przyjechałem
wczoraj dzięki uprzejmości spółki PKP Intercity, która niebawem zadebiutuje na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych oraz dzięki firmie ORLAND (data debiutu nieznana), która zawiezła mnie z Wrocławia przez Regensburg i inne pipidówki do stolicy Bawarii, stanąłem w progu swojej norki na Olympia Zentrum! Myślałem, że nie będę się cieszył stając we własnym progu, ale po wiem Wam, że po 17 godzinach w podróży, użerania się z torbą pełną książek, wódki i kiełbas (prezenty dla szalonych architektów z PADOPLANU) z radością powitałem swój kącik. Wsadziłem salcesony do lodówy, podłączyłem kompiuta do internetu (nie wychodziło mi to przez 20 minut, bo pomyliłem kontakty) i wybiegłem jak szalony, by zdążyć na metro o 8:40 w kierunku Marienplatzu, które powiozło mnie na Mszę w Damenstiftskirche. Dziś w końcu wielkie święto - Uroczystość Objawienia Pańskiego! Epiphania Domini. Zdążyłem, celebra dłuższa niż zwykle, z radością rozpoznałem znajome twarze i kościół, do którego tak bardzo już się przyzwyczaiłem! Pan Jezus też był, pozdrawiał Czytelników bloga!
Później powrót do domu, na obiad wyborna kaszaneczka z jajeczkiem posadzonym, ryżem ugotowanym i warzywami z patelenki. Potem 1,5 godziny snu i popęd na Heldstrasse do koleżanek z socjologii, by debatować nad naszym odkrywczym projektem. Teraz jestem z powrotem, piszę, piszę jak szalony kefir! A piszę tak szybko, bo chcę szybko pójść spać!
zagadka
chyba już to na blogu tysiąc razy pisałem, ale niektórzy pewnie nie pamiętają, a ja chcę by było to wiadome, bo wciąż dociera do mnie z coraz większą mocą! Otóż, jestem kimś, kto zna odpowiedź na biblijne pytanie - Niewiastę dzielną któż znajdzie? Odpowiedź jest tyleż prosta, co nieskromna - Ja! Tych, którzy Oleńki jeszcze nie widzieli - zapraszam do archiwum, albo do cierpliwości, niedługo wrzucę nasze zimowe zdjęcia.
co zrobiłem?
jechałem z ORLANDEM jak Pan Bóg przykazał i dziwiłem się, jak to nasi uwielbiają narzekać! Mimo, że jedzie taki jeden i jedna z drugim i drugą do pracy na budowie, albo przy zmywaku, lub w opiece społecznej, a będąc w autokarze odkrywa arystokratyczne korzenie! Herbata niedobra. Korek był i spóźnienie 30 minut! Już nigdy z wami nie jadę. Co to za organizacja w ogóle? Skargę będziem pisać. Co to w ogóle za autobus poniemiecki jakiś? A ta pilotka jaka ufryzowana? A herbatę to muszą w rządku rozdawać? Mogliby się zatrzymać na stacji, to bym se coś kupiła, a nie tylko przy kiblach.
Dla współpasażerów wszystko było powodem do narzekania i obnoszenia się z tym wobec dzielnej obsługi ORLANDA! Aż we mnie wrzało, bo co jak co - ale ORLAND to jest fryc! Taka jakość przy takiej cenie! Mistrzostwo świata! Czapki z głów.
RPO - brawo
chciałem wyrazić swoją radość w związku z działaniem dra Janusza Kochanowskiego, Rzecznika Praw Obywatelskich, który zaskarżył tzw. ustawę antyaborcyjną do Trybunału Konstytucyjnego. To, że ustawa jest sprzeczna z Konstytucji wie każdy, kto Konstytucję czytał, nie da się bowiem pogodzić przepisu zezwalającego na mord na osobie upośledzonej z konstytucyjną gwarancją życia dla każdego bez względu na wiek, wyznanie, rasę i in. Nikt ustawy dotychczas nie zaskarżał z uwagi na cichą zmowę. Kochanowski postanowił zadziałać - brawo.
Teraz jestem ciekaw co zrobi Prezes Stępień, by nie zając się skargą, lub udowodnić że ustawa jest jednak zgodna z Konstytucją (podobnie jak na podstawie zapisu o sprawiedliwości społecznej uwalił ustawę lustracyjną).
Obserwujcie moi mili, obserwujcie, bo po pierwsze żadne informacje do nas nie będą dochodzić (zagłuszanie), po drugie te które będą - będą kompromitujące i oburzające.
temata zastępcze
stałem z Tatą na peronie 3 Dworca Centralnego w oczekiwaniu na Express Słowacki i dowiedziałem się od jakiejś pani z rządu, albo z jakiejś innej dziwnej instytucji, która powiedzieć raczyła, iż ważniejsze Polacy mają tematy na głowie, niż aborcja, powtarzała rytualne już zaklęcia o historycznym kompromisie i inne brednie oraz rzekła, iż temat aborcji jest tematem zastępczym. Droga Pani. Temat zabijania niewinnych ludzi nie jest tematem zastępczym. To po pierwsze. Po drugie - jeśli mamy sobie d... nie zawracać takimi tematami, to po co debatujemy o zapłodnieniu in vitro? To nie jest temat zastępczy?
ni ma piniendzy
pseudodebatę na temat in vitro poruszę jutro, tymczasem pandonald powiedział, że o in vitro nie ma co gadać, bo nie ma kasy na refundację. Dobre, co? Widać tu parę rzeczy. Po pierwsze - pandonald jest socjalistą. Gdyby był liberałem lub konserwatystą, powiedziałby że o in vitro nie ma w ogóle co gadać, bo takimi sprawami rząd ani państwo się nie zajmuje. Po drugie - pieniądze zawsze mogą się znaleźć. Po trzecie - tym bardziej mogą się znaleźć, że wkorczyliśmy przecież w erę CUDÓW. Pandonald powinien wyczarować pieniądze na ten szczytny cel. Po czwarte - panudonaldu nie zależy na wprowadzeniu refundacji skandalicznego zapłodnienia in vitro z państwowej kasy z tego też względu, że musi uważać na katolików i ich biskupów. Czyli co? Okłamuje swoich wyborców, gadając bajeczki o braku pieniędzy. Gdyby chciał - pieniądze by były. Swoją drogą - to dobrze, że nie chce, ale co to za styl. Facet bez jaj - to określenie nt. Tuska podczas swego dwutygodniowego pobytu w Polsce słyszałem nadzwyczaj często!
giełdy USA
w Stanach minorowe nastroje od piątku - wieści z rynku pracy zatrważające wiadomości... recesja nieomal za progiem, już nawet George Bush zaczyna bajać o silnych podstawach i fundamentach gospodarki. Rady na jutrzejszą sesję - trzy tabletki węgla, dwie warstwy pampersów i do 16:30 na czczo!
myśl na dziś
(...) kiedy nadejdzie śmierć - a nadejdzie nieuchronnie - będziemy oczekiwać jej z radością. Wdziałem, że tyle świętych osób umiało tak jej oczekiwac pośród swego zwyczajnego życia. Z radością, bo jeżeli naśladowaliśmy Chrystusa w czynieniu dobra - w posłuszeństwie i w niesieniu Krzyża, mimo swoich nędz - zmartwychwstaniemy tak jak Chrystus: surrexit Dominus vere!, który zmartwychwstał prawdziwie.
św. Josemaria Escriva, To Chrystus przechodzi, Katowice-Ząbki 2003, s. 73
niedziela, 6 stycznia 2008
[6 I 2007] niedziela, Uroczystośc Objawienia Pańskiego
Autor: Maciej Gnyszka o 1/06/2008 06:29:00 PM
Etykiety: aborcja, in vitro, kochanowski, monachium, oleńka, podróże, trybunał konstytucyjny, tusk
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Ha Gnychen, jakbym przy tym był! Wracałem autokarem z Rzymu w tym roku — dokładnie te same ciągłe kwękania, przez ponad dobę! Panowie kierowcy mają naprawdę anielską cierpliwość.
Prześlij komentarz