łapaj organistę!
http://wiadomosci.onet.pl/1708584,11,item.html
Onet.pl, który od jakiegoś czasu celuje w artykułach na temat pedofilii wśród katolików (szczególnie tej domniemanej), donosi, że pewien organista (onanista?) molestował dziewczynkę z chóru parafialnego...
Po pierwsze - dlaczego onet ma jakieś ale w stosunku do odmiennej orientacji, w tym wypadku pedofilskiej?
Po drugie - jakie ma znaczenie to, że pan ów był organistą? Czy gdyby molestantem (no właśnie, co to jest to molestowanie...? Czy Onet mógłby wyjaśnić? Nie zdziwię się, jeśli ów organista np. głaskał dziewczynkę po włosach, a jej rodzice mają z nim na pieńku, bo donosi na policję, że palą liście jesienią...) okazał się elektryk, tytuł brzmiałby "Elektryk molestował dzieci?".
jutro
jak wiecie - jutro demonstracja przed Sejmem. Na mieście cicho, cichutko... nikomu nie przychodzi do głowy zdać sobie sprawy z tego, co się właśnie dzieje... Nie zdziwię się, jeśli jutro nie zobaczę żadnego medium na miejscu. To, czego się nie opisuje - nie istnieje.
dlaczego?
parę myśli a propos Traktatu Lizbońskiego (nota bene ma on być ratyfikowany podczas roku 2008, tj. Roku Niepodległości, jak ogłosił Parlament...).
- pamiętacie proces tworzenia się Stanów Zjednoczonych? Otóż, na początku każdy obecny stan był po prostu krajem, a jego ludność narodem (ślad tego widać np. u A. de Tocqueville'a w O demokracji w Ameryce - dziele z połowy XIXw.). Efekty widzimy obecnie - stany pełnią rolę nieco większą niż nasze województwa (no dobrze - większą, ale nie są tym, czym były. Są prowincjami).
- pamiętacie wojnę secesyjną? O co w niej chodziło? Nie, nie tylko o zniesienie niewolnictwa. Przede wszystkim o to, że stany południowe wyraziły chęć oderwania się od Unii (bo tak pierwotnie nazywano USA). Co je spotkało? Hehehe... krwawa jatka. Odłączyć się nie udało. Przypomnę, że połączenie motywowano chęcią reprezentowania Ameryki na arenie międzynarodowej i stworzenia armii.
- a teraz wracamy na ziemię. Co wnosi Traktat Lizboński? Z tego, co mówią ci, co go czytali (a nie jest ich w Polsce ani Europie wielu) - Prezydenta Unii Europejskiej, Ministra Spraw Zagranicznych UE, osobowość prawną dla UE (tj. powstaje nowe państwo - Unia Europejska), oraz ograniczenie prawa weta (tj. np. Niemcy zrobią lobbing za swoim prawem budowlanym, a my będziemy musieli je przyjąć, bo prawo unijne ma pierwszeństwo wobec krajowego - super).
- kto umie połączyć powyższe trzy punkty - niechaj jutro przychodzi pod Sejm o 12:00. Kto nie - niech mi nigdy nic nie mówi o jakichkolwiek wyborach, polityce i bajkach o tym, jak to wrzucając świstek do urny, zmieniam cały świat.
do poczytania 1
DZIENNIK:
Tego nikt się nie spodziewał. Jeden z odznaczanych przez prezydenta bohaterów Marca '68, Bogdan Czajkowski, podszedł na uroczystości do Lecha Kaczyńskiego, chwilę porozmawiał, ale odznaczenia nie przyjął. Dziennikowi.pl tłumaczy, że elity zdradzają nasz kraj, nie godząc się na referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Bo jego przyjęcie to zrzeczenie się niepodległości.
W Pałacu Prezydenckim zapanowała konsternacja. Jedyne, co usłyszeli dziennikarze, to słowa Czajkowskiego "Panie prezydencie, z ciężkim sercem...". Nie przyjął odznaczenia i wyszedł.
"To nie był protest przeciwko panu prezydentowi" - tłumaczy dziennikowi.pl Bogdan Czajkowski. "To jest sprzeciw na to, że polscy politycy nie chcą się zgodzić na ogólnonarodowe referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Najwyższym suwerenem jest naród i, o zrzeczeniu się przez Polskę niepodległości powinni decydować Polacy" - dodaje.
Traktat Lizboński to dokument reformujący Unię Europejską. Przedstawiciele państw Unii podpisali go w stolicy Portugalii 13 grudnia. Jego krytycy uważają, że oznacza on ograniczenie suwerenności państw Wspólnoty.
Bogdan Czajkowski, w 1968 r. przywódca strajku studentów na Politechnice Warszawskiej, podaje też drugi powód odrzucenia orderu. Twierdzi, że zniszczyła go "esbecka klika" - w Polsce nie mógł znaleźć pracy. "Znalazłem się na śmietniku" - mówi dziennikowi.pl. Radiu ZET wyjaśnił, że nie ma nawet dla niego pracy.
Czajkowski chciał wyjaśnić powody odrzucenia orderu jeszcze na ceremonii, ale prezydent nie zgodził się na jego wystąpienie. Mówi, że przyjmie odznaczenie, jeśli odbędzie się referendum
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article134781/Odmowil_prezydentowi_bo_elity_zdradzily_Polske.html
do poczytania 2
Money.pl:
Stuart Wheeler zaskarży odmowę poddania Traktatu Lizbońskiego pod głosowanie w referendum powszechnym. Premier Gordon Brown twierdzi, że Traktat nie narusza konstytucji Wielkiej Brytanii. Poprzedni premier Tony Blair zgodził się na plebiscyt w sprawie Konstytucji Europejskiej, ale kiedy w 2005 roku konstytucja przepadła w referendach we Francji i Holandii, zniknęła potrzeba jej zatwierdzenia. Teraz brytyjski rząd twierdzi, że Traktat Lizboński to nie to samo co unijna konstytucja i nie ma potrzeby rozpisywania referendum.W parlamencie rozpoczyna się właśnie 12-dniowa debata ratyfikacyjna. Cały proces potrwa zapewne 3 miesiące. Jednak Stuart Wheeler, który dorobił się milionów na operacjach giełdowych, zawiadomił premiera Browna, że kieruje do sądu pozew, mogący zmienić bieg wydarzeń.
Wheeler liczy na to, że nacisk społeczny i skierowanie sprawy do sądu mogą odroczyć debatę. Jednak nawet jeśli parlament ratyfikuje traktat, to decyzja sądu może uznać to za krok niekonstytucyjny. Również konserwatywna opozycja zapowiada, że jeśli dojdzie do władzy, to ogłosi referendum w sprawie traktatu - ale gdyby parlament dokonał przedtem legalnej ratyfikacji, byłoby to niemożliwe. Obecnie spośród 27 państw Unii tylko Irlandia planuje rozpisać referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
http://news.money.pl/artykul/brytyjski;milioner;zmierzy;sie;w;sadzie;z;premierem,56,0,316984.html
do poczytania 3
wyborny artykuł Wojciecha Popieli
Lektura uzasadnienia do ustawy o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego jest o tyle ciekawa, o ile można dokładnie zobaczyć jak inicjator ustawy - rząd, posługując się językiem prounijnej propagandy okłamuje parlament. Oczywiście okłamuje tych, których musi - wielu ma takie poglądy czy to z uwagi na chęć zysku, czy powiązania ideologiczne. Wielu też nie ma żadnych poglądów - robi co im każą.W uzasadnieniu czytamy m.in.:"Traktat z Lizbony przejmuje część propozycji, jakie znalazły wyraz w Traktacie konstytucyjnym".http://tiny.pl/4x3m
Jaka to część?
Jest to o tyle ważne, że niemal żaden parlamentarzysta nie zadał sobie trudu przeczytania Traktatu, na którego akceptację będzie się zgadzał. Mówi europoseł J.P. Bonde:
Członkiem Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego jest fiński specjalista, który uczestniczył w trzech konferencjach międzyrządowych w imieniu rządu fińskiego. Jest to Alexander Stubb. Jest on obecnie wspólnym koordynatorem Komisji Spraw Konstytucyjnych z ramienia największej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim, Chrześcijańskich Demokratów i Konserwatystów, PPE-DE.Powiedział on, że jest zadowolony, iż w nowych tekstach zachowano 99 proc. postanowień konstytucji. Zapytałem go o pozostały 1 procent. Musiał przyznać, że nie ma istotnej różnicy w zakresie przepisów, które można przyjmować na podstawie dwóch różnych projektów traktatów (kompletów tekstów).Podczas następnego posiedzenia komisji zadałem to pytanie przewodniczącemu konwentu ds. konstytucji, byłemu prezydentowi Francji Valery`emu Giscardowi d`Estaing. on również nie był w stanie znaleźć żadnych różnic pod względem skutków.(...) Valery Giscard d`Estaing ogłosił rezultaty prac na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego 17 lipca 2007 roku. Oświadczył on, że treść nowego traktatu jest identyczna z treścią odrzuconej konstytucji, lecz forma zmieniła się z czytelnej konstytucji na dwa komplety niezrozumiałych poprawek do traktatów.Valery Giscard d`Estaing powiedział, że zgadza się z przewodniczącym-elektem konwentu, byłym premierem i obecnym ministrem spraw wewnętrznych Włoch Giuliano Amato. Według Euobserver.com z 16 lipca 2007 r., Amato powiedział, że konstytucja została celowo sporządzona w sposób nieczytelny dla obywateli, właśnie w celu uniknięcia referendów:
Postanowili oni [przywódcy UE], że dokument powinien być nieczytelny. Jeżeli jest nieczytelny, nie ma charakteru konstytucyjnego - tak to postrzegano. Jeżeli przypadkiem uda się go zrozumieć od razu, może istnieć powód do przeprowadzenia referendum, ponieważ oznaczałoby to, że istnieje coś nowego (przemówienie w Centre for European Reform w Londynie, 12 lipca 2007 r.; źródło: Euobserver.com. 16 lipca 2007 r.).
Uzasadnienie rządowe używa też argumentu ilościowego: Społeczeństwo polskie w pełni docenia członkostwo w UE, wyrażając w tej sprawie stałe poparcie na poziomie około 80%.Dotąd zwrot "w pełni" oznaczał 100%. Ale czy ktoś wątpi w możliwość publikacji sondażu np. 99% "za"? Za pierwszej komuny już i to przerabialiśmy. Ciekawe, niby 80% "za" ale pan Tusk (PO) mówił o swoim strachu co do wymaganej referendalnej frekwencji entuzjastów kajdan brukselskiego socjalizmu. Czy wyniki "sondaży" zastąpią też wybory gminne, parlamentarne i prezydenckie?
Jest też i argument pokazujący dokładnie za ile się sprzedajemy. Niestety i tam nie brak ordynarnego, wyświechtanego, propagandowego kłamstwa."Możliwość otrzymania w ramach perspektywy budżetowej 2007-2013 wsparcia w wysokości ponad 60 mld euro stwarza niepowtarzalną szansę na dokonanie w Polsce wielkiego skoku cywilizacyjnego."Deszcz euro to klasyczne hasełko probrukselskich klakierów. Podobnie jak trącący zakompleksieniem "wielki skok cywilizacyjny".Czy ktoś myślący jasno nazwie dodatkowe 1,36 zł. dziennie na Polaka, stworzeniem niepowtarzalnej szansy na dokonanie wielkiego skoku cywilizacyjnego? Tak, robi to rząd w uzasadnieniu. Kłamie, czy ma parlamentarzystów za kompletnych idiotów? A może - nie wykluczajmy tego - autor (nieznany...) uzasadnienia rzeczywiście tak uważa...?Tymczasem od ok. 60 mld euro na 7 lat należy odjąć polską składkę w wysokości ok. 21 mld euro. Pozostaje nam 39 mld euro "szansy". Szansy, gdyż 39 mld to tylko możliwość przy 100 procentowym wykorzystaniu tego, co brukselska biurokracja zabierze podatnikom innych krajów Wspólnoty Europejskiej, niedługo zwanej oficjalnie Unią.Ale załóżmy, że przez 7 lat Polacy otrzymają 39 mld euro. To średnio ok. 5,5 mld euro na rok. Kurs euro do złotówki to 3,57 zł. Daje to rocznie ok. 19,6 mld złotych.Dzieląc to na liczbę Polaków (39,5 mln) i dni w roku (365) mamy 1,36 zł. dziennie na Polaka.Każdy kto miał do czynienia z pieniędzmi wie, że w Polsce za dodatkowe 1,36 zł dziennie można dokonać wielkiego skoku cywilizacyjnego.
Można kupić najtańszą gazetę, albo zupę w proszku czy nawet pół kilograma jabłek.Można agitować za utratą suwerenności na rzecz socjalistycznej Brukseli, ale czy "darowane" rocznie kilka miliardów euro, (które trzeba koniec końców wydać w ‘strefie euro’) stanowiące ok. 1,5 procent polskiego PKB trzeba w tym celu nazywać "wielkim skokiem cywilizacyjnym"? Czy mniejszy kaliber kłamstw nie wystarczy by uczynić zadość marzeniom dorastającej niedaleko Szczecina (cóż za zbieg okoliczności) pani Anieli Merkel o imperium soc-europejskim pod kierowniczą rolą zjednoczonych Niemiec?
Być może Polacy złożyliby się po te 1,36 zł. dziennie na rzecz biurokratów z rządu, parlamentarzystów i prezydenta chcących nas sprzedać do eurokołchozu za marne grosze? Tego się już nie dowiemy. Historia ich osądzi, tak jak zrobiła to z Ponińskim, Poniatowskim i ich europejskim towarzystwem* sprzed ponad 200 lat.
Wojciech Popiela
do poczytania 4
wiecie, że nasi pupile - Kaczyński i Tusk parafowali tekst, którego nie czytali, bo go jeszcze oficjalnie nie ogłoszono? Hahaha... Dobre, co? Poniżej link do artykułu chłopaka, który obdzwonił wszystkie urzędy od UE w Polsce, chcąc dostać treść Traktatu...
http://upr-olsztyn.org/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=159
szlag...
mię trafia, gdy o tym myślę...
myśl na dziś
Jezu, od okrutnych oprawców *Na sąd Piłata, jak zabójca szarpany, *Jezu mój kochany!
Gorzkie Żale, Część II, Lament duszy nad cierpiącym Jezusem
wtorek, 11 marca 2008
[11 III 2008] wtorek, dziś też nie ma wspomnienia
Autor: Maciej Gnyszka o 3/11/2008 09:53:00 PM
Etykiety: czytanki, dziennikarstwo, polityka, traktat lizboński, ue
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz