nie przekładaj na każdym kroku własnego „ja” w zakresie swego zdrowia, swojego dobrego imienia, swojej kariery, swoich zajęć... Jakże to jest uciążliwe! Zdaje się jakbyś zapomniał o tym, że „ty” nic nie posiadasz, wszystko należy do Niego. Kiedy w ciągu dnia czujesz się – być może bez podstawy – upokorzony; kiedy myślisz, że twoje zdanie winno wziąć górę; kiedy spostrzegasz, że w każdej chwili odzywa się tylko twoje „ja” , tylko „ty”, tylko „twoje sprawy”... bądź przekonany, że zabijasz czas i że potrzebujesz, by „zabito” twój egoizm.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 1050



niedziela, 13 grudnia 2009

[13/14 XII 2009] prezenty świąteczne - jak zwykle książki!

wstępik...

Boże Narodzenie coraz bliżej, miasta po zmroku rozświetlają się tysiącami lampek, a wystawy sklepowe zachęcają do sięgnięcia do samego dna kieszeni. Nieco ginie w tym wszystkim religijny wymiar Świąt, ale nie o tym dzisiaj!

W jednym z poprzednich wpisów zobowiązałem się do przedstawienia moich tegorocznych typów książkowych, co też niniejszym czynię (nie mylić z typkami opisanymi swego czasu przez śp. Kisiela)! Najpierw jednak przypomnę, że pisałem już o tym, jak tanio kupować jako prezenty właśnie książki - staroświeckie, nieatrakcyjne prezenty.

Lista, zgodnie z zapowiedziami, zawiera pozycje nowe, jak i te, które już były przeze mnie opisywane. Dobrego jednak nigdy za wiele, więc powtórzę się, mając też na uwadze, że zapewne nie każdy Czytelnik poświęcający swój czas na lekturę Gnyszkobloga miał okazję zapoznać się z wcześniejszymi tekstami.

zaczynajmy więc - byzmes!

Na początek trochę spraw materialnych. Z własnego doświadczenia wiem, że w Święta lubię przyjrzeć się dotychczasowemu życiu i poplanować zmiany. Stąd też gnyszkoblogowa "klasyka" w tej materii, a więc "Myśleć jak milionerzy" Kamila Cebulskiego. Pozycji tej poświęcony jest cały wpis na Pogadankach Inwestorskich, więc nie chcąc męczyć bez potrzeby Czytelników i nie strzępiąc języka po próżnicy, do niego właśnie odsyłam.

Kto przeczytał ów tekst na Pogadankach wie, że młode i polskie może być całkiem dobre. O czym jeszcze warto pamiętać?

Ano, w szerokim świecie ludzie nieco dłużej mieli możliwość działania w warunkach rynkowych, a niektórzy swoimi doświadczeniami chętnie się dzielą. I tak na przykład znany niektórym Robert Kiyosaki opowiada historię z własnego życia w książce "Bogaty ojciec. Biedny ojciec" . Choc sam autor jest dla wielu kontrowersyjny, Kiyosaki raczej nie jest drobnym cwaniaczkiem, a wspomniana książka zapewnia wiele ciekawych obserwacji z życia codziennego, sporą dawką porad możliwych do zastosowania w praktyce i promuje sensowne podejście do zarządzania własnymi finansami. Choć specjaliści wypowiadają się o niej raczej z pobłażaniem - wielokrotnie miałem okazję obserwować wielką, pozytywną przemianę człowieka, któremu pieniądze przelatywały przez palce... właśnie pod wpływem Bogatego Ojca...!

Ostatnio na rynku pojawiła się inna książka, Inwestuj we własny etat niejakiego Sławomira Śniegockiego. Jeden z czytelników określił ją właśnie jako polskiego Bogatego Ojca ze względu na dostosowanie do realiów polskich (każdy kto czytał Kiyosakiego z pewnością miał odczucie - Eee, to w Polsce chyba raczej niemożliwe...).


Czwarta z propozycji biznesowych to ni mniej ni więcej, „E-biznes jako sposób na sukces” - jedyna w tym zestawieniu książka napisana przez kobietę! Pisałem już dlaczego warto się zapoznać z wywiadami przeprowadzonymi przez Jolantę Gajdę, więc kolejny raz ucieknę się jedynie do podlinkowania właściwego tekstu. Wspomnę tylko najważniejszą myśl - wywiady z kilkunastoma pionierami polskiego e-biznesu pokazują... jak niewiele potrzeba, by samemu zacząć. Nie chcę z nikogo dworować, ale inteligentny człowiek szybko skonstatuje: Kurka, jeśli ktoś taki jak XY jest w tym dobry, to o ileż lepszy powinienem być ja!?

życie duchowe

Skoro wiemy już (przynajmniej w teorii), jak zarobić na życie własne i bliskich, warto uczynić to życie... świętym! A zatem – pora na duchową stronę rzeczywistości!

biblioteczka kontrrewolucjonisty

Opisywana już przeze mnie wielokrotnie w różnych kontekstach i sytuacjach „Rewolucja i Kontrrewolucja” Plinio Correa de Oliveiry to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się katolika i konserwatysty.


Razem z dwoma tytułami Dietricha von Hildebranda (określonego przez Piusa XII "XX-wiecznym Doktorem Kościoła") - „Spustoszoną winnicą” oraz „Koniem trojańskim w mieście Boga” - tworzą swoistą trylogię o otaczającym nas świecie. Kto nie miał okazji się z nią zapoznać - biegiem do sklepu albo biblioteki (najlepiej tej znajdującej się na naszym regale)!


Jeśli komuś przypadnie do gustu „Rewolucja i Kontrrewolucja” (a przypadnie bez wątpienia niejednemu!), może też zechce dowiedzieć się nieco więcej na temat autora tej zacnej rozprawy. Ja zechciałem i się nie zawiodłem - odtąd postać Doktora Plinio niezmiennie mnie zachwyca. A książkę czytałem w mrokach zlewaczałego Monachium dwa lata temu, u początków Gnyszkobloga... Mowa o prof. Roberto de Mattei i jego „Krzyżowcu XX wieku” .

inne fizie-mizie...

Najwyższa pora bym wspomniał o jakiejś nowej pozycji wydawniczej. W pierwszym rzędzie polecam ks. Waldemara Chrostowskiego, którego „Kościół, Żydzi, Polska” została przyjęta ze spodziewaną dezaprobatą przez pewnego Arcybiskupa... Szkoda tylko, że z lektury Jego tekstu wynika, że sam metropolita lubelski nie poświęcił zbyt wiele czasu na zapoznanie się z omawianą książką. Marzenia o rzetelnej debacie możemy odłożyć na czas bliżej nieokreślony, ale to chyba niespecjalna niespodzianka... Tak, czy siak - reakcja Aborczej jest chyba dla normalnego człowieka najlepszą rekomendacją. Książkę kilkusetstronicową czytałem przez dwa wieczorki. O dialogu polsko-żydowskim i katolicko-judaistycznym - z prostej!

A skoro już o duchownych mowa, wypada bym napomknął przynajmniej o kilku jeszcze (tych wartych czytania oczywiście). Ich dzieła polecam nie tylko z czystym sumieniem, ale także z pewnością, że niejednemu pomogą one w codziennych zmaganiach z rzeczywistością.

I tak na pierwszy ogień - ks. Henri Delassus i jego „Duch rodzinny w domu, społeczeństwie i państwie”. Komu miły przedrewolucyjny, organiczny i uporządkowany świat, winien zapoznać się niezwłocznie, jeśli jeszcze tego nie uczynił (mimo, że książkę polecam jak maniak)! Są w rodzinie narzeczeni? Para młoda? Nie ma, naprawdę nie ma lepszego prezentu. Mimo, że książka z końca XIX wieku - powinna być obowiązkową lekturą na kursach przedmałżeńskich.


Następnie św. Józefa S. Pelczara „Rozmyślania o życiu kapłańskim” . Do lektury tej książki zachęcałem już wielokrotnie, wielokrotnie wskazywałem też na aktualność myśli zawartych przez biskupa Pelczara. Nade wszystko zaś - wiem, powtarzam to po raz milionowy - podkreślam, że nie jest to książka tylko i wyłącznie dla księży! Prócz kilku rozdziałów dotyczących tylko kapłanów, książka ta dotyczy każdego wiernego - szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy formacja doktrynalna i moralna ogranicza się do brzdąkania na gitarce...

Prezent dla Proboszcza? Z okazji Roku Kapłańskiego - tylko Pelczar! Prezent dla Rodziców, Kolegi, Narzeczonej? Tyyyyyyylko Pelczar!

I jeszcze jedna pozycja, która dała mi dużo uśmiechu - „Pamiętniki” arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego-Felińskiego. Książka ciekawa nie tylko ze względu na postać kanonizowanego w październku 2009 autora, ale również fascynujące opisy historii XIX wieku będące bardzo cennym źródłem informacji o tym okresie. Książka przezabawna - szczególnie w pierwszych rozdziałach! Naprawdę warto - nie tylko dla tych, którzy tęsknią za światem, który zmiotła Rewolucja...


Na koniec jeszcze kilka słów o książce, o której każdy Gnyszkoczytelnik słyszeć musiał, choćby z tego względu, że cytuję ją namiętnie - każda Myśl na dziś pochodzi z niej. Chodzi oczywiści o „Drogę. Bruzdę. Kuźnię” patrona Pogananek Inwestorskich - św. Josemarii Escrivy de Balaguera. Tej pozycji polecać chyba nie muszę, sama postać Autora daje najlepsze świadectwo o jej zawartości.


UWAGA

A na sam koniec końców uwaga praktyczna. Najlepsze interesy robi się przy zakupach o ponadprzeciętnej wielkości. Dlatego też nie ma co marnować pieniędzy w zakupowym ferworze na pojedyncze egzemplarze. Warto kupować z rozmachem, a przynajmniej na promocjach – tych atrakcyjnych oczywiście!

promocje...

Jako, że mamy okres wyjątkowo prezentowy, to i na wiele owych promocji natrafić można. Pozwolę sobie Gnyszkoczytelników o kilku z nich poinformować.

ZłoteMyśli

Złote Myśli, jak zwykle wytoczyły ciężkie działa – cały zestaw nieco mniej bądź też znacznie bardziej zachęcających obniżek. Niektóre cięcia przekraczają 50%! Szczególnie interesującao wygląda pakiet książek o zarządzaniu finansami osobistymi (wśród nich wspomniany Śniegocki) . Istnieje również rozszerzona jego wersja opatrzona dodatkowo interesującą gwarancją (zwracają pieniądze).


Można też zastanowić się nad nieco innym doborem książek o tej tematyce w trzecim z zestawów traktujących o pieniądzach.

Jeśli ktoś jest tak zajęty, że ma czas tylko na słuchanie, niech zerknie przychylnym okiem w kierunku audio-booków. Złote Myśli także przygotowały interesującą promocję - 5 płyt za połowę ceny!

Gloria24

Wspominałem już parę dni temu o świątecznej ofercie-promocji Glorii24. Jej szczegóły można poznac na specjalnej podstronie – po wpisaniu w koszyku w polu "Kod rabatowy" kodu: 002165, otrzymamy 5% rabatu na zakupy.

Libenter.pl

Miałem też okazję pochwalić projekt Libenter.pl. Pomysł banalny, efekt już zgoła inny! Zamiast kupowac poszczególne e-booki - kupmy abonament na wszystkie, w wyniku czego... koszt pojedynczego e-booka wychodzi koło 1 zł. Pomysł na naszym rynku (nie wiem, czy nie na światowym również) rewolucyjny. Osoby, które zdecydują się wstąpić do Klubu Libenter.pl dającego dostęp do rozszerzającej się listy e-booków (liczącej obecnie 57 pozycji) z mojego polecenia (wystarczy wpisać MaciejGnyszka w pole "konto polecające") zapłacą za roczny abonament nie 77 zł, a 67 PLNów!

---

Wiemy już, co wiedzieć trzeba, choć oczywiście pozostaje ciągle mnóstwo rzeczy, które wiedzieć wypada.

Na tę chwilę pozostaje mi jednak tylko życzyć wszystkim Gnyszkoczytelnikom owocnych zakupów i zadowolonych obdarowanych!


myśl na dziś
Pośród świątecznej radości w Kanie jedynie Maryja zauważa brak wina... Najmniejsze posługi dostrzega ten, kto jak Ona żarliwie żyje sprawami bliźniego, dla Boga.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 631



czwartek, 10 grudnia 2009

[10 XII 2009] The Soviet Story na UW oraz TYGRYSI SKOK FRONDA.PL

ogłoszeniowo...

znów ogłoszeniowo! TW Grzyzga nadaje z intensywnego szkolenia w Konstancinie, w przerwie między kreśleniem urbanistyki a... kreśleniem urbanistyki!

The Soviet Story na UW!
Fronda.pl zaprasza i współorganizuje: THE SOVIET STORY na Uniwersytecie Warszawskim! W najbliższy czwartek, 10 grudnia 2009 o godzinie 20:10. Film, który wstrząsnął Europą... przyjdź i zaproś znajomych!
Event mocno współorganizuję, a o filmie kiedyś już pisałem - tym goręcej polecam obecnośc!

TYGRYSI SKOK FRONDA.PL
Tę rzecz organizuję bardziej osobiście... bardzo, ale to bardzo polecam życzliwej uwadze! Nie ma lepszego pomysłu na prezent świąteczny, o nie!

myśl na dziś
Jeżeli prawdziwie chcesz być duszą pokutną — pokutującą i radosną — winieneś nade wszystko strzec swojego czasu poświęconego modlitwie — modlitwy wewnętrznej, szczodrej, długiej — i winieneś się starać modlić się nie w chwilach dobrego nastroju, lecz o stałej godzinie, zawsze ilekroć to jest możliwe. Nie zaniedbuj tych szczegółów. Bądź niewolnikiem tego codziennego kultu Bożego, a zapewniam cię, że będziesz się czuł ustawicznie radosnym.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 994



środa, 9 grudnia 2009

Stan wojenny oczami kobiet - ciekawe zaproszenie...

ZAPROSZENIE NA 12 GRUDNIA

Spotkanie z trzema kobietami opozycji demokratycznej i wyświetlenie orędzia Reagana o Polakach po wprowadzeniu stanu wojennego.

Filmowa wersja zaproszenia - http://www.youtube.com/watch?v=rFs9pKDuMgc

HANNA ŁUKOWSKA-KARNIEJ - Solidarność Walcząca
MAŁGORZATA PIOTROWSKA - Komitet Prymasowski Pomocy Internowanym
KRYSTYNA STARCZEWSKA - Komitet Oporu Społecznego
ANDRZEJ KOZICKI - Warsztaty Analiz Socjologicznych

Zapraszają: Ambasada USA w Polsce, Ciekawe Piątki, ResPublica Nowa, Stowarzyszenie Wolnego Słowa, Warsztaty Analiz Socjologicznych oraz blogerzy i twitterowcy podejmujący tematykę amerykańską: Marcin Gadziński, Maciej Gnyszka, Michał Kolanko, Paulina Kozłowska, Tomasz Hardyk, Marta Wawrzyn, Bartosz Węglarczyk.

Miejsce: redakcja ResPubliki Nowej, Gałczyńskiego 5 (na tyłach Nowego Światu), Warszawa.



niedziela, 6 grudnia 2009

[6 XII 2009] o świętach, reklamach, butach ułańskich i najeźdźcach

reklama AdTaily

jak widzą Gnyszkoczytelnicy, na blogu mała rewolucja na prawej szpalcie. Oto wskoczył sobie moduł reklamowy AdTaily, który informuje, że reklama na Gnyszkoblogu już od 2,5 zł dziennie! Nie inaczej moi mili - nie za bardzo klikaliśta w reklamę kontekstową, to może komuś przyjdzie do głowy wykupienie taniej reklamy promującej własną stronę. Sprawa jest prosta - klikamy tam z boku na tekst Reklama już od 2,5 zł dziennie, ładujemy swój bannerek 125x125 px, płacimy i reklama znajduje się na Gnyszkoblogu... Ot, i cała rzecz.

idą święta - co kupimy?
oczywiście książkę! Dlatego też przypominam mój tekst sprzed roku - Teorię kupowania prezentu na święta. Na dniach podam swoje typy książkowo-prezentowe. Mam nadzieję, że niezdecydowanym podsuną dobre tropy. Mam już listę i muszę przyznać... że niewiele zmieniło się od zeszłego roku! Hahaha... No, ale cóż - nie ma czasu czytać dobrych książek! Trzeba czytać najlepsze.
Tymczasem poinformować należy o promocji w Gloria24.pl, w której po wpisaniu w koszyku w polu "Kod rabatowy" kodu: 002165, otrzymamy 5% rabatu na zakupy. Marcin Konik-Korn z Glorii24.pl obiecuje, że przesyłki zamówione przed 15 grudnia dojdą przed Wigilią. Trzymam za słowo, Marcinie!


kozaki i głupotki...
na koniec zaś rozśmieszająca głupotka. Otóż, rozmawiałem ostatnio z Tomkiem (tak, tym z trzeciego podpunktu pierwszej sekcji tego posta) i zwierzyłem Mu się, iż obecna moda damska noszenia butów ułańskich, choć skądinąd mię podobająca się, kojarzy się jednak lubieżnie, tj. z pewnym absurdalnym dowcipem.

Brzmi on następująco (przychodzi mąż do żony): - Kochanie, może dziś na jeźdźca? - Jaki najeźdźca?

Nie minęło dużo czasu, gdy Tomek mailem przysyła mi link do następującego demotywatora, co rozbawiło mnie do łez (przy okazji gratulacje dla rysownika - świetny, charakterny kocur!):



myśl na dziś
Nie możesz nikomu okazywać braku miłosierdzia; a jeśli wydaje ci się, że jakaś osoba nie jest godna tego miłosierdzia, powinieneś pomyśleć, że także ty na nic nie zasługujesz. – Nie zasłużyłeś ani na to, żeby zostać stworzony, ani żeby być chrześcijaninem, ani dzieckiem Bożym, ani należeć do swojej rodziny...
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 145



[6 XII 2009] Radio Maryja obchodzi osiemnastkę, a Tomek Torquemada śpiewa o św. Mikołaju

18 lat minęło...
Radia Maryja słuchałem raptem dwa razy. Biję się w piersi - bo powinienem częściej. Dziś świętuje swoje 18. urodziny, z tej okazji chciałem też przekazać swoje życzenia. Moi drodzy - jesteście dowodem na wielką siłę wspieractwa, małych grosików, których mrowie tworzy cuda - od ogólnopolskiej rozgłośni, przez dziennik i telewizję, szkołę wyższą, aż po elektrownię geotermalną... Brawo!
W tym czasie jajogłowi postkatolicy zdołali jedynie powskakiwać na państwowe posadki i pozałatwiać stołki dla swoich kadzielników. Radio Maryja jako zjawisko obserwuję z coraz większym zadowoleniem. Zresztą nie tylko ja - prof. Krzemiński chyba również.

FFundraising
Zresztą, gdyby nie Wasza inspiracja - nie byłoby mojego zaangażowania w FFundraising i wiara w to, że można utrzymać medium z darowizn odbiorców - w niezależności od decydentów państwowych, samorządowych, biznesowych i innych. Gdy zaczynałem rok temu - było nas ok. 10 osób. Obecnie - 400 regularnych darczyńców na kwotę nieco ponad 20 000 zł.

św. Mikołaj
pamiętam swoje zdziwienie, gdy w cerkwiach na kresach obecnej RP (dokąd przyciągały mnie barwne Spotkania na Kresach Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci) widywałem wśród ikon w ikonostasie wizerunek św. Mikołaja. Wtedy kojarzyłem go jeszcze jako krasnala z Coca-Coli. Tymczasem jednak Tomek Torquemada, brat-weteran z Forum Frondy, mąż pięknej i mądrej żony oraz ojciec miłych i rezolutnych dzieciaków, człowiek do którego mam słabość (Tomku, jeśli to czytasz, wybacz, ale sprawiedliwość należy oddać) oraz współbrat w e-biznesie - zapuścił na YouTube'ie nagraną przez siebie starą pieśń o św. Mikołaju. Posłuchajmy.


myśl na dziś
Czy święci są nienormalni?... Czas wykorzenić ten przesąd. Z nadprzyrodzoną naturalnością ascezy chrześcijańskiej musimy nauczać, że nawet zjawiska mistyczne nie są nienormalne: na tym polega naturalność tych zjawisk... tak jak inne procesy psychiczne czy fizjologiczne posiadają swój naturalny porządek.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 559



poniedziałek, 30 listopada 2009

[30 XI 2009] ks. Węcławski... tradycjonalistą (?) oraz zostało tylko kilka godzin...

ciung

co tu dużo gadać – pangruszka wpadł w ciung! Ciung ten na tym polega, że ma na głowie zbyt wiele obowiązków, by wykrzesać z siebie siły na blogowanie. Czy to rzecz nieodwołalna? Bynajmniej! Mamy tu bowiem pole do optymalizacji – i tej optymalizacji dokonać należy! Nie wiem jednak, czy dokonam jej przed końcem grudnia, kiedy to pętla zaciśnie się na gnyszkowej szyi niczym na szyi skazańca. No, ale cóż – taki los się wybrało i trzeba walczyć. Sarze i Tomkowi dziękuję za zachęty – postaram się je odpracować! Oł jea!

beneficjenci UE a ZMS
tworzy nam się nowa grupa społeczna, wiecie? Ano – tworzy. Chociaż w chwili gdy ten temat wpisałem do kajecika tematów oczekujących myślałem coś innego. Ale, ale – zacznijmy od początku!
Otóż, nową klasą – klasą analogiczną moim zdaniem do młodych japiszonów z peerelowskiego ZMSu – jest klasa beneficjentów funduszy unijnych. Są to ludzie, którzy – choćby UE byli przeciwni, to jednak swój sprzeciw wytracają na naturalnej drodze psychologicznego zobowiązania powstającego na skutek obdarowania. W przeważającej zaś części mentalnie uzależnieni od źródła finansowania, jaką są programy operacyjne i inne brukselskie finansowe pierdki. Bynajmniej nie chodzi tu tylko o przedsiębiorców – wręcz przeciwnie, przede wszystkim chodzi mi o wszelkiej maści działaczy społecznych. Ludzi, którzy organizują akcje społeczne, konferencje, panele dyskusyjne, pisma, etc.
Wydawało mi się na początku, że większość z nich ślepo wierzy w nieśmiertelność UE – bo jak nie wierzyć, że coś, co na każdym kroku zapewnia nas, ba! my o tym każdego zapewniamy, że jest nieśmiertelne i konieczne – takie właśnie nie jest? Tak mi się wydawało, ale okazało się że tak nie jest.
Jest zaś zupełnie analogicznie do ZMSu – wielu jest takich, którzy okazję wykorzystują cynicznie. Tzn. swój stosunek do pieniędzy UE mają taki, jak młodzi karierowicze z ZMSu - „Słuchaj, jest pół bańki do wydania z tego-a-tego programu. Jakąś konferencję zorganizujemy, laptopy kupimy, Tomek będzie ekspertem od tego-a-tego, Zenek od czego innego. Wydamy se książkę, pomieszkamy w drogich hotelach.” Pisałem o tym już zresztą pewnego razu, opisując dzieje pewnego doktoranta (swoją drogą - nie mogę znaleźc tego posta!). Jednym słowem cynizm – ale jest to cynizm wewnętrzny – na zewnątrz wychodzi rzadko, maska zewnętrzna jest jednak taka, jak założona propaganda, a więc oficjalna wiara we wszechpotęgę UE. Gdy bal się skończy – będzie tak, jak w 1989. Młodzi aparatczycy bez mrugnięcia oka zmienią pozycję udając, że zawsze mieli rację.

pan Polak – czyli ks. Węcławski idzie w sukurs tradycjonalistom
na zajęcia z zarządzania kryzysowego, na które chodzę na socjologii – przeczytałem ciekawą lekturę. Jest to niedostępna w internecie książka ex-ks. Węcławskiego, czyli obecnego Pana Polaka (zdjęcie poniżej – ten w skórzanych spodniach) na temat największych kryzysów chrześcijaństwa. Paradoksalnie, ówczesny ks. Węcławski idzie w sukurs tradycjonalistom pisząc, że częścią i powodem dzisiejszego kryzysu (uwaga – widzi kryzys Kościoła!) jest m.in. reforma liturgii! Zara, zara... Tak, dokładnie – mowa jest o wyrwie, jaką spowodowało wyrugowanie łaciny, uproszczenie obrzędów i ich zróżnicowanie lokalne. Zadziwiająca diagnoza. Byłem w szoku.

prof. Bukraba-Rylska o Współnej Polityce Rolnej
wróćmy jednak do Unii Europejskiej. Prof. Bukraba-Rylska na zajęciach z socjologii wsi podała ciekawą informacją. W Anglii powstała książka niejakiego Tony'ego Judta pt. Wielkie złudzenie. Europa. Autor stawia w niej tezę, iż Wspólna Polityka Rolna nie ma uzasadnienia ekonomicznego, a utrzymywana jest w celu politycznym. Celem tym jest „umiastowienie” rolników – ze względu na to, iż mieszkańcy wsi są zazwyczaj wyborcami partii prawicowych i nacjonalistycznych. Przekształcenie rolników w farmerów – ma dać trwałą przewagę centrolewicy.
Wracamy więc do procesu, który zaobserwowałem w przypadku młodych naukowców, szczególnie humanistów, o czym było na początku. Jak się człowiekowi brzuszek odpasie – to inaczej ćwierka.

jeszcze tylko parę godzin...!
na co? Na skorzystanie z rabatu. Wybaczcie, że informacja tak późno, ale nie dałem rady wcześniej. Otóż – wszyscy, którzy przymierzali się do jakichkolwiek zakupów (np. świątecznych) w Złotych Myślach – mogą korzystnie zrobić je do północy, korzystając z 25% rabatu! Wystarczy wpisać w koszyku kod rabatowy: fD3hrpnu

Od siebie polecam to, co zwykle:

Prócz tego wydawnictwo przygotowało parę pakietów, z których dla mnie najciekawszy wydaje się noszący szumną nazwę pakiet o wolności finansowej.

beznadzieja rekonstrukcji rodziny
ostatnio często spotykam się z probami rekonstruowania historycznego kształtu rodziny. Z jakąkolwiek rekonstrukcją się spotykam – dotyczy ona rodziny katolickiej i ma wydźwięk negatywny. Problem jednak polega na anachronizmie, który zazwyczaj popełnia się przy owej rekonstrukcji (poza tym, że rekonstruktor zazwyczaj nie ma bladego pojęcia o katolicyzmie). Otóż, najczęściej utożsamia się wszystko co historyczne z katolickim. I tak, dziewczęta z socjologii oburzają się na obskurancką, katolicką zasadę 3K (Kinder, Kueche und Kirche), którą prezentowały XIX-wieczne protestanckie damesy z niemieckiej Rzeszy. Tiaaa... jednym z poglądów, które wyznawały owe damy – to nienawiść do papistów. By poznać XIX-wieczne rodziny katolickie, proszę sobie poczytać piękną książkę ks. Delassusa o duchu rodzinnym (moją ulubioną o rodzinie), albo coś Chestertona! To tylko jeden z przykładów.
Powiem jeszcze tyle – współczesne równouprawnienie to jakaś karykatura relacji Chrystus-Kościół, która jest ideałem katolickiej relacji małżeńskiej. Typ idealny? Zapraszam w wakacje do pewnej limanowskiej ultrakatolickiej wsi. Gdzie mąż służy żonie, a żona mężowi. Pełen real, żywi ludzie. Większego, autentycznego równouprawnienia wyobrazić się nie da. Feministki zaś marzą o jakiejś relacji prawnej, gwarantowaniu sobie czyjegoś szacunku dzięki przymusowi. Jedźcie dziewczyny ze mną – doznacie dysonansu poznawczego.

szanujcie cudze poglądy
podobnie ma się z poglądami. Pociotki Lenina chciałyby uregulować „szanowanie poglądów” możliwie ostro. A to sąd ma rozstrzygnąć, czy ktoś rzeczywiście się zasmucił, gdy go nazwano „pedałem”, a to czy ktoś jest dyskryminowany, bo go nie wzięli do pracy, etc. Tymczasem ja cudzych poglądów nie szanuję. Szanuję jedynie te, które uważam za słuszne – a więc te, które wyznaję. Inne – ex definitione – mogę uważać jedynie za nieprawdziwe, bądź mniej prawdopodobne. To bynajmniej nie oznacza, że nie kocham tego, kto je wyznaje. I taki jest mój psi obowiązek. Tak, jak w rodzinie – katolicyzm wyznacza nam nie tylko znacznie wyższy standard relacji, niż bezbożni ideolodzy współczesności, ale i daje możliwości jego osiągania.
Niech więc Wolter sobie spokojnie gnije w ziemi, oraz piecze się w piekle, ja natomiast wyznaję inną zasadę: „Nie szanuję Twoich poglądów – uważam je za głupie. Ciebie zaś kocham – i dam się pociąć, byś został zbawiony. Dlatego też z miłości będę do upadłego dyskutował z Tobą na te tematy”.

konieczność świadczenia usług poza domem
ciekaw jestem kiedy tak się stało i skąd wynika to, że nagle jest „oczywiste”, że kobiety muszą pracować poza domem. Z naciskiem na „muszą”. Słyszę to wszędzie na socjologii i obawiam się, że to przesłanka entymematyczna – nie tylko nie dowodzona, ale i nie dowiedziona! A więc wątpliwa. Dlaczego muszą? Wie ktoś?

myśl na dziś
Jakże dobrze czujemy się, Panie, w twych zranionych rękach! Uściśnij nas mocno, tak mocno, abyśmy się pozbyli całej ziemskiej nędzy, abyśmy się oczyścili, rozpalili, abyśmy się poczuli przepojeni twoją Krwią! – A potem rzuć nas spragnionych żniw daleko, daleko, na coraz płodniejszy siew, z Miłości do Ciebie.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 5



ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO