Nowy Ład?
Słyszałem, że niejacy Bush Dżordż, Józef Manłel Barozo i Sarkozi w Camp David naradzali się w kwestii stworzenia nowego ładu światowego. Nie wiem, jak Czytelnicy, ale Pangruszka czuje się zagrożony.
Słyszałem, że niejacy Bush Dżordż, Józef Manłel Barozo i Sarkozi w Camp David naradzali się w kwestii stworzenia nowego ładu światowego. Nie wiem, jak Czytelnicy, ale Pangruszka czuje się zagrożony.
„tak?” zamiast „nie?”
mam nadzieję, że nie tylko ja zauważam pewien coraz popularniejszy zwyczaj, rozpowszechniony szczególnie w sferach tzw. elyty, czyli lumpeninteligencji spod znaku postmodernizmu, dekadencji i Gazety Aborczej. Jest to zwyczaj językowy. Polega na wtrącaniu przy każdej okazji – z pewnością na poparcie własnej tezy – słowa „tak?” z wyraaaaaźnie przedłużonym „a”. Choć na końcu mamy pytajnik, to owo „taaak?” brzmi trochę jak twierdzenie, żądanie przyznania nie racji, a raczej potwierdzenia, że zrozumiało się objawiony przekaz z ust Autorytetu.
Manierę tę często spotykam na Uniwersytecie, szczególnie wśród młodej kadry. Jak dla mnie – podobnie jak i inne maniery – nieco obciachowy zwyczaj.
błędy, błędy
poza tym – co też jest przytykiem do tego środowiska – istnieją takie błędy, które powtarza każde pokolenie. Wiedza o ich zgubnych skutkach nie jest przenoszona z pokolenia na pokolenie i nie nikną. Jakie to są błędy? Ano te, związane z popędami. Każde pokolenie myśli, że da się zorganizować świat tak, by nie trzeba było pracować oraz tak, że każdy będzie robił to, co chciał, bez ponoszenia zgubnych konsekwencji. W ogóle, to wydaje mi się, że każde też ma swoją „rewolucję seksualną” - nie mam pewności, bo badań historycznych nie zrobiłem, ale przeczucie, owszem.
Dopiero otwarłszy umysł na wiarę, człowiek może łatwo uodpornić się na wiele ciągot – zarówno szkodzących jemu samemu, jak i bliźnim.
przywiązanie do trupa
Oleńka przypomniała mi wczoraj wyborny rozdział w mojej ulubionej książce z dziedziny duchowości, której znajomość zawdzięczam Spowiednikowi. Mowa o Rozważaniach o życiu kapłańskim św. Bpa Józefa Sebastiana Pelczara, które wydano ostatnio ponownie, a które najgoręcej polecam każdemu. Rzecz jest bardzo przydatna nie tylko księżom. Na kilkaset rozdziałów, tylko paręnaście odnosi się tylko do księży – resztę stanowi porządna literatura ascetyczna, konkretne wskazówki, analiza powszechnych problemów, przydatne każdemu katolikowi. Ba, każdemu człowiekowi.
Ale, ale... mieliśmy mówić o tym, co przypomniała mi Oleńka. Otóż, rozdzialik o grzechu ciężkim. Pelczar przyrównuje tam trwanie w grzechu ciężkim do przywiązania do siebie i noszenia przy sobie, w każdej sytuacji – trupa. Proszę sobie wyobrazić w razie pokusy cuchnącego trupa, którego się do siebie przywiązuje i wszędzie nosi...
a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/2021-x-2007-nocka-znowu-nocka.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/21-x-2007-wielka-data-wielki-cho-nie-za.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/no-i-po-ciszy-wyborczej.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/pierwsze-wyniki-oraz-myl-na-dzi.html
myśl na dziś
Jeżeli upadłeś, podnoś się z większą nadzieją. Jedynie miłość własna nie rozumie tego, że błąd, kiedy się go poprawia, pomaga poznać samego siebie i upokorzyć się.
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/2021-x-2007-nocka-znowu-nocka.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/21-x-2007-wielka-data-wielki-cho-nie-za.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/no-i-po-ciszy-wyborczej.html
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/10/pierwsze-wyniki-oraz-myl-na-dzi.html
myśl na dziś
Jeżeli upadłeś, podnoś się z większą nadzieją. Jedynie miłość własna nie rozumie tego, że błąd, kiedy się go poprawia, pomaga poznać samego siebie i upokorzyć się.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 724
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz