co dziś sobie powiemy?
przygotowałem na dzisiaj tyle ciekawych tematów, tyle problemów ludzkości chciałem rozwiązać niczym Kim Ir Sen, a tu mię Czytelnik zachęca, czy nawet prznagla do napisania czegoś o szarym swoim żywocie, do przybliżenia swoich zainteresowań, etc. No, cóż, może i racja, że ostatnio mało o tych sprawach pisałem, ale tak sobie myślę, że chyba mało kogo interesuje co to za popierdółka pisze tego bloga - zdjęcie jest, profil jest, a jak bym się tu nad sobą rozdymał, to by zaraz powiedzieli, że jakiś mitoman i megaloman. Jednak rzeczywiście tak naprawdę nie wiem ile osób z tych średnio 80, które regularnie codziennie otwierają tę stronę, mnie zna osobiście, wobec czego można by trochę o sobie opowiedzieć, zamiast zachęcać do przejrzenia archiwum...
Zanim to zrobię - powiem jeszcze o paru rzeczach natury ogólnej.
gejowie i lesbiansy u panatuska
http://wiadomosci.onet.pl/1635876,11,1,1,,item.html
panowie oraz panie, którzy lubują się w robieniu tego i owego na opak wpraszają się do panadonalda na salonik. To bardzo miłe, chętnie i ja bym zaprosił do mojego skromnego apartamenciku, chociaż on taki mały... Niepokoi mnie jedno, dlaczego owe Dzieci Boże, których nie zamierzam nie kochać, dlaczego owe dzieciątka miłe domagają się rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach?
Poza tym, iż jestem zdecydowanie przeciwny tego typu wynalazkom w szkołach, ciężko jest mi sobie wyobrazić na czym miałaby polegać owa rzetelna edukacja? Czy na tym, że pani autorytetem nauki wyjaśniłaby to, że homoseksualiści tylko przez przypadek nie mają dzieci, albo że są szczęśliwsi i bogatsi od reszty populacji? Zupełnie czaczy nie kumam. Być może chodziłoby o to, by rzetelnie zdemaskować rewolucję homoseksualną w USA, która odbyła się za sprawą manipulacji? Nieeee, chyba nie o to. To o co? Diabeł raczy wiedzieć.
dlaczego jestem przeciwny?
ano dlatego, że sprawa seksualności ma silny kontekst ze sferą aksjologii, tj. wyznawanej moralności. Szkoła nie ma prawa w tę sferę ingerować. Po drugie, kwestia zdrowego wstydu - są to sprawy na tyle intymne, że lepiej niech się do nich państwo nie wpitala, bo naturalnym miejscem rozwoju tej sfery jest rodzina. Lepiej wesprzeć w tej roli rodzinę, niż oddawać kolejne zagadnienie państwu, któremu łatwiej rzecz spartolić. Po trzecie, w nawiązaniu do po pierwsze, jeśli edukacja miałaby być rzetelna, dlaczego oddzielać ją od lekcji biologii? No, chyba tylko po to, by bez żenady reklamować firmy prezerwatywne, pigularzy, producentów gumowych za przeproszeniem pizdrygałów (określenie zawdzięczam drowi Wnukowi z WAPW) oraz właśnie do wbijania dzieciom do głowy twierdzeń o charakterze moralnym, wartościującym. Dlatego paniom gejom i panom lesbijkom odpowiadam w tej kwestii: chyba się nie zgadzamy.
proza życia
OK, proza życia - lecimy, moi mili!
chciałem dziś być na Mszy Świętej
po zajęciach, a przedtem jeszcze zjadłszy obiad i ponarzekawszy z Kasią na Niemcy i Niemców (ostatnio - wraz z pogorszeniem mojego nastroju dot. tego smutnego kraju - otrzymuję sporo SMSów i maili podnoszących mię na duchu, Bóg zapłać!), zajechałem byłem do pracy! W archiwum jest fotoreportaż z drogi do. No więc zajeżdżam, a tu nie ma Ryśka w PADOPLANIE. Rysiek jest w Polsce, w Karlinie pod Koszalinem i ogląda budowę dla firmy Homanit Polska! Super - myślę sobie - przejęła mnie przemiła Inez, dając mi do zrobienia lekkie robótki z zakresu izolacji dźwiękowych na dach. Porobiłem ci ja, porobiłem, przy okazji potłumaczyłem na niemiecki tytuły polskich rysunków montażowych do silosów... jest koło 18:00 a tu mi mówią, że już idą i żebym szedł z nimi, bo nie mogą mi dać klucza. Dobra dziewczyny - mówię do nich - idziem na balety, Rysiek ist weg, Szefa też nie ma.
Na żadne balety rzecz jasna nie poszliśmy, zjechaliśmy windą nach unten, dziewczyny (śr. wieku 40 lat) poszły na prawo do samochodów, a ja na lewo (rzadko skręcam w lewo...) - do metra. Taaak, za 117 lat skręcę do samochodu, będzie nim Lexus SL, którego mi wyklikacie!
i co?
i idę do tego metra, idę, idę, kończę odmawiać Różaniec (co ciekawe - przypomniały mi się akurat dwie ostatnie tajemnice światła, których zawsze zapominam!) i słyszę bicie dzwonów! Kościół niedaleko - nie będę musiał jechać i spóźniać się do Sankt Michaela - myślę naiwnie i lecę w stronę dźwięku. Doszedłem, odsapnąłem, patrzę na ogłoszenia i widzę że to parafia luterańska... Ściema, nie Msza, Pana Jezusa tu nie ma, tylko symbol... zajrzę do środka! Zajrzałem i się przeraziłem. W neoromańskim, pewnie pokatolickim kościele, w jednej ławce siedzi tylko jeden facet... i co? I ogląda jakiś film z rzutnika na ekranie, który zasłania ołtarz! Szkoda, że Państwo tego nie widzą... Pangnyszka zobaczył, zadarł ogon, dokończył Różaniec, wrócił do domu robiąc po drodze zakupy, pojechał na medytację na Schackstrasse i odetchnął. Kaplica, Pan Jezus w tabernakulum, ksiądz, ludzie którzy wierzą w Pana Boga prawdziwego, żywego, bez ściemy... Ach...!
co będę robił za lat pięć o tej porze?
będę grzecznie tulił się do żony. Coś małego pewnie będzie się przewracało z boku na bok w łóżeczku. Lexus w garażu? Nie - dopiero za 112 lat w tym tempie.
co będę robił za lat pięćdziesiąt?
za lat pięćdziesiąt o tej porze będzie mi się śniło, że już umarłem, a gdy się rano zbudzę, okaże się że to jeszcze nie dziś. Wnuki przyjdą grzać mi nogi, a ja będę im opowiadał jak to w Monachium założyłem ten znany portal i jak to studiowałem. A wtedy ich babcia powie im, że dziadek w tym wieku już rzadko miewa oczy pingwinka...
gadanie o wszystkim
koniec tej prozy życia, która się wyrodziła w bajanie o przyszłości! Socjologia przedwczoraj. Gadamy sobie o Foucaultcie, o tym, że państwo i kapitalizm nas pęta, że społeczeństwo jest dla nas jak więzienie, że każdy czyha aby nas ukarać, jejku jejku, nawijamy już gorzej niż Michnik przez ostatnie dwa lata, chcą nam wszczepić chipy, żeby nas śledzić, chcą nas biometrycznie rozpoznawać, robić testy DNA... czarna rozpacz! Społeczeństwo kontroli. Tak, wszyscy się zgadzamy że ono istnieje. Nagle profesor pyta: Czy doświadczyliście działania "society of control?" Głupie minki, dziób w ciup, nikt nie doświadczył... chwila szczerości - serio, nikt nie doświadczył! Hahahaha! Tzw. "socjologia" i socjologowie, to bardzo wdzięczny obiekt badań socjologicznych. A podatność tzw. inteligencji na mody intelektualne - temat rzeka, który poruszę, oj poruszę!
myśl na dziś
"Ach, Panie, czemu szukałeś mnie, który jestem niczym, skoro masz tylu ludzi świętych, mądrych, bogatych i godnych poważania?"
- Masz rację... Właśnie dlatego, dziękuj Mu poprzez swe czyny i miłość.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 365
czwartek, 8 listopada 2007
[8 XI 2007] nie taki znowu czwartek czarny
Autor: Maciej Gnyszka o 11/08/2007 09:25:00 PM
Etykiety: edukacja, homoseksualizm, luteranie, polityka, praca, science-fiction, społeczeństwo, studiowanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz