poniedziałek, 21 kwietnia 2008

[21 IV 2008] poniedziałek, św. Anzelma, Dzień Anielski

o rozwiązywaniu spraw przez eklezjologię

odnoszę wrażenie, ba! jestem przekonany i wiem to z doświadczenia, że wiele ludzkich problemów, dylematów związanych z wiarą, moralnością i innymi tego typu sprawami... rozwiązuje się jak gdyby węzeł gordyjski jednym cięciem - dzięki zastanowieniem się nad poprawną eklezjologią, tj. nad tym, czym jest Kościół.
Podobną tezę znajdujemy także u niejakiego kard. Ratzingera w tomie prac poświęconych eklezjologii, gdzie w jednej z nich stwierdza, że gros herezji wywiodło się z niezrozumienia właśnie eklezjologii.
jedno robić, drugiego nie zaniedbywać
inną sprawą, która często sprawia problemy, to zapominanie o tej złotej zasadzie, by jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać. Ludzie zbyt łatwo widzą alternatywy, twierdząc np. że zamiast się modlić, lepiej by ten i ów zrobił coś, albo zamiast trąbić o aborcji, lepiej zając się samotnymi matkami, że zamiast pójść na Mszę w tygodniu, lepiej się spotkać z kimś, kogo się dawno nie widziało, etc. Co ja na to? Ależ to prymitywnie proste - te alternatywy są pozorne. Należy jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać, gdyż obie rzeczy są psimi obowiązkami dla katolika.

wspieranie wolnych mediów
w komentarzach pojawił się ostatnio wątek medialny (jako reperkusja wątku medialnego w tekście). Już kiedyś dzieliłem się z Wami radością, jaką odczuwam, biorąc do ręki co środę Gazetę Polską czy Niezależną Gazetę Polską w pierwsze piątki miesiąca... takich chwil miałem i mam więcej, a ostatnio jeszcze więcej. Czuję ożywczy ferment, o czym już zresztą na tym miejscu pisałem... Czuję to samo, biorąc do ręki Gościa Niedzielnego (http://www.goscniedzielny.pl/) co niedzielę, Najwyższy Czas! (http://nczas.com/) co środę, czy Polonia Christiana (http://www.poloniachristiana.pl/) raz na dwa miesiące... czy wiele, wiele innych, o których będę tu jeszcze wspominał.
Po co tu o tym w ogóle piszę? Ano, po to, byście i Wy odważyli się co jakiś czas pójść samotnie do saloniku prasowego, kupili coś, czego kupić byście się normalnie wstydzili... by odkryć, że to jest to, co kupować od teraz będziecie regularnie, rozkoszując się wolnością myśli, słowa, brakiem jakiejś poprawnościowopolitycznej cenzury!

dzienniki
poza tym, rzecz jasna, warto czytać dzienniki z różnych czasów. To naprawdę pouczająca lektura, którą szczególnie polecam anonimowi2 z ostatnich komentarzy. Myślę tu o Dzienniku Victora Klemperera, niemieckiego filologa żydowskiego pochodzenia - z czasów od 1933 do 1945. Pouczająca lektura w zakresie dyskusji o zasadności porównywania UE z III Rzeszą, panie Kolego.

odpowiedzi
obiecałem odpowiedzieć na komentarze dotyczące kobiecości i zrobię to jak umiem, a umieć nie bardzo mi łatwo, bo mam na karku jeszcze parę zajęć. Aha, no i trudno mi odpisywać, bo komentatorzy się nie zdeklarowali, czy mnie lubią, a byłoby mi smutno, gdybym miał Im odpisywać wiedząc, że mogą mieć do mnie o coś żal.
Ale, przejdźmy do rzeczy, rozchodzi się o komentarze spod linku: https://www.blogger.com/comment.g?blogID=8013098484768916376&postID=4349676745561112823
1/ co do cytatów ze świętych, to mam do nich dwa zastrzeżenia. Po pierwsze - są niewiarygodne bez źródła. Koleżanka studiuje na którymś z wydziałów UW, więc na pewno zna te standardy, do których przestrzegania zachęcam. Druga sprawa - nie zamierzam podważać prawdziwości tych cytatów, ale wolałbym je widzieć w kontekście - vide historia rozumienia zdania św. Klemensa Aleksandryjskiego Poza Kościołem nie ma zbawienia, np. opisana przez ks. dra Franciszka Longschamps de Berrier'a. Kolejną sprawą na ten temat jest i to, że w Kościele istnieją pewne szczególne zasady interpretowania tekstów. Oczywiście mógłbym napolecać odpowiednie instrukcje odpowiednich dykasterii (sam wszystkich nie czytałem), ale z grubsza chodzi o to, że interpretować należy Pismo przez Pismo oraz w Tradycji. To w Tradycji odnosi się i do pisarzy chrześcijańskich. Otóż, warto byłoby skonfrontować tych pisarzy z innymi (dlaczego koleżanka nie cytowała św. Klary, św. Brygidy Szwedzkiej, św. Franciszka, Abelarda i stu tysięcy innych?). Reasumując - argument pod tytułem a byli tacy święci co, to myśleli tak i tak, odpowiadam - byli i inni, a poza nimi była i ich interpretacja, praktyka i parę innych spraw. Jednym słowem - świadczy to raczej o bogactwie i wolności, niż o czymkolwiek innym.
2/co do zagadnienia królobójstwa... polecam naprawdę zagłębienie w absolutne rudymenta nawet na IS UW (a tu rudymenta są zazwyczaj rudymentarne)... bo jeśli sobie wycieramy gąbkę św. Tomaszem, to lektura O władzy rozwieje wątpliwości Koleżanki, czy król jest Pomazańcem Bożym... Proszę mi wierzyć, podania na temat wyobrażeń na temat umysłowości średniowiecza są mocno nieprawdziwe... nawet te, które się wtłacza studentom przez rurkę na uniwersytetach.
3/ co do wielu zarzutów, które wysuwasz, np. tego tekstu o nadgarstkach u kobiet do froterki... naprawdę uważasz że tak myślę? Toż powtarzam - jedno robić, drugiego nie zaniedbywać. Jeżeli twierdzę, że mąż ma kochać żonę jak Chrystus kocha Kościół, czy mogę twierdzić, że ma być dla Niej jak właściciel dla niewolnika? Bądźmy poważni. Mąż ma psi obowiązek pomagać żonie i robić za nią nieomal wszystko - z miłości do Niej i Pana Boga.
W kulturze Porewolucyjnej jest inaczej - ani żona, ani mąż się nie kochają na tyle, by dla siebie się poświęcać.
4/ nie kumam uwagi nt. ceny prac domowych. Przecież to oczywiste, że wszystko ma swój koszt (polecam przy okazji analizę kosztu u Misesa - jeśli chcesz, mogę o tym kiedyś napisać na blogu) - tym bardziej prace domowe. Żadnych wypłat państwowych proszę jednak nie proponować, bo to czysta komuna... ani za mycie majtek, ani za osadzanie drzwi w futrynie. To już nie byłaby rodzina, tylko spółdzielnia...
5/ Nie wiem znikąd, że są tylko dwa powołania - bo nawet tak nie napisałem. Można być powołanym i do bezżenności, i do bezżenności w Opus Dei, instytutach świeckich, zakonnych, do małżeństwa, a tu z dużą pewnością do macierzyństwa, etc. Obraz z Oleńką Billewiczówną, choć ładny - nie odpowiada temu, co sądzę.
6/ Czy naprawdę uważasz, że dziecko karmione i tulone od małego przez Mamę, nawet gdyby Tata mu gotował i chodził w fartuszku, czułoby do Taty to samo, co do Mamy? Wydaje mi się, że zupełnie pomijasz biologię, która odzwierciedla się w kulturze... A co do mojej rodziny - oj, wielu już po moje poglądy próbowało tłumaczyć wychowaniem. Wszyscy spudłowali, hehehe...
7/ Po co się uczę na WA PW i IS UW? Dobre pytanie. Otóż, dlatego, że mam obowiązek rozwijać swoje talenty. To po pierwsze. Z tego, co rozeznaję, jestem powołany do małżeństwa, więc rozumuję w ten sposób, iż dobrze byłoby mieć możliwość dochodowej pracy - dlatego talenty chcę przekuć na te możliwości. Jeśli okaże się inaczej - że z jakichś względów, będę musiał zająć się dziećmi, bo np. nie daj Boże! osieroci nas Mama, albo co innego (możliwości jest wiele), bardzo chętnie się tym zajmę, bo jest to powołanie wyższego rzędu. Wierz mi, jest mi naprawdę obojętne, czy będę architektem, socjologiem, szambonurem, czy bloggerem do końca życia. Ja mam być święty - to jest podstawowe powołanie. Każdego.

anonimy

anonimy, piszcie chociaż z jakimiś pseudonimami, bo mi tu już mówią, żeby wyłączyć opcję anonimowych komentarzy... Zresztą milej dyskutować po imieniu, prawda?


myśl na dziś
Jedno robić należy, a drugiego nie zaniedbywać!

Brak komentarzy:

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO