piątek, 27 lutego 2009

[27 II 2009] piątek, mega post z pociągu do Wrocławia!


jadą misie, jadą!
halo, halo, tu pociąg relacji Warszawa Centralna – Wrocław Główny! Pangrzyzga jedzie z Panememeretyem, czytającym Organ Gazowni. Jak wiadomo, człowiek na starość dziecinnieje, więc i nie dziwota, że mój Współpasażer z równym zaangażowaniem przegląda wypociny oficerów ideologicznych z Czerskiej, co multum ogłoszeń na temat sprzętu AGD na co drugiej stronie szmatławca. Ruszamy właśnie z Łodzi Kaliskiej, ahoj przygodo!
Powiem krótko – podróż pociągiem w nisko zaludnionym przedziale to okoliczność bardzo sprzyjająca tworzeniu blogowych elukubra6cji. Człowiek znajduje się ponad czasem, swoje sześć godzin odsiedzieć musi (od pewnego już czasu porzuciłem współpracę z Expressami i InterCity'mi na tej linii ze względu na podwyżki, więc podróż trwa ok. godzinę dłużej), a czytać bez przerwy nie można! Więc trzeba pisać, a w tych okolicznościach przychodzi to łatwo. Jeśli istnieje coś takiego, jak lekkość bytu, bynajmniej nie nieznośna, to doświadcza się jej bardzo łatwo właśnie w pociągu. Sama podróż, jak i przebywanie poza swoim stałym miejsce osiedlenia, to niezwykle inspirujące doświadczenia. Przynajmniej dla mnie.


lubię te nasze Polskie...
bez dwóch zdań! Tym bardziej, że przesiadłem się do pośpiechów. Pomijając piękno mijanych krajobrazów, pól przykrytych wciąż śnieżną pierzynką, dymiących kominów i lokalnych osad... podróż pośpiechem to przede wszystkim zwykli ludzie! I pijaczkowie, i emeryci, i panie, i panowie, i biedni, i średniozamożni, i młodzi, i starzy... Wszyscy! To uczta nie tylko dla tej części mnie, która poważnie traktuje socjologię, ale i dla tej, którą niektórzy chłopomańską nazywają i kpią z niej półżartem, że chciałaby latać w parcianych gaciach po polu i nogie maczać w krowiej minie! Nic bardziej mylnego! To żadna chłopomania warszawskiego delikatesa... to raczej chęć przebywania ze swoimi, nie tak znowu odległego potomka chłopów właśnie, wychowanka podwarszawskiego przemysłowego miasta, bywalca budów, koszar i wiosek.
Kończąc ten strumień świadomości... powiedziałbym tyle, że stale odczuwam tęsknotę za prostym życiem żołnierskim w CSAiU w Toruniu, czy za zwykłym, prozaicznym, pełnym miłości życiem w pewnej wiosce położonej niedaleko Limanowej i Cisnej. I tak jest na co dzień – bez względu, czy akurat przebywam na jakiejś budowie, w eleganckiej yuppies'owskiej kawiarni, czy na Gali Bloga Roku, gdzie bawi się tefałenowsko-szpringerowska elitka. O, tyle wywnętrzania!


coraz bardziej katolicki nextranet...
zboczonka plenią się po internecie, a tymczasem sieć sklepów cyfrowych Nextranet konsekwentnie poszerza swoją ofertę z ukłonami w kierunku katolików! Niebywałe? Być może! Wprawdzie jeszcze nie ma Gościa Niedzielnego, Niedzieli (choć wersję cyfrową Redakcja sprzedaje samodzielnie!), czy Polonii Christiany na liście prenumerat cyfrowych... ale półka z e-bookami i audiobookami z etykietką „katolickie” zaczęła się ostatnio szybko wydłużać!
Przypomnijmy, że zaczęło się od wprowadzenia Traktatu o czyśćcu św. Katarzyny Genueńskiej! Nie minęło parę tygodni, a do oferty trafiło kilkanaście książek religijnych dla najmłodszych, w tym np. Biblia dla dzieci pod patronatem franciszkanów, oraz audiobook na temat Jana Pawła II – Fenomen Karola Wojtyły.
Bardzo mnie to cieszy! Katolicy to dość specyficzna grupa konsumentów, mająca bardzo silne strony... dlatego ten, kto dostrzeże to szybciej – stanie na lepszej pozycji!


pedziowie opanowali grono.net?
nawiązując do powyższego wtrętu o zboczonkach, muszę podziękować dzielnym Czytelnikom, którzy niekiedy podsuwają mi pod nos tematy, do opisania na gnyszkoblogu! Ostatnio, do teczki z napisem (do opracowania) trafiła sprawa opanowania jednego z gron w serwisie grono.net przez grupę zboczylasów. Czujny Czytelnik zaraz mi o tym doniósł i przedstawił materiał dowodowy! Tematyką zajmiemy się essunesposibyl.


ojojojojoj!
no właśnie! Taki okrzyk wyda na pewno stały Czytelnik, który wciąż czeka np. na odpowiedź dla gregusa dot. lefebrystów, czy mini-raport na temat rzekomej satanistyczności kościoła w San Giovanni Rotondo.
- Paniegrzyzgo! Obiecanki-cacanki! W trąbę Pan lecisz i głupa rżniesz! - już słyszę słowicze głosy Czytelników!
Otóż nie, zarówno do trąby, jak i do popełniania gwałtu na głupie jest mi bardzo daleko! Życie jednak nie rozpieszcza – jak ma człowiek na głowie dużo poważnych robót, w postaci czy to studialnych, czy zawodowych, musi zaoszczędzić choć trochę czasu na sen, powstrzymując się od pracochłonnych zajęć nieco mniejszej wagi. Tak więc proszę o cierpliwość! Sprawy te chcę opracować możliwie dobrze i wyczerpująco, zamiast doraźnie – stąd opóźnienia! Zresztą nie tylko na Gnyszkoblogu – Pogadanki Inwestorskie ucierpiały na cięciach w grafiku już w zeszłym roku!


co warto w czasie kryzysu?
wiadomo już, że w trosce o stabilność swojej sytuacji finansowej, warto pomyśleć o ograniczeniu kosztów. O tym, że warto temu nadać motywację nadprzyrodzoną, tj. przemienić w umartwienie, pisałem już w ostatnim Przewodniku po Wielkim Poście. Ale to nieco defensywna strategia... z dwóch względów!
Po pierwsze, prócz ograniczenia kosztów, warto pomyśleć o tym, by bezpośrednio podwyższyć swoje przychody! Po drugie zaś – kryzys jest najlepszą okazją do inwestycji.
Ludzie ze swej zranionej grzechem pierworodnym natury, wolą postępować nieracjonalnie! I tak, Cyfrowy Polsat największe sukcesy w pozyskiwaniu nowych klientów notuje właśnie podczas kryzysu (w dzisiejszym Parkiecie prezes CP dowodzi, że konsumpcja na telewizyjną szmirę w czasie kryzysu gwałtownie rośnie!), więc ludzie zamiast swoje koszty ograniczać, nie tylko zwiększają je w najmniej potrzebnych obszarach, natomiast nie robią niczego, by swoje przychody powiększyć! Ja nie mówię o tym, by inwestować w ich zwiększenie np. przejmowaniem lokalnej stacji benzynowej, czy hotelu, których właściciel zaczyna tracić grunt pod nogami! Jeśli ktoś ma dobrą okazję, gotówkę na koncie, wolę przetrwania i pomysł na kontynuowanie biznesu – proszę bardzo! To będzie strzał w dziesiątkę! Można natomiast zwiększyć swój dochód przy minimalnych nakładach kapitałowych, o czym pisałem już w jednej Pogadance Inwestorskiej. W tym kontekście – jako inwestycja długoterminowa, nastawiona na spektakularny sukces produktów cyfrowych (podobnie jak gigantyczna kariera komórek, w które kilkanaście lat temu słabo wierzono...) wydaje się być właśnie Nextranet! Polecam uwadze przedsiębiorczych Czytelników.


dobra grahamka, zdrowa grahamka...!
skoro już mowa o inwestowaniu, to przejdźmy na większy stopień ogólności! Wróciłem ostatnio do lektury kultowego podręcznika na ten temat - Inteligentnego inwestora Benjamina Grahama. Powtórzę to po raz pińćsetny: nie należy nawet iść w kierunku biura pośrednika finansowego, czy domu maklerskiego, by otworzyć rachunek, bądź rejestr funduszy inwestycyjnych, bez uprzedniej lektury Grahama!
Autor jest po prostu genialny i basta!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/27-ii-2008-roda-powstaje-post.html

myśl na dziś
Napisał również Apostoł, że "już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus". Słowa te są równie ważne dzisiaj jak wczoraj: przed Panem nie ma różnic narodowych, rasowych, klasowych, stanowych... Każdy z nas odrodził się w Chrystusie, aby być stworzeniem nowym, dzieckiem Bożym: wszyscy jesteśmy braćmi i winniśmy się zachowywać po bratersku!
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 317










czwartek, 26 lutego 2009

[26 II 2009] protesty, Panie, protesty



mam nadzieję, że uda mi się dziś napisac normalnego posta, póki co, zamieszczam swoje kolejne komórkowo-reporterskie dzieła... Tym razem tematycznie - odbyty kilka dni temu protest pod Ministerstwem Sprawiedliwości ws. tzw. aresztów wydobywczych.

W dalszej kolejności zaś - letni protest związkowców NSZZ Solidarnośc. Tutaj ciekawe przede wszystkim są hasła na transparentach... oraz pewna specyficzna atmosfera, dzięki której ciężko uwierzyc, by panie i panowie związkowcy mieli problem z finansami... skoro mogli tak dużo pieniędzy przeznaczyc na swoje gadżety!


wtorek, 24 lutego 2009

[24/25 II 2009] pośmiejmy się na dobranockę!

nawał pracy, który skończy się pojutrze, przytłoczył panagrzyzgie! W związku z tym proponuję na dobranoc wykonac dwie rzeczy.
horyzont
Najpierw poszerzyc horyzont intelektualny przyglądając się dyskusji, którą zainicjowałem na Forum Frondy na temat ostatniego wpisu na blogu. Dyskusja jest tutaj i warta jest uwagi w całości, ale clue zagadnienia dyskutowane jest przede wszystkim pod koniec wraz z wpisamy velmy i Malkontenta.
Niestety, początek - jak to zwykle w podobnych tematach, szczególnie, gdy sformułowane w podobny sposób - początek mija na tłumaczeniu tego, iż tego-a-tego nie chciało się powiedziec...
śmichy-chichy
teraz z kolei pośmiejmy się z graficzki, którą na w/w wątku umieścił niejaki Maxciek (znacie tego Pana?). Prosta, a śmieszna!

no i...
zasypiajmy razem z Misiem Uszatkiem i Misiem Panemgrzyzgą!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/24-ii-2008-iii-niedziela-wielkiego.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/blog-post.html

myśl na dziś
Nie jest prawdą, że istnieje sprzeczność między tym, żeby być dobrym katolikiem i służyć wiernie społeczności obywatelskiej. Gdyż Kościół i Państwo w świetle powierzanej im misji przez Boga nie mają powodu do konfliktu w praworządnym sprawowaniu swej władzy. Kłamią — tak jest, kłamią! — ci, którzy twierdzą coś przeciwnego. To właśnie oni w imię fałszywej wolności chcieliby "łaskawie", abyśmy jako katolicy powrócili do katakumb.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 301



niedziela, 22 lutego 2009

[22 II 2009] porady seksualne w Radiu Maryja...

posłuchajmy audycji z Radia Maryja:

z tego, co mi wiadomo, audycja ta jest przedmiotem żartów przynajmniej kilku niewiast w wieku studenckim. Że niby takie pruderyjne toto, że takie głupoty tu wygadują, bo nie mają bladego pojęcia o życiu, jak to z "seksem" naprawdę jest, że co ten ksiądz ma niby wiedziec... (pomijam tu surrealistyczny wątek o jądrach i palniku, bo to jest komiczne, mówię o kwestii mąż-żona, którą poruszają na początku).

Nie wiem, czy jestem przez Zainteresowane czytany, ale moje drogie Panie... to, że jeszcze nie dociera do Was, że Wasi konkubenci traktują Was jak dziwki i pojemniki na wydzielinę, bardzo mnie smuci. Dopiero za parę lat, po kolejnej zmianie modelu na inny, wciąż łudząc się, że znalazłyście prawdziwego, opiekuńczego mężczyznę... dopiero wtedy odkryjecie, że ta niby śmieszna instytucja, to dwutysiącletnie kółko rybaków, które założył niejaki Joszua z Nazaretu, to kółko, w którym nie mówi się o ruchanku, tylko o akcie sakramentalnym... że to kółko wie o Was wszystko... więcej niż Wy same o siebie chcecie wiedziec. Na własną zgubę, jak na razie.

A co do kółka rybaków, to... nic o nim nie wiecie!


[22 II 2009] Przewodnik po Wielkim Poście


Wielki Post za pasem – do roboty!
wstęp
nikomu nie tajno, że od środy najbliższej, zwanej „popielcową” zaczyna się Wielki Post! Jak już pisałem ostatnio, czas to błogosławiony... bo prowadzi w końcu do centralnego święta Roku Liturgicznego – do Wielkiejnocy.
Gwoli ścisłości, gdy pisałem ostatnio o nicości, o tym że ja – moi Czytelnicy pewnie też – nic nie jesteśmy warci, nie miałem na myśli niczego heretyckiego, nie zamierzałem umniejszać w niczym zasług Pana Jezusa wobec nas. Otóż, prawdą jest, że sami z siebie niczym jesteśmy, a jedyne, co w nas warte uwagi – od Pana Boga, jako Stwórcy, a potem Odkupiciela, pochodzi. Jednym słowem – to, że mamy wielką godność, to że wspaniali możemy być... mało w tym naszej zasługi. Pan Jezus za nas umarł z miłości, to wielka rzecz... ale nie zmienia ona tego, że wciąż każdy z nas mało na to zasługuje. Warto więc wykorzystać Wielki Post najpierw po to, by tę rzecz sobie uświadomić. Później zaś po to, by wziąć się za siebie rękami Pana Boga... i ruszyć z kopyta za Nim, by Go naśladować.
Dziś czytałem jeden rozdział św. Bpa Pelczara Rozmyślań o życiu kapłańskim (stale polecam tę książkę i cieszę się, że ostatnio w komentarzu pod postem odezwał się Łukasz, który jest świeżym adeptem bpa Pelczara!) o pokorze... w którym rozważa właśnie tę sprawę, o której pisałem powyżej. Przytoczę ten fragment, także i po to, by na podstawie dwóch obszernych cytatów z Pelczara (ostatnio cytowałem rozdział o wykorzystaniu czasu), każdy mógł zrozumieć, że choć książka w tytule odnosi się do kapłanów... tak naprawdę jest uniwersalna i dobra dla każdego, kto poważnie myśli o świętości!

(...) Ale tym wszystkim jestem z niewysłowionej miłości Bożej; sam zaś z siebie czymże jestem? Oto najpierw nicestwem, bo wszechmoc i miłośc Boża powołała mnie do bytu i utrzymuje mnie ciągle, inaczej wróciłbym do nicości. Jestem po wtóre słabością i nędzą (...) Jestem wreszcie grzesznikiem (...)

domyślam się, że ten Wielki Post nie jest pierwszym, który Czytelnik będzie przeżywał. Dlatego też odwołam się do wspólnego doświadczenia... zgodnie z którym każdorazowo z Wielkim Postem wiążemy wielkie nadzieje na poprawę... a rzecz kończy się tak, jak zawsze, czyli zawodem. Dlatego też postanowiłem przygotować ten krótki przewodnik po Wielkim Poście, dzieląc się m.in. własnymi doświadczeniami (warto także w komentarzach podzielić się własnymi). Dzielę go na trzy części, reprezentowane przez trzy dobre uczynki: post, modlitwę i jałmużnę.


post
wszyscy z grubsza wiemy, co rozumieć przez post... chociaż to pojęcie zbyt mocno związane jest z kuchnią! Lepsze chyba jest „umartwienie”, czyli po prostu działanie mające na celu podporządkowanie naszej woli, woli Bożej. Na przekór sobie... pamiętamy jak św. Paweł pisał o prawie w swoich członkach, które nie zgadza się z prawem Bożym. Po grzechu pierworodnym to niestety normalka... łatwiej nam żreć jak świnie, zamiast umiarkowanie i elegancko pojadać. Łatwiej się zdenerwować i wybuchnąć, niż przyjąć spokojnie upokorzenie. Łatwiej na kogoś nielubianego krzywo patrzeć, niż przemóc się i zaproponować mu wspólne wyjście na piwko. Łatwiej w końcu jeść w ciągu dnia kanapki, obiad, pączka, batonika i parę innych rzeczy, zamiast spokojnie, jak Pan Bóg przykazał, narzucić sobie stałe pory jedzenia i picia, podczas których powściągliwie zjemy naznaczony, skromny posiłek. Nie mówiąc już o tym, że o wiele łatwiej jest rozbierać wzrokiem mijane dziewczyny (oj, a któraż to teraz nie prowokuje wyglądem?!), nić odwrócić oczy i porozmawiać w spokoju z Aniołem Stróżem... Prawda? Umartwienie polega na tym, by zrobić to, co się zdecydowało, co jest słuszne i miłe Panu Bogu, zamiast tego, co odruchowe.
Zobaczmy, co w Drodze. Bruździe i Kuźni pisze św. Josemaria na temat umartwienia:

Jakże wiele cię kosztuje to niewielkie umartwienie! — Walczysz. — Zupełnie jakby ci powiedziano: Dlaczego masz dotrzymywać w życiu wyznaczonego planu, dlaczego masz być zależny od zegarka? — Przyjrzyj się, jak łatwo można oszukać małe dzieci! Nie chcą przyjąć gorzkiego lekarstwa, ale zaraz zostaną zachęceni... No, — mówią im — ta łyżeczka to za tatusia, a ta druga za babcię... i tak dalej, aż zażyją wszystko.

Tak samo i ty: jeszcze kwadrans włosiennicy za dusze w czyśćcu, pięć minut za rodziców, jeszcze pięć za braci w dziele apostolskim... Aż upłynie wyznaczony czas.

Umartwienie dokonane w ten sposób ma wielką wartość!


No... i co? Chyba czas najwyższy się za to wziąć!
Udaj się najpierw na jakieś skupienie, najlepiej w kaplicy, w spokoju... zrób porządny rachunek sumienia, znajdź wszystkie wady, które zdążyły w dotychczasowym życiu w Tobie rozkwitnąć. Później pomyśl o tym, na czym polegają cnoty przeciwne tym wadom. Podejmij konkretne postanowienia mające zaradzić tym wadom. Konkrecik, możliwy do wykonania. Później ułóż sobie plan konsekwentnej realizacji dwóch, trzech postanowień. Na resztę przyjdzie pora. Te trzy bierz na klatę podczas Wielkiego Postu!
Ja Cię w tej pracy nie zastąpię, ale mogę poddać w punktach parę pomysłów.
- wstawaj o z góry naznaczonej porze, nie później i nie wcześniej,
- wyznacz sobie żelazny czas na lekturę duchową każdego dnia. Nie chce Ci się, ani nie możesz się skupić? Tym bardziej tego potrzebujesz. Bierz do lektury na Wielki Post porządną książkę ascetyczną – ja mam dwóch ulubionych autorów, wspomnianych św. Józefa Sebastiana Pelczara i św. Josemarię Escrivę. Pomocą może być też newsletter Bądź święty! Który jakiś czas temu stworzyłem.
- ogranicz zbędne koszty,
- ogranicz zbędne czynności,
- sprawdź, czy musisz jeść tyle, ile jesz...
- a nade wszystko, ofiaruj wszystkie te umartwienia w konkretnej intencji, własnej, lub cudzej. Nic nie przychodzi Ci do głowy? Ofiaruj to wszystko w intencji dusz czyśćcowych!


modlitwa
jak wiadomo, to podstawa wszystkiego. Wyżej wspomniałem już o konieczności wyznaczenia sobie czasu na modlitwę myślną, rozważanie. To konieczne... ale na tym się rzecz nie kończy.
Msza Święta! Nie masz czasu? Wydaje Ci się. Przejrzyj spokojnie rozkład zajęć, spójrz na mapę... a zaraz okaże się, że w pobliskim kościele odprawia się o dogodnej porze Msza... Najświętsza Ofiara... bez niej nie ma w Twojej wierze życia. Ucieka stróżkami...
Różaniec. Co Ty na to? Nie umiesz odmawiać? Naucz się od swojej mamy, albo babci. Nie wiesz jak to się robi poza tym, że odmawia się określone modlitwy w określonym porządku? Wbrew pozorom, za Różańcem stoi bardzo długa tradycja medytacyjna i teologiczna... warto ją poznać, np. z tej książeczki.
Gorzkie Żale – jeśli czytasz gnyszkobloga przynajmniej przez rok, to z pewnością pamiętasz moje zeszłoroczne zachwyty nad tym nabożeństwem... poznałem je jeszcze w podstawówce, ale na nowo odkryłem pod koniec liceum! Wspaniałe, po prostu wspaniałe... nie wyobrażam sobie już Wielkiego Postu bez Gorzkich Żali.
Poza tym oczywiście poranne ofiarowanie dnia, południowy Anioł Pański i wieczorny rachunek sumienia wraz z modlitwą dziękczynną za miniony dzień. Zwróć szczególnie uwagę na rachunek sumienia – powinien uwzględniać nie tylko przebieg całego dnia ogólnie pod kątem moralności... ale i cnoty, którą chcesz wypracować, lub umartwienia, które podejmujesz (co np. może korespondować z rozdziałem z Rozmyślań o życiu kapłańskim, który danego dnia przeczytałeś).
Bądź wnikliwy jak księgowa!


jałmużna
i ostatnia sprawa, czyli jałmużna! Nie chodzi tu tylko o zwyczajową puszkę na potrzebujących w Twojej parafii, choć oczywiście i o ten cel zadbaj. Ale nim to zrobisz... zrób porządny przegląd kosztów! Paradoksalnie, lepiej może Ci w tym pomóc książka o finansach, np. Bogaty Ojciec. Biedny Ojciec Kiyosakiego, która uczuli Cię na kwestie związane z generowaniem kosztów. Musisz nad nimi panować nie tylko dlatego, by móc zostać multimilionerem, ale przede wszystkim po to, by skutecznie pomagać bliźnim! Jeśli Ty będziesz biedny, ani nie będziesz wytwarzał wartościowych usług, czy produktów (w taki sposób, by praca Cię uświęcała, o czym pisałem pewnego razu w Pogadankach Inwestorskich)... to nikomu nie będziesz mógł pomóc materialnie!
Dlatego do kosztów podejdź poważnie... chodzi w końcu o to, by pomóc bliźniemu, Twojemu bratu, w którym obecny jest Pan Jezus. Gamę masz ogromną – od domów samotnej matki, przez organizacje dobroczynne, po rozmaite inicjatywy katolickie, np. w mediach (tak, tak... mówię tu np. o Klubie Frondy)!
Parę pomysłów godnych uwagi podaję w tekście, do którego linkuje banner pod tym wpisem (wspieraj.bloga).
Ale nie chodzi tu tylko o pieniądze! Złóż komuś jałmużnę ze swojego czasu, który mógłby być wolny, albo produktywnie wykorzystany... „strać” trochę czasu, by odwiedzić chorych (poszukaj w swojej okolicy np. ośrodka Opus Dei – ludzie stamtąd organizują regularne wizyty np. w hospicjach), wysłuchać przyjaciela, czy przyjaciółki, których potrącił los... Jeśli się dobrze rozejrzysz to takich ludzi znajdziesz, a przy okazji zyskasz okazję do znalezienia umartwienia! Przecież nie zawsze chce się po raz dziesiąty wysłuchiwać tej samej, smutnej historii... trzeba się do cierpliwości zmusić!

P.S. Jeśli ktoś ma ochotę zagłosowac na mojego bloga w nowym konkursie na Bloga Roku, nie zabraniam: wchodzimy tutaj: http://www.wiadomosci24.pl/blog_glosuj/1717.html i wpisujemy swojego maila!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/22-ii-2008-pitek-dobranocka.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/22-ii-2008-pitek.html





piątek, 20 lutego 2009

[przeklinają] dobranocne figle-migle z p. Durczoka

wszystkim, którzy słyszeli o filmie z p. Kamilem Durczokiem, który raczył przeklinać karczemnie przed Faktami w TVNie, także i tym, którzy o tym nie słyszeli, a nawet filmu nie widzieli - wujek Gnyszka przygotował ucztę humorystyczną! Oto i ona!





Jutro - wyjątkowo - będzie sobotni post!




100 dni fronda.pl!


Miło mi poinformować, że wyborny katolicki portal informacyjno-społecznościowy fronda.pl obchodzi swoją studniówkę!
20 lutego mija bowiem 100 dni, odkąd Stowarzyszenie Kulturalne „Fronda” (znane z szerokiej działalności medialnej – programy w TV, filmy, kwartalnik, wydawnictwo) uruchomiło na bazie słynnego i zasłużonego Forum Frondy swój własny Portal.
Przez tak krótki czas fronda.pl zdołała uzyskać budzącą podziw statystykę (codziennie generuje 22 000 odsłon), szybki przyrost nowych użytkowników (ich liczba wzrosła kilkakrotnie do ponad 9 000) oraz wprowadzić do debaty publicznej wiele ciekawych wątków.
Zaraz po debiucie wybuchła sprawa propagandy homoseksualnej w katalogu IKEA (obiła się echem po całym świecie), później głośny skandal w Czechach podczas wizyty przedstawicieli Parlamentu Europejskiego u prezydenta Klausa, który jako pierwsza opisała właśnie fronda.pl, ostatnio z kolei nagłośnienie listu poparcia dla Benedykta XVI oraz setki unikalnych newsów, których na próżno szukać w mediach mainstreamowych.
Portal z wiadomych względów nie jest ulubieńcem reklamodawców, więc utrzymuje się z regularnych wpłat swoich sympatyków. By wspieranie uczynić atrakcyjniejszym, utworzono specjalny Klub Frondy, uczestnictwo w którym zapewnia wiele ciekawych bonusów (od prenumerat, rabatów na książki, po zniżki na reklamę w Portalu). Sądząc po tempie wzrostu Klubu, fronda.pl ma szansę dołączyć za jakiś czas do wciąż nielicznego grona prawdziwie niezależnych mediów utrzymywanych przez własnych użytkowników.
Ciesząc się z dynamicznego rozwoju fronda.pl, pozdrawiam jego Redakcję, szczególnie zaś FFundraising Team, któremu przewodzę... a Czytelników Gnyszkobloga zapraszam do odwiedzania Najlepszego z Portali!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/20-ii-2008-roda.html











[20 II 2008] fotoreportażu ciąg dalszy!

lecimy dalej z opróżnianiem komórki ze zdjęc zrobionych na potrzeby gnyszkobloga. Wciąż - okres wakacyjny!
gniazdko uwite przez Państwa Bocianowiczów w Rudzie

na pierwszym planie prawdziwy koźlak, na drugi - w/w gniazdko Bocianowiczów


tenże koźlak raz jeszcze rozbuchany pomiędzy urządzeniami ludowymi



koźlaków całe stado podczas obgryzania kory

a toto kocisko nawet nie wiem gdziem sfotografował!

strefa SBków na dworcu głównym w pewnym niemieckim mieście...

siedziba sam-nie-wiem-czego w owym mieście!

tutaj i poniżej zaś - sceny Drogi Krzyżowej w pewnym zachodniobawarskim miasteczku, którego nazwy nie pomnę!

czwartek, 19 lutego 2009

Tłusty czwartek a tu idzie Wielki Post, czyli jestem nikim!

dziś tłusty czwartek!


Smacznych i świeżych pączków życzę wszystkim Czytelnikom, przepraszając równocześnie za brak wpisów w ostatnim czasie. Jednak w związku ze zbliżaniem się pewnego wydarzenia, byłem (i jeszcze będę) nieco zajęty!
Mam nadzieję, że nasze obżarstwo nie skończy się w sposób podobny do tego, który ilustruje zdjęcie znalezione w internecie...


Z drugiej zaś strony – zbliża nam się Wielki Post! Czas przeze mnie ulubiony w roku liturgicznym! Ze względu na wiele rzeczy, nie tylko to, że co tydzień mogę być na Gorzkich Żalach, czy w kościele śpiewa się moje ulubione pieśni. Wielki Post, to wspaniały czas, w którym człowiek wraca do swoich właściwych rozmiarów. Łatwiej mu zdać sobie sprawę z tego, że jest naprawdę nikim... zarówno w porównaniu z tymi których zna, jak i tymi, o których nigdy nie słyszał! Tym bardziej jest nikim w sensie absolutnym – w zestawieniu z Bogiem. To wspaniałe uczucie... powrócić do właściwych sobie rozmiarów.
By sobie w tym pomóc – polecam lekturę, którą podusnął mi na któryś z poprzednich Wielkich Postów spowiednik. Jest nią oczywiście dzieło św. bpa Pelczara, czyli Rozmyślania o życiu kapłańskim, których fragment ostatnio na blogu przytoczyłem!
Wciąż jest problem z tym, że Czytelnik myśli sobie „O, to rozmyślania dla księży, czyli nie dla mnie!”. Otóż nie – te rozmyślania są uniwersalne! Na kilkadziesiąt rozmyślań (przykładowe proszę sobie przejrzec tutaj) tylko parę jest stricte dla kapłanów. Cieszę się, że ostatnio – nieświadomie – właśnie dzięki wklejeniu fragmentu „Rozmyślań...” udało mi się zachęcic jednego kolegę (o którym zresztą nie wiedziałem, że tego bloga czyta) do lektury Pelczara!
Łukasz po paru rozdziałach dołączył do fanklubu św. biskupa Józefa Sebastiana Pelczara!

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/czy-wywietla-wam-si-mj-blog.html

myśl na dziś

Jeżeli prawdziwie chcesz być duszą pokutną — pokutującą i radosną — winieneś nade wszystko strzec swojego czasu poświęconego modlitwie — modlitwy wewnętrznej, szczodrej, długiej — i winieneś się starać modlić się nie w chwilach dobrego nastroju, lecz o stałej godzinie, zawsze ilekroć to jest możliwe. Nie zaniedbuj tych szczegółów. Bądź niewolnikiem tego codziennego kultu Bożego, a zapewniam cię, że będziesz się czuł ustawicznie radosnym.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 994




poniedziałek, 16 lutego 2009

[16 II 2009] poniedziałek, I'm home, fotoreportaż!

wróciłem wczoraj po ostrych wojażach!

W drodze pociągiem do Krakowa przeglądałem galerię zdjęc w telefonie, które od roku prawie zbieram celem publikacji na gnyszkoblogu. Niestety, zawsze zapominam wstawic, czego efektem było wyczerpanie pamięci w telefonie. Nadszedł więc czas najwyszy, by je zaprezentowac. Przez kilka kolejnych postów będę je prezentował, poza postami stricte merytorycznymi.
fotoreportaż 1


Niemcy. Przy sklepie z dewocjonaliami informuje się, że ściana nie jest kiblem dla psów...... przechodnie jednak i ich pieski (jak widac po zaciekach) nie rezygnują jednak z ulubionego rytuału!

a powyżej widzimy pomarańczowego ślimaka, którego spotkałem odmawiając na spacerze różaniec. Myślałem, że to leżąca na ziemi marchewka!

powyżej zaś ogłoszenie ornitologiczne w toalecie męskiej na dworcu kolejowym w Strasburgu. Chodzi o jakiegoś ptaka z 27-centymetrowym ogonem, niestety nazwa ptaka się zatarła... Kto ciekaw - niech dzwoni pod podany numer.

tutaj zaś widzimy dyżurkę ochroniarską firmy CERTUS na jednej z kilku autostrad wschód-zachód w Polsce. Profesjonalka pełnom gembom.

i ostatni element dzisiejszego fotoreportażu - bajbardziej zresztą absurdalny! Taką oto nalepkę zobaczyłem na szybie podczas jazdy pociągiem. Nie wiem, czy to żart, czy może wyskok jakiegoś lokalnego mizogina. Oleńka była zgorszona, ale mnie jednak pociągnęła absurdalnośc hasła oraz ilustracja.

a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/02/16-ii-2008-sobota.html

myśl na dziś

Twierdzisz, że powoli zaczynasz rozumieć, co oznacza "dusza kapłańska"... Nie gniewaj się, jeżeli ci odpowiem, że twoje czyny wykazują, że rozumiesz to jedynie teoretycznie. — Codziennie dzieje się z tobą to samo: wieczorem, podczas rachunku sumienia, masz dużo pragnień i postanowień; rankiem i po południu, podczas pracy — same obiekcje i wymówki. Czy tak przeżywasz "święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa?"
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 499


ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO