poniedziałek, 31 marca 2008

[31 III 2008] poniedziałek, uroczystość Zwiastowania Pańskiego

Rewolucja
w końcu obiecany komentarz na temat Rewolucji. Co rozumiem przez to pojęcie? Otóż, cofnijmy się w czasie do średniowiecza i zauważmy roboczo, że była to epoka przeniknięta chrześcijaństwem, tj. katolicyzmem. Przeniknięta tzn. wiele obszarów ówczesnej kultury było takie, jakie były dzięki inspiracji chrześcijaństwa. Nie jest to jednak jakiś złoty wiek, jakiś ostateczny i godny czci kształt kultury. Nie jest tak chociażby ze względu, że tak zwane średniowiecze to nieomal 1000 lat (a więc połowa naszej ery - myśleliście kiedyś o tym...?), w czasie których kultura owa ewoluowała. Pic jednak polega na tym, że ewoluując, ewoluowała w pewnym kierunku, który jako tako można przewidzieć (chociażby przez to, że wie się co jest z nim sprzeczne). Tę kulturę, tę christianitas z jej własnym, organicznym rozwojem, niszczy Rewolucja. Rewolucja, czyli po prostu inny paradygmat, inna wizja tego, jak kultura wyglądać powinna, ku czemu powinna dążyć, wreszcie co jest godne pochwały, a co potępienia. Jeżeli zaś uznaliśmy, że owa pierwotna kultura jest chrześcijańska, a Rewolucja dąży - z definicji - do zniesienia zastanego porządku w pełni (zresztą nie może być inaczej, po to robi się rewolucje) - jeśli zatem tak jest, to Rewolucja jest siłą antychrześcijańską, czyli antykatolicką (skoro w Kościele jest pełnia Objawienia).
Tak bym streścił poglądy doktora Plinio, tj. Plinio Correa de Oliveiry, założyciela TFP (międzynarodowej sieci Stowarzyszeń Obrony Tradycji, Rodziny i Własności - http://www.pliniocorreadeoliveira.info/ENGLISH.asp oraz http://www.tfp.org/ - strona od jakiegoś czasu nie działa, nie wiem dlaczego).
Podsumujmy cytatem z dra Plinio - Jeśli Rewolucja jest nieporządkiem, Kontrrewolucja jest przywracaniem porządku.

W porządku, to gdzie te Rewolucje w historii (czy raczej Rewolucja)? Otóż, karuzela, tj. I Rewolucja zaczyna się z herezją Lutra, potem lecą kolejne odsłony tej samej Rewolucji - od Rewolucji Francuskiej, aż po 1968 rok. Nowość perspektywy Plinio Correa de Oliveiry polega na tym, że można ją odkryć de facto samemu, zastanawiając się nad przebiegiem dziejów (nie chcę zmarłemu doktorowi Plinio czynić wyrzutów, ale doszedłem do podobnych wniosków samodzielnie...) oraz na tym, iż niezwykle trafnie syntetyzuje kolejne wydarzenia, które zazwyczaj dla mało przenikliwych umysłów nie są w ogóle związane.
Pisząc posta, którego skomentował(-a) jb, tj. twierdząc że jesteśmy społeczeństwem poRewolucyjnym, miałem na myśli właśnie to - jesteśmy społeczeństwem (już nawet niezbyt narodem jesteśmy), które jest słabiutkim cieniem dawnej i obecnej Christianitas, tj. cywilizacji chrześcijańskiej.
Jeśli rzeczywistość nam się nie podoba, jeśli nie podoba nam się rozwiązłość, miałkość intelektualna, wszędobylska dekadencja, beznadzieja, bezsens, nijakość więzi, rozpad rodziny, niepokój, ruja i poróbstwo - wiedzmy, że nie komentujemy cywilizacji chrześcijańskiej, ale rzeczywistość Rewolucji. Mimo, że Rewolucja uparcie twierdzi, że wciąż walczy z silniejszym od niej chrześcijańskim ciemnogrodem.
Swoją drogą, także u Alexisa de Tocqueville'a, bodajże w O demokracji w Ameryce albo w O rewolucji i dawnym ustroju znajdujemy twierdzenie, że Rewolucja Francuska jest zastosowaniem tej samej myśli, tej samej zasady filozoficznej, którą zaimplementowała rewolucja Lutra...

kaznodzieje
zanim napiszę coś o jakości kaznodziejstwa, a chcę coś napisać, krótka myśl z wczorajszego kazania: Nie możemy być jak ta ruska zabawka, co się tak buja i ciągle wstaje.
No!

modelki
nie zastanawiało Was nigdy, kochani Czytelnicy, dlaczego w katalogach mody i parapornograficznych pismach dla leniwych kobiet (np. ostatnio wspomniany Glamour) najczęstszą pozą, w którą formuje się wyciućkane ciała modelek, to poza którą określam: Zobaczcie jak dokładnie ogoliłam pachy!

pederaści atakują!
słyszałem, że Prezydent głosił ostatnio orędzie, w którym pokazał jakichś poprzebieranych za nowożeńców dwóch panów zza wody, których przedtem widziałem w tefałenie, bo to ich przebieranie to było ponoć światowej rangi wydarzenie. Teraz słyszę, że te panowie przyjeżdżają do mojego kraju na zaproszenie tefałenu żeby udzielić wywiadu i myślą, że ktokolwiek ich wpuści do Pałacu Prezydenckiego, którego każdy mebel w jakimś stopniu współfundowałem ja i moja rodzina. Jeśli ktoś ich wpuści, to chyba jednak Bolesław Wałęsa miał rację z tym durniem...
Ale, ale, nie o tym mowa. Otóż jakiś cymbalista z Onetu napisał, poniższy tekst, w którym pada takie zdanie: Jak godzą [te dwa panowie z USA - przyp. MG] swoją żarliwą katolicką wiarę ze swoim homoseksualizmem?

O tym, że jest to bezsens każdy chyba wie, więc tylko krótko wyjaśnię to na końcu, natomiast teraz chciałbym odpowiedzieć temu panu redaktoru, czy pani redaktor, że godzą te dwie sprzeczności jak i Stalin godził wychowanie w seminarium prawosławnym z zapędami ludobójczymi - po heglowsku, dialektycznie!
Gośćmi Teraz My! będą Brendan Fay i Tom Moulton. Zdjęć z ich ślubu użyto w orędziu Lecha Kaczyńskiego. Co chcieliby powiedzieć polskiemu prezydentowi? Jak godzą swoją żarliwą katolicką wiarę ze swoim homoseksualizmem? Zadaj swoje pytanie!

Dobra, odkładamy figle-migle na bok. Aktywny homoseksualizm, jak każda forma cudzołóstwa jest grzechem śmiertelnym. Nie da się pogodzić grzechu śmiertelnego, w którym trwa się z uporem i dobrowolnie z wiarą katolicką. Znaczy to tylko tyle, że nie ma takiej istoty na świecie, która w jednym czasie byłaby katolikiem i nim nie była. Toż Arystoteles się w grobie przewraca! Tak jak nie ma katolika-abortera, katolika-komunisty, ani katolika-satanisty, tak też nie ma katolika-aktywnego homoseksualisty, katolika-aktywnego bigamisty, itd. Takie zwierzę nie istnieje.
Powtórzę jeszcze raz to, co kiedyś już na blogu wyłuszczyłem. Zgadzając się na supremację cudzołóstwa nad współżyciem, akceptujemy równouprawnienie pederastii z heteroseksualizmem. Uważając pederastię za tzw. orientację seksualną, zgadzamy się również, iż inne zboczenia, to orientacje (gdyż nie ma żadnych przesłanek, by przyjąwszy to założenie temu drugiemu zaprzeczyć). Jednym słowem - godząc się na Rewolucję w pierwszej postaci, lecimy prostą drogą przez kolejne jej postacie... Możecie wierzyć lub nie - niedługo bez mrugnięcia okiem w telewizji będzie mowa o dyksryminacji pedofilów. I prawie nikt nie znajdzie argumentu przeciwko. A ten, kto znajdzie, to radykał i niebezpieczny człowiek.

do obejrzenia
obejrzyjcie i poznajcie Joannę Najfeld, tzw. Najfeldkę, którą miałem przyjemność poznać w zeszłym roku pod Sejmem. Tutaj w tefałenie z jednym z panów z portalu pederastyckiego. Bardzo wdzięcznie go rozjechała.

Traktat z Lyzbony
tymczasem, niejaki Gosiewski Edgar Przemysław, nasz utrzymanek w Sejmie ogłosił, że PiS jednak się zgadza na Traktat z Lizbony w zamian za jakieś ważne obietnice Tuska Donalda w innych kwestiach. Przeżyjmy to jeszcze raz innymi słowami: Cześć, jestem Edgar. Oddajemy gigantyczną część suwerenności Unii Europejskiej, OK, nie ma sprawy, ale niech Pandonald się zgodzi, żeby ceny znaczków poszły w górę tylko o 4 a nie 5 groszy w obrocie krajowym.

myśl na dziś
Na tym polegała wielka rewolucja chrześcijańska: zamienić ból w owocne cierpienie; ze zła uczynić dobro. Pozbawiliśmy diabła tej broni..., a z nią zdobywamy wieczność.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 887

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

tylko taka myśl z kazania?
:/
trzeba się więcej postarać :)

znaczy ten kaznodzieja się musi więcej postarać aby coś więcej inni zapamiętali :)

Maciej Gnyszka pisze...

Oho, oho... wyczuwam tu Lotnego Wikarego :) Ależ oczywiście nie tylko ta myśl, ale sformułowanie "ta ruska zabawka" jest zaiste mistrzowskie!

GPS do Agronegócio pisze...

http://www.revolucao-contrarevolucao.com/polski_revcontrarev.asp

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO