BUWing...
dziś odwiedziłem dwie biblioteki w związku z zaliczaniem I semestru KTS-u u drogiej magistry Vigoory w czwartek. Beczka śmiechu, a nawet nie ma się z czego śmiać. W pierwszej skarcono mnie za zdrobnienie książki do książeczki, w drugiej natomiast miałem jeszcze inne przeboje z rewersami ręcznymi i komputerowymi, które to przeboje utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze jest, gdy każdy wykonuje swoją pracę najlepiej jak umie. I stara się umieć jak najlepiej.
warzywniak GPWdawno nie pisałem o rynku, prawda? A o czymże tu pisać, gdy np. obroty podczas dzisiejszej sesji wyniosły 803 mln zł, czyli jak na nasze warunki tyle co i nic... Na świecie - szczególnie w USA - coraz bardziej widoczne spowolnienie, ceny surowców rosną... Żyjemy w ciekawych czasach - być może na naszych oczach upada potęga Stanów Zjednoczonych, na rzecz Azji. Zabiegi banków centralnych, G7 i innych ciał wyglądają coraz brzydziej, stają się coraz bardziej nerwowe i... dalekie od idei wolnego rynku. Niestety, wolny rynek odszedł chyba w zapomnienie na amen pod koniec XIX wieku. Keynsizm zdobył władzę na całym globie - strach się bać, tym bardziej, że przechodząc na nieomal ręczne sterowanie (które opłaca się tylko leniwym monopolistom i monopole tworzy) ryzykujemy znacznie więcej.
To bynajmniej nie neguje perspektyw zarobków w przyszłości. Na wszystkim i w każdej sytuacji zarobić się da - wystarczy sprzedać drożej, niż się zakupiło. W tym kontekście tym bardziej interesują mnie poczynania alternatywnych TFI - takich jak OPERA TFI (
http://www.opera.pl/) i Investors TFI (
http://www.investors.pl/), których także jestem klientem. W takiej bowiem sytuacji jak teraz - gdy rynek jest rozedrgany, wkracza w niego polityka, trzeba rozglądać się za innymi instrumentami, by zarabiać... w takiej sytuacji sprawdzić muszą się ci, którzy w statutach zapisali szerokie możliwości
inwestycyjne. Ich rywalizacja dotychczas wygląda ciekawie - w ostatnim kwartale nastąpił dość nagły zwrot akcji - na korzyść OPERY. Sprawa będzie jeszcze przedmiotem obserwacji. Jedno jest pewne, tj. że ci, którzy dali się wpakować na górkach w zwykłe fundusze akcyjne - gdy widzą swojego miglanca z żelem na włosach, przestają być spokojni...
mężyna Quaestio: Czy celem żony jest zajmowanie się domem i dziećmi, i wzdychanie za mężem?
Odpowiedź: Tak. Ale nie tylko. Otóż, jest to niewątpliwie powołaniem kobiety, tak jak powołaniem męża jest pracowanie na utrzymanie rodziny, opieka nad technicznymi aspektami działania domu, oraz wzdychanie za żoną i dziećmi. Nie oznacza to jednak, że kobieta nie może pracować. Przeciwnie - pracować powinna, najpierw w kierunku swego powołania, tak by wykonywać je z wielką pasją i profesjonalizmem, co przyniesie wszystkim - także jej samej - wielką radość i korzyści, stworzy się bowiem dom, a dzieci będą takie, jak należy. Potem - także i na zewnątrz pracować, bo niedobrze byłoby skupić się jedynie na sobie i rodzinie. Natomiast jeśli nie ma pierwszego, a jest jedynie drugie - mamy do czynienia z postawieniem rzeczy na głowie i cierpieniem dla każdego. To samo z mężczyzną - jeśli skupia się tylko na pracowaniu, to jest durakiem i powinien wejść na gnyszkobloga i obejrzeć ostatni filmik ze św. Josemarią. Do czego dążę? Do tego, że wbrew pozorom - stworzenie domu, jest czymś znacznie więcej, niż wydaje się współczesnym kobietom. A jako, że zazwyczaj tej sprawy się boją (dzięki Rewolucji, która jako oczywistą wprowadziła myśl, że w domu się tylko śpi, żre i pociera członkami, dlatego lepiej jeśli wszyscy pracują, a dzieci są indoktrynowane w państwowych placówkach) - odwalają straszną kaszanę. To samo robią i mężczyźni, bo i nie potrafią się wziąć za własne powołanie.
Jakie zatem otrzymujemy społeczeństwo? Wyjrzyjcie przez okno, poczytajcie gazetę i będziecie wiedzieć jakie. Bo to nie tylko społeczeństwo wpływa na kształt rodziny i to co ludzie sądzą o swoich rolach, ale i to jaka rodzina jest, determinuje to, kto i w jakim kierunku tworzy społeczeństwo. Porównajmy sobie średnie wzory osobowe - cywilizacji chrześcijańskiej, które stąpały po tej ziemi (i wciąż stąpają, choć są cichutcy i rzadko spotykani) ze wzorami dzisiejszymi, które widzimy w tramwajach...
Panagrzyzgie natchnęła dziś w ten sposób podróż poranna do Warszawy, podczas której pewna dama rozmawiała z koleżanką o swoim żywocie, na który składały się kłótnie, alimenty, dziecko, super praca, lans... i cała rzesza smutnych dupereli.
Nie piszę tego, by kogoś skrytykować, lub poniżyć, bo nigdy nie mam tego na celu, choćby i tak to brzmiało dla niewprawnego Czytelnika, ale chcę zwrócić uwagę na to, że to, co nam się nie podoba u innych rzadko kiedy wynika tylko z nich samych. Wynika z aktualnej konstrukcji świata - konstrukcji na której Rewolucja wycisnęła swoje piętno.
TVN24? WSI24...ostatnio koleżanka spytała mnie, dlaczego określam TVN24 mianem WSI24. Wówczas chodziło mi o wlepkę, którą widziałem na oknie Instytutu Dziennikarstwa UW oraz o Milana Suboticia - agenta WSI a zarazem i redaktora programowego TVN (czemu początkowo zaprzeczył i podał Gazetę Polską do sądu za ujawnienie tego, jako za pomówienie). Okazuje się bowiem - że wychodzą na jaw i inne rzeczy, które jak dotąd były wiedzą tajemną oszołomów. Mowa tu na przykład o tym, skąd się sam TVN wziął... czytajcie, a skumacie!
A gdy już przeczytacie, przypomnijcie sobie, co mówił niejaki Wojewódzki o tym kto wygrał wybory. Mówił ów jegomość, że wybory wygrał jego kumpel Donald dlatego, że go Kuba ze swoimi kumplami poparł. A potem puśćcie sobie z taśmy wszystkie
Wydarzenia z ostatnich 2 lat i zdziwcie się ile tam ordynarnej propagandy. A jak się już zdziwicie - przestawcie stronę startową z onetu na jakąś inną (np.
http://niezalezna.pl/ albo
http://nczas.com/) - po co nabijać ITI-owi statystykę, którą potem pokaże reklamodawcom?
http://niezalezna.pl/index.php/article/show/id/828prostytucJA?zdziwiło mnie to, że kolega z Niemiec, który bardzo się cieszył z istnienia pornografii w Internecie i oburzał propozycjami ich cenzurowania, a który wiedział że w Polsce jest taka bieda, że studentki - by studiować - muszą na szeroką skalę się prostytuować, oburzał się na to ostatnie zjawisko (pozostawmy na razie kwestię jego rozmiaru w Polsce i w Niemczech). Dlaczego ja się dziwię? Ano dlatego, że nie oburzał się - ba! to była jego wizja życia i relacji męsko-damskich - na tę samą prostytucję, tyle że bezpłatną w ramach konkubinatów (czytaj: par), gimnazjalnych parek, których skłonność do rotacji można podać w jednostce x/miesiąc, i in.
Powstaje kwestia: które cudzołóstwo lepsze? Bezpłatne, czy płatne? Chociaż jestem homo oeconomicus, pozwólcie że kwestię pozostawię bez rozwiązania.
myśl na dziś— Księże Prałacie, coraz częstsza staje się obecność kobiety w życiu społecznym poza obrębem rodziny, w którym prawie wyłącznie poruszała się dotąd. Co Ojciec sądzi o tej ewolucji? Jakie są, w rozumieniu Ojca, ogólne cechy, które kobieta winna osiągnąć, ażeby spełnić misję, jaka jej jest wyznaczona?
— Przede wszystkim właściwym wydaje mi się nie przeciwstawiać obu sfer, które wymieniłaś. Tak jak w życiu mężczyzny (ale tu w innym wymiarze) również w życiu kobiety ognisko domowe i rodzina zawsze będą zajmować miejsce centralne: jest oczywiste, że oddanie się zajęciom rodzinnym stanowi ważną funkcję ludzką i chrześcijańską. To oczywiście nie wyklucza możliwości oddania się innym zajęciom zawodowym — choć prace domowe są takim również — w jakimkolwiek urzędzie czy godziwym zawodzie potrzebnym społeczeństwu, w którym żyjemy. Gdy tak stawiamy problem wszystko jest jak najbardziej na miejscu.Natomiast myślę, że upieranie się przy systematycznym przeciwstawianiu tych dwóch sfer aktywności zawodowej — zmieniając tylko akcent — doprowadziłoby łatwo ze społecznego punktu widzenia do błędu, większego niż ten, który staramy się naprawić. Wielkim błędem byłoby gdyby kobieta porzuciła pracę wśród swoich bliskich.
Również na płaszczyźnie osobistej nie można twierdzić jednostronnie, jakoby kobieta mogła osiągać swoją doskonałość jedynie poza ogniskiem domowym tak, jak gdyby czas poświęcony swojej rodzinie był czasem skradzionym, ze szkodą dla rozwoju i dojrzewania jej osobowości.Ognisko domowe — jakiekolwiek by było, bo kobieta samotna także ma swój dom, jest miejscem szczególnie nadającym się do osobistego wzrastania. Troska o dobro rodziny będzie zawsze dla kobiety największą chwałą. Mając pieczę nad swoim mężem i dziećmi, albo, mówiąc w sensie ogólniejszym, w codziennej pracy i trosce o to, aby wokół siebie stworzyć środowisko przytulne i kształtujące, kobieta wypełnia najważniejsze zadanie swej misji, osiągając w konsekwencji swoją doskonałość osobistą.
Jak już powiedziałem, nie wyklucza to udziału w innych dziedzinach życia społecznego, na przykład w polityce. Także w tych dziedzinach kobieta może wnieść swój wartościowy wkład, zawsze ze szczególną specyfiką swojej kobiecej natury i uczyni to w takiej mierze, w jakiej społecznie i zawodowo będzie przygotowana. Jest jasne, że tak rodzina jak i społeczeństwo potrzebują tego szczególnego wkładu, który w żadnym wypadku nie jest drugorzędny.
Rozwój, dojrzałość, emancypacja kobiety nie powinny oznaczać pretensji do równości — do jednakowości z mężczyzną, do naśladowania męskiego sposobu działania; to nie byłoby zdobyczą, a przeciwnie — stratą dla kobiety, nie dlatego żeby była kimś większym lub mniejszym niż mężczyzna, tylko dlatego, że jest inna.Na podstawowej płaszczyźnie społecznej — pamiętamy, że kobieta musi otrzymać dla siebie uznanie prawne, zarówno w prawie cywilnym jak również kościelnym — można mówić o równości praw; kobieta posiada bowiem dokładnie tak jak mężczyzna, godność osoby ludzkiej i dziecka Bożego. Ale wychodząc z tej równości fundamentalnej każde z nich winno osiągnąć to, co jest mu właściwe i na tej płaszczyźnie emancypacja oznacza tyle, co realna możliwość pełnego rozwoju własnych wartości; tych, które posiada jako jednostka i tych, które posiada jako kobieta. Równość wobec prawa, takie same możliwości w świetle ustaw, nie niweczy, ale właśnie przewiduje i popiera tę różnorodność, która stanowi bogactwo dla wszystkich.
Kobieta jest powołana, aby dać rodzinie, społeczeństwu, i Kościołowi coś specyficznego, to co jest jej właściwe i co tylko ona może ofiarować: swoją delikatną dobroć, swoją nieograniczoną wspaniałomyślność, swoje upodobanie w tym co konkretne, swą bystrość w pomysłach, swą zdolność intuicji, swą głęboką i cichą pobożność, swoją wytrwałość... Kobiecość nie jest autentyczna, jeśli nie spostrzega piękna tego niezastąpionego wkładu i nie wciela go w życie.
Ażeby spełnić to zadanie, kobieta musi rozwinąć swoją własną osobowość, i nie ulec zwykłemu duchowi naśladownictwa — na ogół prowadziłoby to ją do jakichś drugorzędnych efektów, nie pozwalając zrealizować jej najbardziej oryginalnych możliwości. Jeśli dobrze ukształtuje swą osobowość, z autentycznością, autonomią osobistą, oryginalnością, to skutecznie zrealizuje swe zadanie — misję, do której czuje się powołana, jakąkolwiek by ona nie była. Jej życie i jej praca będą rzeczywiście konstruktywne, owocne i pełne treści, zarówno gdy będzie spędzać czas w domu poświęcając się dzieciom, jak i również gdy rezygnując z małżeństwa, z jakiejś szlachetnej przyczyny, odda się całkowicie innym zajęciom. Każda na własnej drodze, będąc wierną powołaniu ludzkiemu i boskiemu, może zrealizować i realizuje faktycznie pełnię osobowości kobiecej. Nie zapominajmy, że Najświętsza Maria Panna, Matka Boża i Matka ludzi, jest nie tylko wzorem, ale także dowodem nieprzemijającej wartości, którą może osiągnąć czyjeś zdawałoby się nieciekawe życie.
św. Josemaria Escriva, Kobieta w życiu świata i Kościoła, w: Rozmowy z prałatem Escriva, pkt. 87