czwartek, 14 lutego 2008

[14 II 2008] czwartek, święto świętych Cyryla i Metodego, Patronów Europy

żabeczki walentynkowe
oj, ciężko mają ostatnim czasem Czytelnicy z panemgruszką, bo choć co dzień solennie obiecuje, że już na drugi dzień porządnie się rozpisze, to jednak nigdy mu to nie wychodzi. Cóż mam na swoje usprawiedliwienie? Ano ciężki grafik, który od rana zapełniam oprowadzaniem Oleńki i Rodziców po Monachium, załatwianiem spraw formalnych na uczelni, w urzędzie meldunkowym i banku... O ile wczoraj żegnałem się płaczliwie z PADOPLANEM i moimi koleżankami i kolegami inżynierami z pracy, obdarowując ich prezentami tak, iż im oko zbielało z ukontentowania i radości, o tyle dziś pożegnałem się definitywnie z Uczelnią (bardziej z uczelnią, niż ludźmi bo ci ostatni mają mnie raczej - z paroma wyjątkami, niestety wyjątkiem nie jest koordynator Socratesa - gdzieś) oraz z Opus Dei, na Schackstrasse. Dużo mam i spostrzeżeń, i miłych chwil, którymi chcę się z Wami podzielić, ale jak mówię - wracamy najczęściej między 22:00 a 23:00 i rano wstajemy, spędzając potem cały dzień na nogach. Stąd moje problemy z pisaniem - ale nie bójta, wracam w niedzielę, pośpię parę godzin i jak napiszę, to chyba nie wiem co się stanie - pananikl, co to fuchę w Bloombergu w końcu dostał, ani nikt inny, nawet piszpan ani panczu z czytaniem nie nadążą!

czy blog przetrwa?
można by zadać pytanie, czy w takim razie - w związku z końcem mojego stypendium - nie należałoby zwinąć także i tego bloga, który stworzony został pierwotnie z myślą o rodzinie oraz koleżankach i kolegach z wydziału i spoza niego - jako narzędzie komunikowania. Tymczasem jednak, nie tylko grono Czytelników się powiększyło, ale i zróżnicowało! Na tym nie koniec - także i treść samego bloga zaczęła wykraczać poza pierwotne ramy...! Cóż zatem począć, gdy nie tylko Czytelnicy już żyć nie mogą, jeśli nie klikną sobie w błękitne pole, a ja zaś ulubiłem sobie myśleć o Nich i za Nich się modlić, i dla Nich w końcu przemyśliwać wiele spraw... No, co począć?
Jasne - zawsze trzeba poznać wolę Bożą - dlatego nie widząc przeciwwskazań, a dostrzegając wskazania za pisaniem - obiecuję pisać dalej. Niestety, albo na szczęście.

sesja - GPW, TFI, OFE i inne fajne skróty
wysokie otwarcie dziś mieliśmy... tak mnie to ucieszyło, że aż postanowiłem napisać wstępny komentarz, w którym dałem upust swemu optymizmowi. Sytuacja była jednak taka, że z jednej strony spółki raźno rosły, z drugiej dość duże obroty... ale jednak brakowało szwungu, za szybko się to działo, gdy potem jeszcze popatrzyłem, a cofki notowań, które zaliczaliśmy po drodze były zbyt łatwe. Ostatecznie, choć katastrofy nie było - wysokiego otwarcia nie dało się utrzymać a przez to i wyszły nam czarne świece na wykresie świec japońskich dla wszystkich indeksów. To nic nie znaczy, przynajmniej na razie - rynkowi potrzebny jest odpoczynek, bo ostatnie wzrosty były rzeczywiście szalone, także i USA dziś przeznaczyły na korektę. To, co trzeba przyznac, a co nastraja optymistycznie - to zmiana otoczenia, tzn. polepszenie klimatu jeśli chodzi o makroekonomię. Nie myślę tu tylko optymistycznych koszałkach-opałkach, które dziś naopowiadał szef FED'u (Federal Reserve), ale przede wszystkim o zwiększeniu popytu wewnętrznego w USA i w związku z tym większej sprzedaży detalicznej. Zbyt wcześnie chyba ogłoszono bessę... także i dlatego, że dotychczas w prawie 100-letniej historii rynków kapitałowych w USA, początek bessy przypadł na rok wyborczy tylko dwukrotnie... To wcale nie spiskowa teoria, ale teoria tzw. cyklu prezydenckiego w USA, o czym jeszcze tu pewnie wspomnę.

myśl na dziś
Głupcy, bezczelni, obłudnicy wyobrażają sobie, że również inni są tacy sami... I - co jest bolesne - traktują ich tak, jak gdyby to była prawda.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 551

Brak komentarzy:

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO