poniedziałek, 18 lutego 2008

[18 II 2008] poniedziałek

jestem
no, i stało się! Przyjechałem do Polski! Wyśniony i wyczekiwany dzień w końcu nadszedł. W niedzielę rano dopakowaliśmy samochód po ostatni centymetr, poszliśmy do Damenstiftskirche na Mszę Świętą i po 10:00 wyruszyliśmy w drogę do Polski! Autostradą mknęło się wspaniale, bardzo często jechaliśmy 180 km/h, w ogóle nie czując prędkości, a jeśli czując cokolwiek, to podziw dla opon i silnika, oraz Tego, kto przekazuje im impulsy oraz dla samych autostrad, które Niemcy sobie zbudowali. Infrastruktura drogowa to to, czego zazdrościć rzeczywiście warto. Równocześnie tak sobie myślę... kurczę, toż już budujemy te autostrady od końca wojny i coś nam nie wychodzi. A i przez ostatnie lata - jakoś nie idzie. Pieniędzy nie ma, czy jak? Nie, pieniądze są, ale idą do kolesi, na koncesje, pozwolenia, ustawione przetargi... Dlaczego Polacy nie chcą tego zmienić?
Dobra, już nie narzekam. Po przekroczeniu granicy zatankowaliśmy i ruszyliśmy na Wrocław (przez Legnicę), w którego okolicach zabawiliśmy na nieco ponad godzinkę u Oleńki w domu na wspaniałym obiedzie i podwieczorku. Potem od razu do domu, gdzie byliśmy w okolicach 23:00. Wstępny rozpakowunek i spanko aż do wczesnych godzin przedpołudniowych.
Wrocławianie - wstydźcie się dziadowskich oznaczeń na objeździe do Warszawy!

pożegnanie z PADOPLANEM
jak już pisałem - pożegnanie z PADOPLANEM było wielce sentymentalne. Pan Pape z Ryśkiem podjęli nas czworo ciepłymi trunkami oraz równie ciepłymi słowami, tym bardziej że temu pierwszemu (jako szefowi) zebrało się na wzniosłe przemowy! Rozpływał się zatem nad wagą więzi rodzinnych w życiu, przyjaźni, etc. Ja zapewniałem tłumaczenie symultaniczne, a Rysiek od czasu do czasu zażartował trzęsąc z radości swoim architektonicznym, inżynierskim brzuchem. Później nadeszła pora na suweniry - szefowie dostali Chopina na spółkę, oraz śliwowicę i gruszkówkę z Łącka na łebka, a także albumy o Polsce. Ryśka obdarowałem dużym albumem o polskich krajobrazach, a reszta pracowników - każdy z osobna - dostał po albumiku o Polsce, albo Warszawie, albo polskim folklorze, Mazowszu, etc. Mogą się zatem wymieniać. Grzecznościom, życzeniom i deklaracjom nie było końca. Zamarzyliśmy już o PADOPLAN Polska sp. z o.o., o moich odwiedzinach na budowie fabryki płyt wiórowych pod Kołobrzegiem, i in.
Zaskoczenie moich dotychczasowych koleżanek i kolegów z pracy było wielkie.

idzie semestr
codziennie żegnałem się z kimś innym, a to przyszliśmy na wieczór na Schackstrasse, a to do mojego monachijskiego spowiednika do klasztoru, a to wreszcie do Tawfiqa na kolację (zdjęcia wrzucę niebawem). Wszędzie było naprawdę wspaniale i miło formalnie kończyć ten okres współpracy i kontaktu, nie wykluczając także (bo nic wykluczyć się przecież nie da, jeśli chodzi o przyszłość) kolejnych etapów później.
Tymczasem idzie ciężki semestr. Nie tylko powrót na WA PW, ale i staranie o to, by w jeden semestr skończyć wyrabianie rocznego minimum na MISH UW. Jak się to uda - zobaczymy, walka będzie ostra, a tempo pracy jeszcze ostrzejsze! Całe szczęście, że semestr zaczyna się w Wielkim Poście - to najlepszy czas na porządkowanie, planowanie i przeprowadzanie czegoś z Łaską i Mocą. Do roboty, moi mili.

plany
jak napisałem wcześniej - nie zamierzam zarzucać pisania bloga, dlatego że jego tworzenie służy nie tylko mnie samemu, ale chyba i innym (tak wynika przynajmniej z tych nielicznych maili i komentarzy, które do mnie trafiają jako informacja zwrotna). W nowym semestrze, prócz tego, chciałbym znaleźć czas na parę innych, nowych aktywności, ale to czy czas znajdę zależy także od tego, jak przebiegać będą studia.

nie można nie oszczędzać
moje Państwo, czy ktoś już z młodych Czytelników zastanawiał był się nad tym, że któregoś dnia zawrze związek małżeński i... i nagle zacznie sam płacić za kiełbaskę na śniadanie, sam zacznie płacić za prąd, telefonik, grzanie w pupkę... że sam będzie płacił za tankowanie paliwa, składki AC, OC, NW i na inne ładne skróty, że sam uiści czynsz, albo też sam będzie finansował zakup materiałów budowlanych na budowę własnej kanciapki, której projekt z braku pieniędzy wybrało się za tysiaka z katalogu z kiosku, a pieniędzy nie było, bo na działkę wydało się pieniądze rodziców i teściów, które zostały po organizacji wesela... Ostra jazda, co?
W tym kontekście chyba nie mogę nie poprosić o zmasowane kliki, prawda...?
Ale nic nie bójcie - mnie się trzymajcie, tak jak Kasia w Monachium się trzymała, i dobrze na tym wyjdziecie! Bardzo proszę - akurat mamy Wielki Post - wziąć się za porządne oszczędzanie, likwidację niepotrzebnych czynności, a tym bardziej wydatków oraz za inwestycje. Bo inaczej będzie klapa i narzekanie na czym świat stoi.

myśl na dziś
Niewątpliwie, ty możesz zostać potępiony. Jesteś o tym doskonale głęboko, gdyż w twoim sercu znajdują się zalążki wszelkiego zła.Lecz jeśli staniesz się dzieckiem w obliczu Boga, ta okoliczność doprowadzi cię to do zjednoczenia się z twoim Ojcem - Bogiem i z twoją Matką - Najświętszą Maryją Panną. A Święty Józef i twój Anioł nie opuszczą cię, kiedy zobaczą w tobie małe dziecko.- Miej wiarę, czyń ile zdołasz - pokuta i miłość! - a to, czego ci zabraknie, dopełnią Oni.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 598

Brak komentarzy:

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO