niedziela, 30 listopada 2008

[30 XI 2008] Wałęsa i jego kumple świrują, a tu I Niedziela Adwentu

wstrząsający film

siedzę sobie jak normalny człowiek przed urbanistyką, zresztą dosłownie za sekundę idę spac... ale przypomniało mi się, że rano w Gościu Niedzielnym czytałem o napaści szefa Instytutu Lecha Wałęsy na kamerzystę po rozprawie Braun vs. Wałęsa. Ponoc nie reagowała Policja, co ciężko było mi sobie wyobrazic...
Po obejrzeniu nagrania z kamery (kamerzysta dostał w twarz i dodatkowo kamera rozcięła mu skórę) nie mam wątpliwości. Ubekistan, cholera jasna... Zobaczcie jak Wałęsa spirza razem ze swoim gałgankiem. Już tam nie o niego chodzi, ale o sytuację. Skandal.
http://polityczni.pl/czlowiek_l._walesy_zaatakowal_operatora_tv,audio,51,3035.html

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/30-xi-2007-pitek-koczy-si-listopad.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/30-xi-2007-piatnica-idziemy-spac.html

myśla na dziś

Jakże dobrze czujemy się, Panie, w twych zranionych rękach! Uściśnij nas mocno, tak mocno, abyśmy się pozbyli całej ziemskiej nędzy, abyśmy się oczyścili, rozpalili, abyśmy się poczuli przepojeni twoją Krwią! – A potem rzuć nas spragnionych żniw daleko, daleko, na coraz płodniejszy siew, z Miłości do Ciebie.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 5


piątek, 28 listopada 2008

[28 XI 2008] przemija postać tego świata...

Przemija postać tego świata, a dziś doświadczyłem tego naocznie!
Siedzę sobie na wydziale przygotowując do kolokwium z PBSu... podchodzi jeden z najbardziej empatycznych kolegów i mówi: Maciek, coś chyba zmęczony jesteś, wyglądasz jak byś miał zaraz wykitować ze zmęczenia... No, mało ostatnio spałem, to fakt...
Przychodzi Jego ukochana i mówi: Maćku, słyszałam, że łysiejesz! [okazuje się, że najwyższy kolega z grupy, który sam z włoskami ma problemy autorytatywnie orzeka kto ma problemy z czupryno].

Na tym nie koniec! Potem wykład z kształtowania garaży podziemnych... siedzę w czwartym rzędzie, pingli zapomniałem i ni w ząb nie widzę co napisane na slajdzie. A jeszcze dwa lata temu... hohohoho!

Ech... niedługo człowiek zacznie z torbo cukierków pod pachą chodzić i dzieciom rozdawać...

a gdziem wczora był?
wczoraj dałem upust parciu na szkło. Co to znaczy? Ano to, że dziś pan od prawa budowlanego powitał mnie w sali okrzykiem: Ach, witam gwiazdę telewizji! Choć wszystko już jasne, poniższy link wiele wyjaśni (trzeba stronę przewinąć trochę w dół).
http://ww6.tvp.pl/4757,20081127835974.strona
Oczywiście żadnego gwiazdorstwa nie było, program moim zdaniem był cienki.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/28-xi-2007-roda-do-wielkiej-rody.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/28-xi-2007-roda-zapraszamy-do-snu.html

myśl na dziś
Nadszedł dla nas dzień zbawienia, wieczności. Raz jeszcze dają się słyszeć nawoływania Boskiego Pasterza, te serdeczne słowa: vocavi te nomine tuo – wezwałem cię po imieniu. Jak matka nasza, On wzywa nas po imieniu. Co więcej: w Jego brzmieniu serdecznym, zdrobniałym, jak w rodzinie. Wzywa właśnie tam, w głębi duszy, i należy mu odpowiedzieć: ecce ego, quia vocasti me – Oto jestem, ponieważ mnie wołałeś. Jestem zdecydowany, by tym razem czas nie upłynął niczym woda po rzecznych kamieniach, nie pozostawiając śladu.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 7




wtorek, 25 listopada 2008

[25 XI 2008] św. Katarzyny Aleksandryjskiej - Święta się zbliżają, odc. 2

Aj waj...
dziś Czytelnicy będą musieli panugrzyzdze wybaczyć... ale nie da rady dziś nic więcej napisać poza poniższym infem ws. Langenortu oraz przedświątecznym poleceniem książkowym (w formie informacji nt. dwóch najnowszych promocji)! Dlaczego? Aaaa, bo urbanistyka czeka...! A urbanistyka nie poczeka.
Langenort pod młotek
informację zawdzięczam jednej z Czytelniczek! Statek Langenort, pływająca klinika mordów prenatalnych... dziś na sprzedaż! Dla tych, którzy nie wierzą, link: http://www.multiships.nl/beroeps/meer_info/287_Langenort_2.htm

Prawdziwy prezent?
Wydawnictwo Złote Myśli przesłało mi ostatnio wiadomość o nowej promocji, rzecz jasna świątecznej! Do wyboru parę pakiecików o różnej tematyce (trzy książki, rzecz jasna taniej niż pojedynczo). Ciężko coś konkretnego polecać, ale w każdym pakiecie jest przynajmniej jedną książkę wartą uwagi.

Promocja w Glorii24
obudziła się też Gloria24. Oferują rabat 10% na niektóre książki oraz codzienne losowanie 10 książek wśród zamawiających. Wśród przecenionych jest sporo książek kucharskich, więc mnie to zbyt nie interesuje, ale może Czytelniczki mają inne zdanie...


a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/25-xi-2007-niedziela-uroczystoc-jezusa.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/25-xi-2007-niedziela-cz-2-uroczystoc.html

myśl na dziś
Kiedy Go przyjmujesz, powiedz Mu: Panie, ufam Tobie; wielbię Cię, kocham Cię, pomnóż moją wiarę. Bądź oparciem dla mojej słabości, Ty, który w Eucharystii stałeś się bezbronny, aby być lekarstwem dla słabości ludzkich istot.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 832

poniedziałek, 24 listopada 2008

żeby nam się lepiej spało...

jak widac - prosty człowiek wie co i jak...




Święta za pasem: co kupić? – odc. 1

Autor i tytuł:

Rafał A. Ziemkiewicz „Żywina”


Dlaczego warto kupić?:
Co tu dużo mówić... autor dostaje baty z wielu stron – od tzw. „prawicowców” za krytykę PiS-u (który ma być arką zbawienia dla polskiego konserwatyzmu), z kolei od tzw. „lewicowców” za to, że jest psem łańcuchowym kaczyzmu. Twórczość publicystyczną polecałem już w „Teorii Kupowania Prezentu”, teraz czas na literaturę. Mało kto wie, że Ziemkiewicz, poza zdolnym publicystą politycznym i obyczajowym, jest także cenionym pisarzem science- oraz political-fiction.
Ostatnim dziełem po kontrowersyjnym „Czasie wrzeszczących staruszków” stanowiącym diagnozę sytuacji po klęsce PO-PiSu jest właśnie „Żywina”.
Historia tym razem z gatunku czystej powieści – ale o zabarwieniu politycznym, rzecz jasna! Powieść to chyba efekt fascynacji Lepperem, który tutaj występuje w postacji posła Żywiny, który ginie w tajemniczym wypadku. Facet ma wyrok, uchodzi za politycznego chuligana i populistę, ot kolejny Dyzma. Zbierając materiały do reportażu o jego życiu, młody dziennikarz Radek Derechowicz odkrywa zdumiewające fakty i zarazem sam ulega niezwykłej przemianie. Powieść odmalowuje obraz Polski prowincjonalnej na szerokim tle ostatnich dwudziestu lat... Jako, że sporo po Polsce jeżdżę i wielu ludzi z różnych zakamarków znam, z różnych grup społecznych... muszę stwierdzić, że Ziemkiewicz wziął się w końcu za temat, który naprawdę fascynuje! Brawo.


O autorze:
Autorowi ciężko odmówić płodności – poza setkami felietonów, dużych artykułów i esejów, a także pogadanek w radiu, co roku publikuje książkę. Płodność dotyczy też rodziny – w zeszłym roku rodzina Ziemkiewicza powiększyła się o córeczkę. Ciężko jednak równać się słynnemu R.A.Z.-owi z Tomaszem P. Terlikowskim, który na pewno zagości w cyklu „Święta za pasem: co kupić?”. Do jutra!



[24 XI 2008] sadomasochizm nie jest zboczeniem?

fronda działa? Działa, działa...
jak wiadomo – od dwóch tygodni polski internet jest już inny. Najpierw stał się inny w zeszłym roku, wraz z debiutem gnyszkobloga, to jasne, ale teraz stał się jeszcze bardziej inny – wystartował nowy portal frondy. Miło oglądać jego rozwój, czytać niekiedy śmieszne i żartobliwe, innym razem śmiertelnie poważne artykuły młodych redaktorów... miło śledzić ożywione dyskusje na słynnym (FForum), wreszcie – czytać blogi legendarnych użytkowników. Szczególnie, że za niektórymi nickami kryją się naprawdę poważne nazwiska, niekiedy z pierwszych stron gazet – zarówno ogólnopolskich, lokalnych, jak i branżowych. Serwis hula wspaniale, czekałem na ten debiut długo... i się nie zawiodłem!



wspieractwo po raz wtóry
w tym kontekście wraca nam dyskutowany w kontekście pro-life'u w ogólności, a gnyszkobloga w szczególności – temat wspieractwa. Ciekaw jestem, czy użytkownicy – zarówno starzy, jak i nowi, ci nabyci ostatnimi ruchami, debiutem, zeszłotygodniową akcją przeciwko IKEA (promującej w swoim katalogu homoseksualizm) – ciekaw jestem, czy zdadzą sobie sprawę z zależności między tym, że dobre artykuły tworzą ludzie, którzy muszą jeść, oraz tym, że w Polsce nie ma nieskończenie wielu bogatych wujków-katolików a reklamodawcy nie lubią pokazywać się w mediach katolickich.
Ciekaw jestem, czy za rok lub dwa będziemy świadkami spektakularnego upadku a la OZON, bądź Radio Józef... stałe zlecenie ustawione. Zobaczymy co zrobią inni. Czy tym razem pozwolą sobie przestać w końcu narzekać na hegemonię Agory? Portal – jak widać – robi, co może. Stworzony został nawet bardzo atrakcyjny dla potencjalnych wspieraczy – Klub Frondy.


Radio Józef
pouczający jest w tym względzie kazus Radia Józef. Wspaniałe radio, pisałem o nim wielokrotnie – moim zdaniem naprawdę najlepsza stacja w Polsce. Audycje, które fascynują, muzyka, która cieszy, modlitwa, dyskusje, które nie są paplaniną. Radio od roku coraz częściej puszczało między programami lektora dyktującego numer konta, głoszącego hasło „Pomóż nam pomagać innym”, kolejne pomysły na zwiększenie przychodów – pielgrzymki słuchaczy, sklepik w siedzibie redakcji... Radio w końcu zostaje sprzedane Eurozetowi – wówczas w trzy tygodnie słuchacze zadeklarowali i przelali prawie 50% miesięcznego kosztu utrzymania stacji! Można było? Jasne, że tak.
Powiemy sobie - „Radio prosiło nieumiejętnie”. Oczywiście – to jasne w kontekście podejścia do pieniędzy, który prezentują katolicy w Polsce (o czym pisałem właśnie przy okazji wspieractwa) – domyślam się, że Redakcja nie chciała po prostu za bardzo naciskać. Gdyby podali konkretne kwoty, bębnili o tym po każdej audycji, nadali tytuł akcji zbierania pieniędzy – z pewnością efekt byłby lepszy, patrząc na skuteczne modele biznesowe Radia Maryja i SKCh im. Ks. Piotra Skargi. Owszem, parę osób się zawsze obrazi i powie, że co to za Radio, które wciąż każe na siebie płacić, że oni sobie tam pewnie lody kręcą i biznesy chcą na Panu Bogu zrobić. Reszta natomiast otrzyma jasny sygnał - „Ludzie, żeby to dzieło, z którego korzystacie istniało dalej ku pożytkowi Waszemu i innych – musicie płacić!”.
Nie ma co liczyć na reklamy, poza kontekstową (chociaż Google skasował już konto Frondzie, z tego, co mi wiadomo, zobaczymy czy AdKontekst pójdzie tą drogą...). Tutaj pouczający jest zarówno nieboszczek OZON, którego szefowie chodzili po domach mediowych (to takie firmy, którym redakcje zlecają załatwienie reklam w zamian za prowizję) i wszędzie odchodzili z kwitkiem. Po prostu. Gazeta jest katolicka, chłopaki z domów mediowych mają do tego typu rzeczy awersję i po sprawie. Jak jest z „Gościem Niedzielnym”, który ma większą sprzedaż niż „Newsweek” i „Polityka”? Dokładnie tak samo – mimo, że katolicy, to taka sama grupa konsumencka jak inne (jedzą to samo, co inni, budują domy, smarują się kremami, jeżdżą samochodami...) - nikt poza ludwisarzami, wytwórców ornatów i wydawców modlitewników nie zamierza reklamować się w drugim pod względem sprzedaży tygodniku opinii w Polsce. Mimo, że za pół ceny dotarłby do znacznie większej liczby potencjalnych konsumentów, niż reklamując się w „Polityce”.
Może to i lepiej – reklamodawcy nie dyktują tematyki. Ale jeśli tak jest – to zdajmy sobie z tego w końcu sprawę i wspierajmy swojskie przedsięwzięcia!


Święta za pasem
no, kończymy już z tematyką cywilizacyjną! Święta idą – już za okrągły miesiąc będzie Wigilia. Jak wiadomo – Wigilia, to m.in. prezenty. Jeśli wśród Czytelników, lub ich otoczenia są tacy, którzy jeszcze nie poczynili planów zakupowych (taaak – otoczenia także, przecież można im polecić gnyszkobloga w tym zakresie), bądź samych zakupów – zachęcam do lektury mojej „Teorii Kupowania Prezentu”. Prócz tego, by zainspirować jeszcze bardziej, przez najbliższe dwa tygodnie codziennie zamieszczę posta z innym pomysłem prezentowym. To i owo rzuciło mi się w oczy – w sam raz na dwanaście postów!


sadomasochizm
niedawno zostałem zbesztany przez któregoś z Czytelników za to, że przytoczyłem przykład homoseksualisty, który zabił swojego apsztyfikanta i zjadł (to zresztą drugi taki głośny przypadek – poprzedni polegał na tym, że panowie się umówili na wspólne baraszkowanie sadmasochistyczne i końcowe odcięcie członków, zabicie i zjedzenie jednego przez drugiego – to było w Niemczech, jakiś rok, dwa temu). Czytelnik argumentował, że wariaci (czytaj: skrajni sadomasochiści) zdarzają się w każdej „orientacji”. Apeluję zatem, żeby Czytelnik nie jechał do szwedzkiego raju, bo okazuje się, że...
...sadomasochizm nie jest już zboczeniem, podobnie jak transwestytyzm i parę innych. Tak bowiem przegłosowano w Szwecji i zaleca się rozciągnąć ów standard na całą Europę. Autorzy mają nadzieję, że to posunięcie poskutkuje tak, jak analogiczne rozwiązanie w przypadku pederastii. Poniżej skan z Rzeczpospolitej dla tych, którzy myślą, że zwariowałem:


koniec świata?
zacytuję tu rozmowę z moim Proboszczem nt. pierwszych posunięć p. Obamy:
[ks. B.B.] – Ech... do czego to wszystko dąży?
[MG] – No, jak to? Do powtórnego przyjścia w chwale...
[ks. B.B.] - Ja wiem, ale po co to przyspieszać?


Świętymi są ci, co walczą do końca swego życia: ci, którzy zawsze potrafią podnieść się po każdym upadku, by dzielnie iść dalej z pokorą, z miłością, z nadzieją.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 186



piątek, 21 listopada 2008

[21 XI 2008] dzietność, głupcze!

1. ojojoj
ostatnio posty na gnyszkoblogu pojawiają się co drugi dzień, ale cóż na to poradzić, skoro najpierw obowiązki studialne, później zaś pasjonująca polemika mailowa z Czarną Meg uniemożliwiły panugrzyzdze odpowiednią płodność blogową. W związku spożywczym, jadąc pociągiem na Ziemie Odzyskane, klepie cierpliwie w klawiaturę! A co! Pisać można wszędzie, jeśli ma się coś do napisania (hmm... stawiamy się tu w ciężkiej sytuacji, bowiem jak sądzą niektórzy zgryźliwi, acz nałogowi czytelnicy tego bloga, pojawiają się tu jeno nie warte uwagi pierdoły...). A więc – do roboty!
2. dzietność, głupcze!
ostatnio myślał sobie pangrzyzga trochę o dzietności. Został do tego sprowokowany przez zajęcia na socjologii, na których mówiło się o jednym z jej paradygmatów – o socjobiologii. Myślał, myślał... i widząc, że przedstawiciele tego kierunku mają skłonność z jednej strony do traktowania ludzi jak tylko i wyłącznie zwierzęta... z drugiej zaś często są koryfeuszami najnowszych osiągnięć Rewolucji, pomyślał, co następuje w kwestii antykoncepcji.

2.1. mutanty?
czy przypadkiem spadek dzietności społeczeństw zachodnich wywołany przez rozpowszechnienie antykoncepcji oraz morderstw prenatalnych nie wywoła/wywołuje wzrostu jednostek dotkniętych mutacjami genetycznymi? Jeśli do mieszania genów dochodzi rzadko – tym częściej dochodzi do negatywnych mutacji (słynne kazusy niektórych rodzin arystokratycznych)... wobec czego należałoby wyciągnąć wniosek, że spadek dzietności, to nie tylko społeczne samobójstwo ze względu na konieczność uzupełniania braków na rynku pracy i w systemie emerytalnym emigrantami, ale i samobójstwo genetyczne. Niewesoło.

2.2. samobójstwa?
kolejna sprawa, to wskaźnik samobójstw, który ślicznie rozpracował już Durkheim. Co mówi na ten temat klasyk? Otóż, wskaźnik samobójstw jest drastycznie niższy od reszty populacji w grupach dobrze zintegrowanych – z których najlepiej zintegrowana jest rodzina. Zbadawszy następnie rodzinę, stwierdził, że stopień integracji zależy prawie wyłącznie od obecności w niej dzieci. Wracając do spadku dzietności – oznacza to, że wraz ze spadkiem dzietności, należałoby się spodziewać wzrostu wskaźnika samobójstw (zakładając, że komputer, pies, bądź co innego nie zastępuje dziecka pod względem integracji).
Inny wniosek jaki stąd płynie, to także ten, że sam fakt atakowania rodziny przez najróżniejsze formy rewolucyjnych wymysłów (od antykoncepcji, przez aborcję, permisywizm seksualny, czy atomizacja, np. poprzez wyrywanie dzieci z rodzin przez państwo) – zyskuje zupełnie nowy, całkowicie praktyczny wymiar – korelacji ze wskaźnikiem samobójstw.

3. Weber i Durkheim w jednym stali domu...
wracając do klasyków, to przyznać trzeba – zarówno Durkheimowi, jak i Weberowi, że gdy zabierają się za opis grup religijnych (najczęściej katolików i protestantów) – to dyletanctwo widać po prostu na kilometr. U Webera ma to wpływ na wnioski (np. w „Etyce protestanckiej a duchu kapitalizmu” sam Weber zauważa parę nieścisłości), u Durkheima nie (miał szczęście dojść z niechlujnego opisu do poprawnych wniosków).
Oj, marzy mi się napisanie sążnistej książczyny na ten temat. Dlaczego to takie ważne? Bo potem „pośrednicy idei z trzeciej ręki”, czyli dziennikarze (jak określał ich F.A. von Hayek) międlą te głupoty jak prawdę objawioną i wbijają je baranom, którzy ich słuchają, bo nie wiedzą jakie poglądy głosić, by być lubianym.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/21-xi-2007-setny-post-dzi-roda.html

myśl na dziś
Jest to czas nadziei i żyję tym skarbem. Nie są to puste słowa, Ojcze — powiadasz do mnie — to jest rzeczywistość". A zatem... cały świat, wszystkie wartości ludzkie, które z niezwykłą siłą cię pociągają — przyjaźń, sztuka, nauka, filozofia, teologia, sport, przyroda, kultura, dusze... — wszystko to złóż w nadziei: w nadziei Chrystusowej.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 293





środa, 19 listopada 2008

[19 XI 2008] Janusz Świtaj, niedoszła ofiara eutanazji...


Janusz Świtaj

pamiętacie tego pana, który za pośrednictwem Dziennika prosił o prawo do samobójstwa? Wiecie co było dalej? Szybko zgłosili się do niego krwiożerczy katoliccy działacze m.in. od Anny Dymnej i przekonali p. Świtaja do tego, że jest człowiekiem i jego życie ma wartość. P. Świtaj od tego czasu przestał myśleć o konieczności swojej śmierci (swoją drogą pamiętam z tego tekstu, że kładł nacisk na to, że w dzisiejszym społeczeństwie jest postrzegany jako bezużyteczny i z tego wynika jego stan)... zaczął się nawet cieszyć życiem.

Od czasu listu o sprawie przestano debatować, tym bardziej po zmianie koncepcji przez samego zainteresowanego. Okazuje się, że ostatnio Janusz Świtaj wydał książkę pt. "12 oddechów na minutę"! Zobaczyłem wczoraj wieczorem na Glorii24! Polecam uwadze, podobnie zresztą jak i "Agatę. Anatomię manipulacji" - która z kolei opisuje w szeroki sposób casus 14-letniej "Agaty" z Lublina.

Trzeba pamiętać o tych sprawach... bo dziennikarzyny z Aborczej i Dziennika wcale nie czują, że są spaleni.


stop abortion...
informowałem ostatnio o debiucie nowego portalu Frondy http://www.fronda.pl/! Portal wspaniały, niebawem napiszę o nim nieco więcej... póki co wklejam jeden z filmów fronda TV... takich treści nie usłyszycie nigdzie, w żadnym mainstreamie, dlatego ważne, by ten portal nabierał na znaczeniu!
Swoją drogą, z aborcją bardzo podobnie jak ze sprawą p. Świtaja - zamiast pomóc człowiekowi w problemie, aborcjoniści mówią - Jasne, strzelaj śmiało!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/19-xi-2007-poniedziaek-wspomnienie-b.html

myśl na dziś

Niepokoisz się. — Posłuchaj! Niezależnie od tego, co dzieje się w twoim życiu wewnętrznym i w świecie, który cię otacza, nigdy nie zapominaj, że wydarzenia i osoby mają względną wartość. — Uspokój się, przeczekaj, aż minie nieco czasu, a następnie, patrząc z daleka beznamiętnie na sprawy i ludzi, posiądziesz perspektywę, która pozwoli ci ustawić każdą rzecz na właściwym miejscu i ocenić właściwe jej rozmiary. Postępując w ten sposób, zdobędziesz się na obiektywizm i zaoszczędzisz sobie wiele niepokoju.

św. Josemaria Escriva, Droga, nr 702


poniedziałek, 17 listopada 2008

[17 XI 2008] Aborcza bierze się za demoralizację starszych ludzi!

Aborcza atakuje

widziałem dziś w środku lokomocji Pana, który nie chronił oczu przed Gazem, tylko go po prostu bez żenady czytał. Cóż wyczytałem i ja, kątem oka? Otóż, okazuje się, że szechterowska szmata zabiera się za promowanie cudzołóstwa wśród ludzi starszych... Zamieszcza dziś np. list pani Elżbiety (ciekawe która Elżbieta z redakcji pisała...), która ma 70 lat, czuje się poniżana przez córkę przez to, że ma okazję jej pomóc i... uwaga... zamierza rzucić ten układ w diabły i sypiać ze spotkanym na naszej-klasie po 40 latach kolegą. Nie o sypianie tu z pewnością chodzi, chociaż w tym wieku, domyślam się, że to poważna inwestycja przywracanie sprawności temu, co się majta między nogami...

Równocześnie użala się nasza Aborcza nad brakiem szacunku młodych do ludzi starszych... och... ach... czyżby przygotowywali się na długą starość Michnika? Jeszcze nie tak dawno temu stawiali na młodych, na modernizację, starzy to były mohery, nacjonaliści. Teraz grzybieje niestety cała agorowska wierchuszka i trzeba wejść w inną narrację emerycką! Emeryt jest dżezi, emeryt może sobie zrobić fajny seksik, bo ma dużo czasu i jest po menopauzie. Teraz raczej tego typu śpiewkę będziemy słyszeli.

Na szczęście jednak dla cywilizacji, Agora ma poważne problemy, jej akcje szorują dno, a w samym kombinacie ideologicznym szykują się zwolnienia. Obyśta tego nie przetrwali... po piętach zaś depcze Wam już Fronda.pl - to środowisko się przynajmniej rozmnaża.

świetny film

poniżej zaś wspaniale skręcony film promujący religię w szkołach. Cudo gatunku social advertisement!

dla Czytelników z niepoprawnych.pl: http://www.youtube.com/watch?v=ldHF6PFUukw


a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/17-xi-2007-sobota-w-elbieta-wgierska.html

http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/aby-milej-si-spao.html

myśl na dziś
Pewną drogą pokory jest zastanawianie się nad tym, jak nawet przy braku talentu, rozgłosu i bogactwa, możemy być skutecznymi narzędziami, jeżeli będziemy prosić Ducha Świętego, aby nam udzielił swoich darów. Apostołowie, chociaż byli nauczani przez Jezusa przez trzy lata, uciekli przerażeni przed nieprzyjaciółmi Chrystusa. Natomiast po Zielonych Świątkach pozwolili się chłostać i zamykać w więzieniach, i potrafili oddać życie swoje na świadectwo swej wierze.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 283








niedziela, 16 listopada 2008

Będziesz wisiał zamiast liści...

wiwat Schmaletz!
brawo dla Miszcza Schmaletza i Lacha - twórcy grafiki do teledysku. Panowie tworzą świetny duet. Miłego, patriotycznego zasypiania...

link dla Czytelników z niepoprawnych.pl: http://www.fronda.pl/videoteka/pokaz/66

myśl na dziś/jutro

Świętość składa się z heroizmów. — Dlatego w pracy wymaga się od nas heroizmu dobrego „wykończenia” zadań, które do nas należą, dzień po dniu, chociażby się powtarzały te same zajęcia. Inaczej — nie jest prawdą, że chcemy zostać świętymi!
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 529




[16 XI 2008] niedziela - atak książkowy

mam pomysła
Pomyślałem dziś w trakcie Mszy Świętej, pomyślałem o tym, że zwróciłem ostatnio uwagę na kilka nowości, które korespondują z dzisiejszymi czytaniami (nota bene, dzisiejsze czytanie z Księgi Przysłów o niewieście dzielnej, należy do moich ulubionych!).

czytania
pierwsze czytanie
(Prz 31,10-13.19-20.30-31)
Niewiastę dzielną któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły.
Serce małżonka jej ufa,
na zyskach mu nie zbywa;
nie czyni mu źle, ale dobrze
przez wszystkie dni jego życia.
O len się stara i wełnę,
pracuje starannie rękami.
Wyciąga ręce po kądziel,
jej palce chwytają wrzeciono.
Otwiera dłoń ubogiemu,
do nędzarza wyciąga swe ręce.
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno:
chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
Z owocu jej rąk jej dajcie,
niech w bramie chwalą jej czyny.
---------------------------

z tym czytaniem koresponduje bardzo popularny wśród Pań o. Ksawery Knotz, ostatnio przywoływany w komentarzach na gnyszkoblogu. Jego "Akt małżeński" robi ostatnio furorę. Panowie ze względów prestiżowych nie kwapią się na zajęcia z o. Knotzem, ani do lektury (przynajmniej razem z żonami), co zresztą rozumiem. Mój stosunek do o. Knotza jest skomplikowany, by go tłumaczyć w jednym zdaniu, więc skończę tylko tak, że nie bezkrytycznie polecam.



drugie czytanie


(1 Tes 5,1-6)


Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!

----------------------


z tym czytaniem z kolei świetnie koresponduje najlepszy podręcznik życia chrześcijańskiego - "Rozmyślania o życiu kapłańskim" św. Józefa Sebastiana Pelczara. Pełen konkret, rzetelna pomoc. Poza nim, także ostatnio wydany podręcznik spowiedzi Janusza Laskowskiego (idzie Adwent...).
Ewangelia
(Mt 25,14-30)


Jezus opowiedział uczniom tę przypowieść: Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

---------------------------------

tutaj mogę powtórzyć rekomendację dla św. bpa Pelczara, ale poza nią, także ostatnie tłumaczenie Pisma Świętego (z tego co widzę, Edycja św. Pawła stanęła na wysokości zadania - tłumaczenie opracowane bardzo poręcznie, jeśli ktoś do tej pory żalił się na brak komentarzy - teraz będzie ich miał aż nadto!) .
Ta ewangelia ma jednak czyto ludzki wymiar, który najlepiej wyjaśni chyba ostatnia książka miesiąca z Pogadanek Inwestorskich.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/16-xi-2007-pitek-ile-dzi-wspomnie.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/16-xi-2007-pitek-fotoreporta.html

myśl na dziś
Być małym: najodważniejsze poczynania należą do dzieci. — Komu przyjdzie do głowy, by poprosić o... księżyc? — Kto aż tak nie zważa na niebezpieczeństwo, byleby osiągnąć swe życzenie? „Wyposażcie” „takie” dziecko w wielką łaskę Bożą, pragnienie pełnienia woli Bożej, wielką miłość do Jezusa, całą ludzką wiedzę, jaką tylko będzie w stanie ogarnąć..., a będziecie mieli przed sobą obraz apostołów, jakich niewątpliwie Bóg życzy sobie mieć w dzisiejszych czasach.
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 875


piątek, 14 listopada 2008

[14 XI 2008] niektórzy lubieją gderać... dziś piątek!

motiwejszen
jestem ciekaw, czy opisywana wczoraj promocja książki nt. motywacji odniesie zamierzony cel, tj. pobór 50 000 egzemplarzy. Jak na razie, w ciągu 24 godzin ściągnięto ich ponad 8000, więc dynamika jest duża. Kto się jeszcze nie zapoznał z ciekawostką, zapraszam tutaj.

gderactwo
zjawisko bardzo rozpowszechnione, szczególnie u dam. Mówię z doświadczenia. Bardzo ciekawa rzecz, naprawdę warta analiz (oj, niektórzy panowie wiedzą dlaczego). Poniższe filmidełko, poza tym, że w przerysowany sposób maluje zjawisko, to stworzone zostało na zlecenie organizacji mężczyzn kontestujących instytucję małżeństwa jako instytucji niewolącej (jednym słowem, wolą być polnymi konikami-zapylaczami). Organizacji nie popieramy, wręcz przeciwnie. Filmik natomiast zamieszczamy jako warty obejrzenia. Panowie niech zejdą na ziemię... Panie niechaj się zastanowią poważnie nad niektórymi sprawami...
w związku z tym, iż film przestał działać, podaję oryginalny link: http://patrz.pl/filmy/kochana-zona
fronda.pl ruszyła!
dłuuuugo oczekiwana, fronda.pl już ruszyła! Poniżej banner.
W kontekście ostatnich rozważań o wspieractwie - inicjatywa godna najwyższej rekomendacji, jeśli chodzi o wpieractwo!


korespondencja
bardzo dziękuję za obfitą i miłą korespondencję na temat zawartości bloga. Maile przychodzą nawet z Niemiec!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/14-xi-2007-masakryczna-roda.html

myśl na dziś
Jakże piękna jest święta czystość! Ale jeśli ją odłączymy od miłości nie jest ani święta, ani miła Bogu. Miłość jest ziarnem, które wyrośnie i wyda smaczne owoce jeśli nawodnimy je czystością. Czystość bez miłości jest bezpłodna a jej wyjałowione wody zamieniają dusze w trzęsawisko, w cuchnące bajoro, z którego wydobywa się odór pychy.
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 119


czwartek, 13 listopada 2008

[13 XI 2008] gejzeta.pl robi sobie figle-migle?

to miałem wrzucić dawno
wpadka jednego z redaktorów portalu gazeta.pl. Biedaczek musiał potem odszczekiwać i kajać się. Z pracy jednak nie wyrzucą - ma zbyt dobre nazwisko...




aj-waj
dziś dzień luksusu. Od czasu do czasu można sobie na coś takiego pozwolić - w końcu przez nieco ponad rok napisałem tu aż 526 postów, do tego 32 posty na Pogadankach Inwestorskich, więc w sumie aż... 558 postów. W międzyczasie udało się narazić się wykopowiczom, polskiemu podziemiu aborcyjnemu... Dużo. Można więc od czasu do czasu wstawić luźniejszego posta. Można? Można.

motywacja
przyznam, że czegoś takiego jeszcze nie widziałem. ZłoteMyśli.pl , które ostatnio zajęły 5. miejsce w rankingu księgarni internetowych portalu money.pl (przed nimi lideria.pl , a za nimi... merlin.pl!), te właśnie ZłoteMyśli.pl ruszyły ze śmieszną promocją. Polega na tym, że książkę pt. "Motywacja bez granic" można ściągnąć za darmo, przeczytać... i dopiero po lekturze zdecydować ile była warta.

Mówię o tej książce nie bez kozery - nieraz pisałem na tym blogu i Pogadankach o roli motywacji i literatury motywującej (rozróżniając na motywującą i nakręcającą). Wydaje mi się, że warto po coś takiego sięgnąć... a nuż okaże się (oj, coś dziwnie jestem pewien, że w wielu przypadakch się okaże), że sami stawiamy sobie bariery na drodze do wielu celów. Po co? Po nic. Może Nikodem Marszałek i jego "Motywacja bez granic" pomogą - szczególnie na takich warunkach kupna.

Swoją drogą - to chyba pierwszy w Polsce przykład promocji tego typu, marketingowcy, jesteście porażeni?

USA
panowie i panie z USA ostatnio mieli powody do smutków, dziś jednak brawurowo się obronili... może jednak nie będzie podwójnego szczytu i negacji 70-letniej hossy?

Jako dziecko Boże i dzięki łasce winieneś być silnym w pragnieniach i w rzeczywistości. – Nie jesteśmy roślinami w cieplarni Żyjemy w świecie i jesteśmy wystawieni, na upał i na mróz, na deszcze i na huragany... ale wierni Bogu i Jego Kościołowi.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 792

środa, 12 listopada 2008

[12 XI 2008] św. Jozafata - gdzie sie podziały katolickie ruchy społeczne?

co się dzieje, co się dzieje?
Oj, ostatnio dziwnie się dzieje na gnyszkoblogu – a to jacyś (para)nekrofile zamieszczają komentarze, na których reklamują swoje strony, a to hedoniści zza węgła wyzierają i swoje komentarze publikują (szczególnie ci z Pomorza)... aby się towarzystwo nie rozzuchwaliło, ba! nie rozbisurmaniło zanadto – uznałem że temat seksualny należy na pewien czas przerwać i zastąpić go innymi rozważaniami. „Miała być wolność słowa, a tu każdy mówi, co mu się podoba” - cytując Klasyka...
Pangrzyzga stanowczo nie godzi się ze zjawiskiem dyktowania mu tematyki komentarzami. O!
ruchy, ruchy!
Lektura dawnych wydawnictw katolickich (np. gorąco polecanych przeze mnie „Rozważań o życiu kapłańskim” św. Józefa Sebastiana Pelczara) prowadzi do wniosku, że życie religijne w sferze społecznej było o wiele bardziej intensywne, niż dzisiaj. O co konkretnie chodzi? A, o najprzeróżniejsze organizacje – nazwijmy je „pośredniczącymi” - sodalicje mariańskie, bractwa modlitewne, instytucje charytatywne, ochronki dla dzieci, stowarzyszenia, rycerstwa i setki, setki innych. Wydawano gazety, prowadzono biblioteki, szkoły niedzielne, organizacje polityczne, etc. Nie kolidowało to bynajmniej z zasadą hierarchiczności Kościoła – ta aktywność świeckich pod wodzą duchownych. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że ówczesne życie, owe masowe ruchy religijne wyrastały z autentycznej, katolickiej świadomości.

zawiedzione nadzieje, spustoszona winnica
w pewnej opozycji do tego stoi dzisiejsza propaganda dzieci Vaticanum II (rozumiem przez to określenie ludzi, dla których Kościół zaczął się dopiero w 2. połowie XX wieku), które utrzymują, że Kościół był wówczas kostyczny, niemrawy, ludzie byli bierni i zaradzić temu miałby Sobór Watykański II. Cóż, oczekiwanie rzeczywiście takie było (słynne słowa Jana XXIII o nadziei na to, że do Kościoła wleci nieco świeżego powietrza), ale był (i jest) także zawód, wyrażony przez Pawła VI już kilka lat po Soborze, w przemówieniu, gdzie stwierdza, że zamiast „świeżego powietrza”, czuć „dym szatana w Świątyni Boga”.
Jaki jest stan obecny? Dietrich von Hildebrand odpowiada na to pytanie tytułem swojej ostatniej, proroczej książki - „Spustoszona winnica”. Owszem, istnieją sobie wspólnoty... ale Kościół stał się strybalizowany (splemiennił się) – wspólnoty często tracą poczucie przynależności do Kościoła jako całości, nakierowują się na swojego lidera, własną duchowość, etc. Nie ma mowy o sile. Nie ma mowy o masowych ruchach. Nie ma mowy o silnej pozycji biskupów, jako ojców, przewodników – mówiąc słowami Hildebrandta, biskupi śpią.
Więcej – mówiło się o tym, że po Soborze większa będzie świadomość religijna, zaangażowanie świeckich. Co mamy w zamian? Nawrót pogaństwa, spektakularne apostazje, herezje, skandalizujące ruchy (Wir sind die Kirche, Catholics pro choice), zanik rozumienia podstawowych dogmatów, nie mówiąc o potrzaskaniu moralności... trybalizacja, rozbicie na zagubione plemiona.
Nie jestem ani lefebrystą, ani sedewakantystą, ani nikim innym różnym od rzymskiego katolika. Uznaję nieomylność dokumentów soborowych. Mam natomiast oczy i umiem myśleć – szukam więc odpowiedzi na pytanie „Co się stało?”.

bądźmy m.in. bogaci
nawiązując nieco do ostatnich dyskusji na temat pieniędzy (raz jeszcze dziękuję za pierwszą wpłatę na konto gnyszkobloga!), chciałem powiedzieć, że namiastką owej masowości, szerszej wspólnoty zakorzenionej w Kościele i Kościołowi służącej, jest dla mnie pewna idejka. Otóż, marzę o tym, by moi znajomi (i ja także), byli w pierwszym rzędzie święci... po drugie zaś jak najbardziej wpływowi – także pod względem zamożności. W ogóle – niech jak najwięcej katolików taka będzie. Bądźmy święci i jak najskuteczniejsi na ziemi. Zdobywajmy środki do uświęcania świata, do pracy apostolskiej – wytrwałą, uczciwą, uświęconą i doskonałą pracą. Dlatego też zawsze z wielką radością staram się pomagać i jeśli umiem – doradzić, gdy widzę, że ktoś zabiera się na poważnie za realizację swoich zamierzeń. Wspieractwo, wspieractwo i jeszcze raz wspieractwo – ufajmy sobie i wspólnie bierzmy za robotę.
Pan Bóg działa przez ludzi i prawa, które ustanowił... pracujmy więc tak, jak gdyby wszystko zależało od nas, módlmy się zaś tak, jak gdyby od nas nie zależało nic.
pomagajmy, inspirujmy
być może inspiracją do tego będzie wspominana wielokrotnie książka o e-biznesie, której udało mi się zdobyć darmowy fragment (niestety nie ten o Pawle Królaku, katolickim e-biznesmenie z Lublina) – można ściągnąć z chomika Pogadanek Inwestorskich, które nota bene próbują odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób bogacić, by wciąż być ubogim i umartwionym.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/12-xi-2007-poniedziaek-abarot-do-rabotu.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/klikniem-bo-odwykniem.html

myśl na dziś
Bez życia wewnętrznego, bez formacji, nie ma prawdziwego apostolstwa, ani owocnych dzieł: praca staje się nietrwała, a nawet fikcją. – Jaka wielka jest wobec tego odpowiedzialność dzieci Bożych! Winniśmy posiadać głód i pragnienie Chrystusa i Jego nauki.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 982


wtorek, 11 listopada 2008

[11 XI 2008] Niepodległa? Bolszewika goń!

odzyskanie niepodległości

w związku z dzisiejszym świętem, polecam wziąć pod uwagę to, że długo się nie cieszyliśmy... Już niecałe dwa lata później, zanim państwo na dobre okrzepło, mieliśmy już odwiedziny bolszewickiej hołoty. W związku z powyższym... dziś filmy na ten temat.

źródło: http://www.youtube.com/watch?v=HwNpVsdIb-k

źródło: http://www.youtube.com/watch?v=o9ItOCc9rXc

źródło: http://www.youtube.com/watch?v=zUXN9nBuLMA

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/11-xi-2007-xxxii-niedziela-zwyka.html

myśl na dziś

Wojna! Wojna — powiadasz — ma cel nadprzyrodzony, nieznany światu; wojna jest dla nas...— Wojna jest największą przeszkodą na łatwej drodze. — Lecz w końcu powinniśmy ją pokochać tak jak mnich powinien pokochać swą rózgę.
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 311

poniedziałek, 10 listopada 2008

[10 XI 2008] św. Leona Wielkiego - o homoseksualiymie po raz pińćsetny

o homoseksualizmie po raz pińćsetny
od jakiegoś czasu bloga czyta pewien dwukrotny anonimowy komentator, którego żywo interesuje temat pederastii. Gdy wrzuciłem newsa na temat skazania pederasty-kanibala, argumentował, że kanibale i wariaci zdarzają się także u niepederastów. Gdy ostatnio pochyliliśmy się nad nekrofilami - argumentował, że nie można przedstawiać zboczeń poszczególnych osób, by zdyskredytować całą orientację. Nadmienił także, że związki homoseksualne rozwijają się tak samo, jak i heteroseksualne. Mam nadzieję, że poglądy zreferowałem należycie.
Nie odpowiadałem od razu, wierząc, że Komentator(ka) zajrzy do archiwum i pozna z niego mój pogląd na powyższy temat. Ja wiem - korzystanie z archiwum jest utrudnione, posty wciąż nie są oznaczone etykietami... ale z wujaszkiem Google'em chyba dałoby radę.
Nic, to! Odpowiem wobec tego pokrótce - pewnie większość Czytelników słyszała to kilkaset razy, ale co tam! Otóż, argumenty Komentatora(ki) [no właśnie - z kim mam przyjemność?] są trafione, jeśli przyjmujemy, że istnieje coś takiego jak orientacja seksualna. Na marginesie - powstaje problem, bo Komentator nie tłumaczy się z twierdzenia dlaczego nekrofilia orientacją nie jest... ciekawe czy podobnie skandaliczne oskarżenia wysuwa pod względem pedofilii?
Wracamy, do naszych rozważań. W naszym jednak przypadku jest inaczej. Twierdzimy, że nie istnieje coś takiego jak orientacja seksualna, lecz norma (opanowany heteroseksualizm) - oraz jej brak, czyli zboczenia. Zboczeniem jest zarówno pederastia, jak i onanizm, pedofilia, nekrofilia, zoofilia i inne. Przyjmujemy rzecz jasna kryterium teleologiczne, tj. dotyczące celowości (które w tym wypadku oznacza możliwość prokreacji).
W związku z tym, argumentacja przytaczana przez Komentatora, jest zupełnie nietrafiona - nie obchodzi nas bowiem to, czy zboczenie rozwija się analogicznie do postawy zdrowej, czy nie. Czy towarzyszą mu uczucia wyższe, czy nie. Nie gra to roli. Podobnie jak nie gra roli to, ilu homoseksualistów jest w populacji i czy byli od zawsze. Inne choroby i wynaturzenia także towarzyszą ludziom od wieków i są stale obecne w populacjach - niekiedy nawet są nadreprezentowane... jak np. Czarna Śmierć w którymś z nastych wieków. Ale to, że ma setki tysięcy nosicieli nie oznacza, że Czarna Śmierć nie jest Czarną Śmiercią.
Podkreślam raz jeszcze - na gruncie koncepcji istnienia orientacji seksualnej nie istnieje żadna przesłanka zabraniająca nam stwierdzić, że pedofilia, nekrofilia i inne zboczenia nie są zboczeniami.
dwie metafory - ładna i brzydka
poza tym, witam serdecznie - nowego jak się zdaje - Czytelnika! Dla okraszenia wywodu, dodam jeszcze dwie dykteryjki.
Pierwsza z któregoś numeru FRONDY. Na którejś stronie był rysunek części silnika opisany następująco: Tłok powinien poruszać się w cylindrze, a nie w rurze wydechowej.
Druga, relacjonuje wydarzenie podpatrzone na planie Warto rozmawiać, po odcinku nt. homoseksualizmu. Jan Pospieszalski miał powiedzieć po zakończeniu programu jednemu z gości następujące słowa: Wie Pan... gdyby homoseksualizm był naturalny, to zwieracz wydzielałby wazelinę.
bądź święty
przy okazji polecam serwisik, który ostatnio zrobiłem: http://badz-swiety.blogspot.com/ Rozważanie co dwa dni na maila. Szkoła świętości pod okiem św. Josemarii, św. Józefa S. Pelczara, św. Tereski i św. Ludwika.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/10-xi-2007-sobota-odjeda-wraz-ze-w.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/10-xi-2007-sobota-w-niej-pani.html

myśl na dziś
Jesteśmy dziećmi Bożymi. Nosicielami jedynego płomienia będącego w stanie oświecić ziemskie drogi dusz; jedynego blasku, w którym nie będzie nigdy miejsca dla ciemności, mroku i cienia. – Pan posługuje się nami jak pochodniami, by światło to świeciło… Od nas zależy, by wielu ludzi nie żyło w ciemnościach, lecz kroczyło drogami, które prowadzą do życia wiecznego.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 1

[10 XI 2008] poniedziałek - wspieractwo buzuje - witamy na pokładzie

pierwsza donacja in da hauz!
moi mili, nie chcę nic mówić, ale... gnyszkoblog odnotował pierwszą wpłatę na swoje konto! Darczyńcy składam serdeczne, oficjalne Bóg zapłać, oraz obiecuję starać się przy pisaniu bardziej!
Równocześnie na cześć Pierwszego Darczyńcy zapodaję paradną muzyczkę, a innych... zachęcam do brania przykładu z odważnych.
muzyczka na cześć Pierwszego Darczyńcy Gnyszkobloga!

zapewniam...
...o tym, że dziś pojawi się post właściwy.
myśl na dziś
Kochaj i uprawiaj miłosierdzie, bez granic i bez dyskryminacji, ponieważ ta cnota, znamionuje uczniów Nauczyciela. – Jednakże to miłosierdzie nie może prowadzić cię – gdyż wówczas nie byłoby cnotą – do rozmiękczenia wiary, do zatarcia konturów, które ją określają, do przesładzania jej tak, aż się zamieni, jak chcieliby niektórzy, w coś bezkształtnego, co nie posiada siły i mocy Bożej.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 456




piątek, 7 listopada 2008

[7 XI 2008] czy nekrofile są w Polsce dyskryminowani?

pinionżki - final countdown
przejrzawszy statystykę, z radością ujrzałem pewne ruchy 5 listopada. Bardzo się cieszę, za nie dziękuję - i w nawiązaniu do odnośnych tekstów, czyli tego i tego - proszę o więcej.
co tam, Panie u nekrofili?
jak pamiętają wytrwali czytelnicy gnyszkobloga, prognozujemy tu rychłe odkrycie, że także inne zboczenia poza pederastią są w istocie orientacjami seksualnymi. Po tej linii idą nie tylko ukazujące się od czasu do czasu teksty na temat pedofilii, ale i ostatni o... nekrofilach!
Wspomnijmy jeszcze, że propagatorem nekrofilii i sado-masochizmu jest niejaki Urban Jerzy (ten z uszami), którego żona wydawała pismo ZŁY. Nadzwyczaj dobrze współgra z treścią tego artykułu dzisiejsza myśl na dziś!
Polscy nekrofile skarżą się na nietolerancję. Nekrofilia jest legalna, donosi POLSKA:

Konrad Rafalski z niewielkiego Koszęcina fascynuje się śmiercią. W internecie prowadzi stronę poświęconą nekrofilii. Zamieszcza na niej szokujące opisy i zdjęcia stosunków seksualnych ze zmarłymi, zwłok w daleko posuniętym rozkładzie.
Wkrótce otwiera też zakład pogrzebowy. Mieszkańcy Koszęcina są przerażeni. Najchętniej wygnaliby go i jego rodzinę z wioski: - Oni otworzyli zakład, tylko po to, żeby mieć dostęp do zwłok - mówią mieszkańcy.
(...)
Ta wychowująca dwoje dzieci rodzina, fascynuje się śmiercią. Jest dumna z odmienności, a tych, którzy jej nie rozumieją, wyzywa od wieśniaków.
(...)
- Zło może się czaić wszędzie, ale nie z naszej strony. Jedynym złem w tej wiosce jest ludzka głupota. Oni nas nie tolerują za odmienność - ripostuje Konrad Rafalski
(...)
Wszystko to może brzmieć nawet zachęcająco, gdyby nie to, co znaleźliśmy na stronach internetowych Konrada i Sybilli. W witrynie o nekrofilii są opowiadania i artykuły opisujące ze szczegółami np. sceny seksu w prosektorium. Ich tytuły to: "Orgazm z trupem", "Seks z martwym facetem". Do tego porady, jak usztywnić penis nieboszczyka, wiersze i sylwetki najbardziej znanych nekrofilii i przedruki rozmów z nimi. Po wpisaniu specjalnego hasła można też zobaczyć szokującą galerię. To zdjęcia nagich, martwych kobiet i mężczyzn, niektóre podczas pośmiertnego stosunku płciowego, inne bez głowy, w stanie rozkładu, albo z głębokimi ranami. Na jednym ze zdjęć naga kobieta odcina piłą głowę zmarłemu mężczyźnie. - Nie wszystkie zdjęcia są prawdziwe, niektóre były pozowane - tłumaczy Konrad Rafalski. - Zbierałem je po całym świecie przez kilka lat. Proszę jednak poczytać wszystkie teksty i artykuły, one mają charakter naukowy. Kolejna witryna internetowa budzi grozę. Główna strona to zdjęcie chłodni z kostnicy jednego ze szpitali. Kliknięcie w poszczególne półki prowadzi nas do wybranych tematów związanych ze śmiercią.
Więcej na:

myśl na dziś
Kiedy przyjmiesz Pana do swego serca i zakosztujesz szaleństwa Jego Miłości, obiecaj Mu, że postarasz się zmienić tok swego życia, na ile to będzie konieczne, by nieść Go tłumowi, który Go nie zna, któremu brak ideałów, który niestety żyje w zezwierzęceniu.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 939

czwartek, 6 listopada 2008

[6 XI 2008] czarny czwartek

film o Basi
wczoraj dostałem bardzo miłego maila od kierujących akcją nakręcania „Filmu o Basi” http://www.filmobasi.pl/. Swego czasu pisałem na blogu o tym przedsięwzięciu – polega ono na stworzeniu dokumentu na temat życia pani Barbary, która stoczyła bohaterską walkę z rakiem, będąc przy okazji w ciąży. Niestety, walka zakończyła się śmiercią, ale to, co Basia po sobie zostawiła, popchnęło Jej otoczenie, szczególnie męża, do tego, co właśnie jest na ukończeniu. W internecie dostępne są już trailery filmu, nakręconego przez utytułowanych twórców – Macieja Bodasińskiego i Leszek Dokowicz.
Historię tej rodziny warto usłyszeć, a jeszcze bardziej warto zaangażować się w tworzenie filmu, który ma być później rozpowszechniany na całym świecie. Na co potrzebne są pieniądze? Na opłacenie twórców i kosztów ich pracy.
coś nam to przypomina?
No, nic... jak by to skomentował jeden z nowych komentatorów gnyszkobloga, chyba reżyserów opętała mamona – nie chcą żywić się powietrzem.

aleosssochodzi?
kończę już temat pieniężny, ale jeszcze jedna uwaga. Chodziło mi o zwrócenie uwagi na to, że każda z rzeczy, z których korzystamy generuje koszty. Są one przez kogoś zawsze pokrywane. Nie ma powodów, byśmy w tym nie uczestniczyli. Tym bardziej, jeśli nie wymaga to od nas żadnego zaangażowania (casus reklamy kontekstowej, czy kliknięcia w brzuszek pajacyka na stronie pajacyk.pl).
A o tym, jak to jest po naszej stronie, można było się przekonać przy okazji sprawy „Agaty”. Proszę sobie przejrzeć Agatę. Anatomię manipulacji poczytać o tym, jak się sprawa rozwijała. Mało się o tym mówi, ale organizacyjnie, była to dla nas mimo wszystko dość udana improwizacja, ułańska szarża. Dłużej w takim systemie funkcjonować nie można. Lewica bierze miliony dotacji, a nasi boją się, że jeśli dostaną złotówkę, parafia wyklnie ich jako interesownych. Przypomnę, że Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny ma status doradcy przy ONZ i Komisji Europejskiej, realizuje wiele programów „edukacyjnych” finansowanych przez te instytucje. Rzecz warta przemyślenia – z jednej strony tak potężne instytucje, z drugiej prywatni, niedofinansowani zapaleńcy, którym niejednokrotnie rodzina stawia ultimatum – albo rodzina i normalne zarabianie, albo twoja działalność i ciągłe rozwiązywanie problemów innych za „Szczęść Boże”.

oczywiście...
zawsze znajdzie się ktoś, kto sprawy nie zrozumie, albo będzie udawał, że nie rozumie – i węszył będzie podstępy, opętanie mamoną, żydowskie pochodzenie, spekulacje, tajne transakcje i inne, wielce poważne przeszkody, o których mówił cytowany przeze mnie wczoraj prezes stowarzyszenia.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/6-xi-2007-wtorek-dzi-tajemnice-bolesne.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/6-xi-2007-wtorek-dzi-wieczorny.html

myśl na dziś
Serce! Od czasu do czasu wciska się weń cień blichtru ziemskiego: głupie, smutne, "zaściankowe" wspomnienia...Przystąp natychmiast do Tabernakulum, fizycznie lub duchowo, a powrócisz do światła, do radości, do Życia.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 817


środa, 5 listopada 2008

[5 XI 2008] pinionżki, Panie, pinionżki... komentarze i odpowiedzi

Pinionżki, Panie, pinionżki... komentarze i odpowiedzi
wczoraj posypały się komentarze – wbrew pozorom nie na temat rozstrzygnięcia konkursu aborcyjnego, tylko na temat tekstu dot. wspieractwa. Nie wiedziałem co zrobić, ale w końcu uznałem, że ta wymiana zdań może być ważna także dla innych Czytelników. Odpowiadam na dwa komentarze – miss gender, oraz siusiaka.

MISS GENDER:
"Kolega zaś na to: „Iiiii tam, ja u Ciebie nie klikam, Ty masz za dużo pieniędzy”
"dokładnie to samo myślę i jeszcze nigdy, od kiedy tu zagladam nie kliknelam na nic, te Twoje prośby o kasę są poprostu bezczelne!!!
----------------------------------------------
Miss gender, będę odpowiadał krótko, żeby nie było, że zapodaję masło maślane. Odpowiedź na ten akapit jest lakoniczna – albo nie jestem dość „bezczelny”, albo jesteś zbyt delikatna, albo rzeczywiście wypisuję tu dyrdymały niewarte uwagi, albo masz małą wyobraźnię. Wymienione czynniki mogą współwystępować.

"werki sorki" ale nie oszukujmy się, jesteś osobą zamożną i Twoja postawa jest jak dla mnie poprostu nie na miejscu!! wogole mi przez myśl nie przeszło, żebym ja mogła napisać takie banialuki, choć jestem pewna, że materialnie jestem w gorszej sytuacji niz takie "bananowe dziecko" jak Ty
----------------------------------------------
Po pierwsze – mówmy tu o wyobrażeniach, będziemy bliżsi prawdy. Domyślam się, że Miss Gender nie ma wtyczki w Urzędzie Skarbowym, bo gdyby miała... stwierdziłaby raczej, że jeśli już, to moi Rodzice są zamożni, ja natomiast do tej grupy nie należę. Wręcz przeciwnie, co chyba w tym wieku jest rzeczą normalną.
Po drugie – nie rozumiem sformułowania „bananowe dziecko” i nawet mogę troszkę poudowadniać, że nim nie jestem, co chyba ludzie mnie znający potwierdzą. Czy bananowe dziecko, to ktoś kto w domenie sprzętu muzycznego zatrzymał się na etapie walkmana odziedziczonego po siostrze? Czy jest to ktoś, kto w kinie był ostatnio trzy lata temu, a poprzednio dwa lata wstecz? Czy jest to wreszcie ktoś, kto przez więcej niż połowę swojego życia (dane aktualne) dodzierał ciuchy po siostrze? Dorzućmy więcej – czy jest to ktoś, kto pracowicie oszczędzał od Komunii, podczas gdy jego koledzy kupowali sobie wypasione komputerki, pegasusy, play stationsy, i in.? Czy „bananowym dzieckiem” nazwiemy osobę, która pierwszy komputer dostała pod koniec podstawówki, podczas gdy koledzy mieli pod koniec przedszkola? Czy bananowym dzieckiem jest osoba, która wymienia trzy pary swoich butów najczęściej raz na cztery lata? Choć mógłbym podobne cechy wymieniać w nieskończoność... pokuszę się o tezę tymczasową - jeśli tak zdefiniujemy „bananowe dziecko”, to rzeczywiście jestem „bananowym dzieckiem” z krwi i kości.
Ale bądźmy świadomi, że ta definicja „bananowego dziecka” jest równoznaczna z przeczeniem popularnego znaczenia „bananowego dziecka”.
Po trzecie – co to w ogóle ma do rzeczy? Nie jestem bolszewikiem i nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś ma więcej ode mnie. Więcej – gdy mam okazję, staram się takim osobom pomagać. Jeśli mnie brakuje w jakiejś dziedzinie zdolności albo szczęścia, nie mam nic przeciwko, że komuś ich nie brakuje i jeśli mam okazję mu pomóc, pomagam. W ten sposób np. pomagam rozwijać parę przedsięwzięć moich znajomków. Niech mają jak najwięcej. Tym bardziej jeśli wiem, że są porządnymi ludźmi.

poprostu nie wypada pisac takich rzeczy kiedy sie wie że inni maja nieporównywanie gorzej!
-------------------------------------
ponownie – co to ma do rzeczy? Ponownie także - nie jestem bolszewikiem i nie uważam tego za oczywiste. Nie jestem także psem ogrodnika. Źle jest bowiem, gdy sami nie pomagając nikomu, uniemożliwiamy innym pomaganie... Jeśli nie wspieram np. Fundacji św. Mikołaja, chociażby przez kliknięcie w reklamę (co mnie nic nie kosztuje - mnie reklama interesuje, zapoznaję się z nią, zdobywam wiedzę o ofercie reklamodawcy, a ten kto ją emituje, zdobywa środki na działalność), tym samym uniemożliwiam jej pomaganie innym. Paradoksalnie więc, choć wycieram sobie gębę tymi, którzy mają niporównanie gorzej, działam na ich szkodę.
Zresztą... tym, którzy mają ode mnie gorzej, pomagam jak mogę. No, ale nawet jeśli miss gender pracuje w urzędzie skarbowym, nie dowie się o tym, bo zawsze gubię zaświadczenia o darowiznach i ich nie dołączam.

a argument, że mam Ci płacic za to co piszesz rozbawił mnie maksymalnie!! chyba w główce Ci sie poprzewracało!!
--------------------------------------------
ależ wcale nie musisz płacić – bez względu na to, czy Ci się podoba to, co tu piszę, czy nie. Chciałem zwrócić Ci uwagę na możliwości współtworzenia rzeczywistości, które masz, a które sama przed sobą zamykasz – bądź co bądź, jesteś idealną ilustracją tego, co opisałem wczoraj. Dotyczy to zarówno mojego bloga, jak i tysięcy o niebo poważniejszych inicjatyw.
Ostatecznie zaś – pewnej delikatności. Tak, właśnie delikatności, bo trzeba jej, by np. zdać sobie sprawę z tego, że np. forum internetowe na którym działam – kosztuje. Jeśli założył je mój kolega (mówię np. o wielodzietni.org), to ja wiem, po co są te reklamy. I wiem także, że będzie starał się je prowadzić dopóty, dopóki naprawdę zabraknie mu kasy... wiem, że do tego dokłada, traci na to czas i pieniądze, a to ma dla mnie wartość! I z czystej delikatności robię wszystko, by zwracało mu się jak najwięcej, podsyłam niekiedy jakieś podręczniki marketingowe, staram się każdej potencjalnie zainteresowanej osobie opowiedzieć o forum. On o to rzadko prosi, ale powinien częściej – wykonuje wspaniałą robotę. A ludzie niestety często uważają, że to wszystko nic nie kosztuje i im się należy. To najlepsza droga do zakończenia sprawy. Czy do tego dążą zadowoleni użytkownicy? Nieświadomie, niestety tak.
W związku z tym, albo nie są zadowoleni – wówczas dają jasny sygnał do zamknięcia, bądź jakiejś reformy forum, albo są zadowoleni, tylko brak im pewnej delikatności. Nie ma nic złego w przypomnieniu im o takiej możliwości. Jest to rzecz słuszna i uczciwa.

no, ale Maciek jako osob reprezentująca mentalność "najmadrzejsza baba we wsi" odpisze mi jakies "masło maślane", bo rozmowa z nim to jak "grochem o ścianę";D
------------------------------
abstrahując od tego, jaką mam mentalność, jeśli wygłaszam jakiś pogląd, to robię to dlatego, że żywię przekonanie, że jest słuszny. Słusznej tezy, gdy jest atakowana – broni się, aż do momentu gdy jest obalona.

pozdr,
miss gender:)
-------------------------
miss, Ty się jeszcze nie przedstawiłaś, ale chyba wiem kim jesteś... :)

SIUSIAK:
Czy to cytat ze mnie? Chyba tak :] Paniegrzyzgo, odblokowali konto na googlu? Wyłączyłem adblocka na Pańskiej stronie z ciekawości i znowu są! Jestem nie na czasie. Kiedyś klikałem regularnie, to zablokowali…
------------------------
Nie wywołujmy gugla z lasu. Cytat nie z Kolegi, ale rzeczywiście tego typu teza też padła z owych ust! Jednak w chwili pisania posta, miałem na myśli kogo innego.
Mimo że to chyba cytat ze mnie i mimo, że używam adblocka, nie zgadzam się z Przedmówczynią.
--------------------------
jak widać, nie każdy jest bolszewikiem...
To, czy klikniesz czy nie, powinno zależeć wyłącznie od tego, czy podoba Ci się to, co przeczytałaś/zobaczyłaś na stronie — czy czujesz się odbiorcą usługi, jaką dostarcza Gnycha. Stan kiesy usługodawcy nie powinien tu być czynnikiem (zwłaszcza, że niekoniecznie Twoja wiedza musi być akuratna). Poza tym mowa tu jest o klikaniu, które Cię naprawdę nic nie kosztuje! Trochę czasu być może, ale to są sekundy – jeśli masz czas komentować jakieś blogi, to i na kliknięcie powinno wystarczyć ;)
----------------------------------
Zgadzam się w całej rozciągłości, zaznaczę jeszcze, że reklama, którą widzę, powinna mnie interesować – tak, aby reklamodawca na tym nie tracił (w końcu to on płaci za akcję). Chodzi jedynie o świadomość własnych możliwości.

Co napisawszy wyłączam adblocka na tej stronie i znowu czasem kliknę, jak dawniej. Chociaż ta reklama NEXTO zasłaniająca róg to mnie akurat mocno denerwuje...
-----------------------------------
wywalę tego widgeta, bo już nie działa, poza tym.

Ale. Ale muszę przyznać, że uderzanie w Twoim przypadku w argument braku kasy jest trochę nie na miejscu.
--------------------------------
No... tu też mówmy lepiej o wrażeniu. Poza tym – brak kasy jest relatywny zarówno do kosztów stałych oraz zamierzeń, które się ma. Koszty stałe mam niskie, natomiast zamierzenia duże. Odnoszę więc do tego „brak”, bądź „nadmiar” kasy. Na jedzenie, bilet i gazetę raz w tygodniu starcza, ale czy to powienien być punkt odniesienia?
To samo tyczy się tego cienia pretensji, który można wyczuć w Twej notce.
---------------------------------
To tylko leciutki cień, serio. W tekście poruszałem na przemian kwestie ogólne i szczegółowe, te pierwsze bardziej mnie emocjonują. Naprawdę boli mnie to, gdy widzę, co dzieje się w pro-life'ie. Odchodzą zgorzkniali bardzo porządni, zasłużeni ludzie... każdy chwalił ich działania, prawie nikt nie pomógł. Tak dłużej nie można, to jest nieuczciwe. Takich bohaterów jest setki. Gdyby każdy kiwnął palcem, nie musieliby ponosić takich ofiar, szczególnie że powołany do tego jest każdy. Myślę, że mogłeś odnieść wrażenie, że te emocje wiążą się z blogiem. Mój blog to pikuś, ale też traktuję go poważnie.

Ja rozumiem, że brak w Polsce dobrego amerykańskiego zwyczaju, że proszenie „Donate!” jest czymś naturalnym i spotyka się z hojnym odzewem, jeśli tylko proszący jest pozytywnie oceniany za to co oferuje. Ale zwracam uwagę, że to proszenie jest zawsze pokorne i pozbawione roszczeniowości. Owszem, w trudnej sytuacji można powiedzieć: „Zapłaćcie proszę, żebym mógł dalej prowadzić tego bloga”, ale nigdy: „Jak nie zapłacicie, to przez was będę musiał bloga zamknąć!”.
---------------------------------------------
W USA może i wystarczy pokornie poprosić. W Polsce musisz zbankrutować, by ludzie uznali, że cholercia szkoda, że to przedsięwzięcie upadło. Tak było z OZONem, tak jest z Radiem Józef. Tak jest z polskimi bogatymi katolikami - „Jesteście bogaci, to dawajcie cholera kasiorę, bo my jesteśmy biedni, a cel szczytny, ale na satelitę, duperele, kasę mamy”. Pora się obudzić, generalnie rzecz ujmując.
Sławomir Sierakowski wrócił właśnie z wycieczki po USA, skąd przywiózł walizkę pieniędzy na nowy, lewicowy think-tank. A my sobie zwalajmy ciągle robotę na kilku zapaleńców i pieniądze, które jeszcze mają (z naciskiem na "jeszcze" - bowiem zarówno pieniądze, jak i zapał tych ludzi się kończy). Tak to wygląda po naszej stronie. To jest real, bolesny real, o którym byc może nie każdy wie, bo się nie udziela, wobec czego uznałem za stosowne o tym przypomniec, bądź poinformowac na czym stoimy. Jak to powiedział mój kolega - „W Polsce, dokądkolwiek pójdziesz po naszej stronie – jako działaczy, organizatorów, sponsorów, spotykasz tych samych ludzi”.
Zresztą... o tym, że mam trudniejszą sytuację, pisałem już w lipcu, gdy skończył mi się wyborny kontrakt w firmie, w której pracowałem. Oj, coś nie uważaliście, mister siusiak!
No i mieszkamy w Polsce jednak. Mentalności/zwyczajów ludności Pan nie zmienisz, choćbyś się skichał. Pewnie, próbować można, ale w międzyczasie trzeba się zająć czym innym, co o tej ewentualnej zmiany nie jest uzależnione…
-----------------------------------
oj, gdybym nie robił inaczej, byłoby marnie. Co bynajmniej nie oznacza, że stan średniej marności jest stanem pożądanym.

resume
Jako resume tej długaśnej pisaniny, proponuję opowiastkę. Otóż, rozmawiałem niedawno z prezesem pewnego potężnego stowarzyszenia katolickiego, które potrafi pozyskiwać pieniądze na swoją wspaniałą działalność inaczej, niż obdzierając ze skóry i szantażując moralnie kilku katolickich biznesmenów w okolicy (tak to najczęściej wygląda). Sponsorów stowarzyszenie ma dziesiątki tysięcy. W związku z tym, często padają podobne argumenty do tych powyżej – że każą sobie płacić za działalność, że zmuszają ludzi do dawania kasy, że są nieszlachetni, że nie działają z czystą intencją, etc. Na moje pytanie o to zjawisko, odpowiedział krótko: „Wie Pan, to jest tak. Ci, których nasza działalność nie obchodzi, po prostu nas ignorują. Ci, którzy wiedzą, że robimy dobrze, albo płacą... albo wymyślają niestworzone historie, by uzasadnić to, dlaczego nas nie wspierają.”
Jako rozszerzenie rozważań, polecam jeszcze cytat z Pana Gawriona, jednego z autorów serwisu niepoprawni.pl, który w komentarzu pod moim wczorajszym postem napisał tak:
Wiele rzeczy da się zrobić wspólnymi siłami i nakładem wolnego czasu i odrobiny chęci. Są jednak takie, które wymagają pewnych nakładów finansowych - taki już jest ten świat.
Poruszył Pan istotny problem, charakterystyczny dla przedsięwzięć organizowanych przez ludzi uczciwych, z jakąś konkretną misją wybiegającą dalej niż dbanie o swoje cztery litery. Jako że zasadniczo dzisiejszy świat kręci się wokół pieniądza i osobistych korzyści. Jako że każdy stara się jak najwięcej wyrwać dla siebie nie patrząc na innych, wszelkie rzeczy związane z zarabianiem (obojętnie czy o charakterze profit czy non-profit) ludzie tacy wolą omijać by nie stworzyć pozorów oszustwa i nie narazić swojej wiarygodności. Nie ma bowiem nic bardziej wiarygodnego od bezinteresownej rady czy pomocy. Takie przewrażliwienie nie jest pozbawione logicznego uzasadnienia. Z drugiej strony nic na tym świecie nie ma za darmo i człowiek uczciwy, filantrop, nie może liczyć na wzajemność pazernego świata - kasa musi być i się przydaje.. Inny problem to możliwość konkurowania z głosem fałszu, za którym stoją spore nakłady finansowe.. Bezinteresowność niewspomagana finansowo nie stworzy zauważalnej przeciwwagi głosu prawdy dla wielkich koncernów medialnych patrzących na zysk.. Trzeba się wspierać - popieram;)


a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/5-xi-2007-cz-1-poniedziaek-zaczyna-si.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/11/5-xi-2007-cz-2-poniedziaek-koczy-si.html

myśl na dziś
Jezus pozostał w Hostii Świętej dla nas! Chciał być u naszego boku, aby nas wspierać, aby nami kierować. — A za miłość odpłaca się jedynie miłością. Dlaczego nie mamy iść codziennie przed Tabernakulum, chociażby tylko na parę minut, żeby Mu wyrazić nasze pozdrowienie i naszą miłość jako Jego dzieci i bracia?
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 686


ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO