piątek, 15 lutego 2008

[15 II 2008] piątek, już drugi w tym Wielkim Poście!

prozachodni?
czytam wszędzie, nawet i w drogiej mi Gazecie Polskiej, że w Gruzji, w wyborach prezydenckich zwyciężył tzw. prozachodni kandydat. Powiem krótko - denerwuje mnie to. Dlaczego? Dlatego, że nie wiem co to znaczy, a ktoś mi mówi, że to dobrze. A ja wcale nie wiem, czy to dobrze, bo skąd mam wiedzieć, gdy nie wiem co oceniam jako dobre, lub złe. Jeśli prozachodniość kandydata polega na byciu brukselską lafiryndą, to to wcale nie jest ani prozachodniość (jedynie w geograficznym sensie, bo nie kulturowym, a to dlatego, że obecny zachód europy z tzw. kulturą zachodnią zerwał dawno pogrążając się w kulturze rewolucyjnej), ani tym bardziej dobrze, a nawet przeciwnie - to tragicznie.
Jeśli zaś oznacza to, że kandydat jest reprezentantem klasycznej kultury zachodniej, to spoko loko, będziemy mieć normalnego sojusznika, gdy przejmiemy ster z chłopakami. W to jednak wątpię, bo miglance z gazet mają blade pojęcie zarówno o Zachodzie, jak i o tym, co miało miejsce przed ich urodzeniem. Dlatego słysząc, że gdzieś zwycięża ktoś prozachodni, popadam w zmartwienie.

Freising
dziś byliśmy we Fryzyndze, po której oprowadził nas Simon. Małe, piękne miasteczko, w którym rządzi CSU, choć Simon wolałby Zielonych (tfu, tfu). Zobaczyliśmy wzgórze katedralne, parę uliczek, Marienplatz i inne średniowieczne cuda na kiju - i wróciliśmy czem prędzej, bo zimno, mgławo i mokro dziś było, że hej! Później pozałatwiałem ostatnie sprawy na uczelni, naradziłem się z dziewczynami z socjologii, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do Polskiej Misji Katolickiej na Drogę Krzyżową i Mszę Świętą. Potem powrót, kolacja i pakowanko. W pokoju znów pusto, jak w szpitalu. Atmosferę podtrzymują wiszący na ścianie Pan Jezus na Krzyżu i św. Josemaria z bł. prałatem del Portillo.

harce giełdowe
dziś korekta na szerokim rynku - trochę na wyrost ta słabość. Nikkei pokazał wczoraj siłę, wychodząc ze sporych minusów na zero (heroiczna sesja u kochanych samurajów), ale nie zdało się to na nic (może tylko na pierwsze minuty handlu) wobec poprzedniej spadkowej sesji w USA i czerwonego koloru na futuresach na amerykańskie indeksy. Nasi narobili w majty i zdołowali indeksy. Nie ma się zbytnio czym przejmowac, USA dziś zrobiły świeczkę równowagi, napłynęły dane z Uniwersytetu Michigan o pesymizmie analityków (pesymizm na rynku to akurat dobry wskaźnik) i ciepłe słowa od amerykańskiego rekina Wall Street, Warrena Buffeta. Jednym słowem, szkoda że spadło, ale pewnie będzie rosło. A jak urośnie, to w kosmos. A jak w kosmos, to już zaraz nasz kelner od finansów powie, żeby kupować, bo jeszcze będzie rosło do końca świata. Wtedy otrzymujemy jasny sygnał: sprzedawać!

orędzie Oleńki
mam dla Was cynk od Oleńki.
żabki miłe Maciurka - jedzcie dużo warzyw, bo będziecie miały dużo cholesterolu!

myśl na dziś
Czyńcie wszystko z Miłości. - Wówczas nie ma rzeczy małych: wszystko jest wielkie. - Wytrwałość w rzeczach małych z Miłości, to heroizm.
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 813

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Appreciable....nice blog...dear...I really like your content...Thanks for sharing...I will be helpful to me...Kindly take a look of my blog and click atleast one click on any advertisement to compensate...please just spare a minute for me....my blog link is :

WWW.SHAREMARKETREVIEWS.BLOGSPOT.COM

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO