wszędzie pedziowie...
nie wiem jak Czytelnicy, ale ja od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że aktywiści homoseksualni są wszędzie. Dlaczego? Ano, proszę bardzo - Opole, chcą robić przedstawienie dla dzieci w Domu Kultury (wiadomo o czym), potem Rzeszów, Radom... wszędzie problemy - prezydenci, burmistrzowie niekiedy się zgadzają, niekiedy nie... szczególnie, gdy zostają zasypani mailami pełnymi oburzenia. Ale to już nie o to chodzi, cóż, Wspólnoty Europejskie finansują Biedronia i jego projekt Żywa biblioteka (bo tak się nazywa projekt w ramach którego dziubasy wystawiają swoją sztukę), ja wiem... ale Kolega donosi mi, że teraz w każdym filmie jest rola wrażliwego, przystojnego homosia, który każdemu pomoże i na jego widok mdleją kobiety, ale cóż - zew zboczenia silniejszy! Miękka propaganda. Dobrze, że filmów w kinach nie oglądam z braku czasu i skąpstwa, ale po wielu rozmowach ze starszymi kolegami na temat oferty stacji telewizyjnych, bajek, etc. dochodzę do smutnego wniosku, że czas najwyższy budować swoje media. Można też się po prostu zamknąć w oblężonej twierdzy. Jak kto woli.
dlaczego wspieranie Fronda.pl jest liberalne?
ostatnio komentator Tamkqun spytał jak to jest, że pangruszka, libertyn wręcz ekonomiczny promuje obyczaj wspierania dzieł, które same mają problem z utrzymaniem się na rynku. Toć rynek sam powinien osądzić, bla bla...
Otóż, oczywiście ta postawa wynika wręcz z gospodarczego liberalizmu. Dlaczego? Mowa jest akurat o portalu internetowym, więc zawęźmy rozważania do tego przypadku. Portal kosztuje. Jeżeli się utrzyma - znaczy, że znalazła się odpowiednia ilość konsumentów, którzy znaleźli w nim to, czego szukali i postanowili to wynagrodzić (tu można postąpić dwojako, albo udostępniać portal za opłatą, albo opłatę egzekwować dobrowolną, stawiając na perswazję). Przy czym za konsumenta możemy podstawić także reklamodawcę, czy innego kontrahenta. Otóż, reakcją rynku może być zarówno prywatna donacja, klikanie w reklamy, jak i zamawianie akcji marketingowych w danym portalu przez reklamodawcę. Jednym słowem - nawet jeśli przedsięwzięcie utrzymuje się ze składek użytkowników... to biznes jest mistrzowski, jak np. Radio Maryja. To jest spektakularny sukces pod względem marketingowym, PRowym. Na zupełnie rynkowych zasadach. Kto powiedział, że rynek ma reagować w jeden sposób?
Rynek nie jest racjonalny sam z siebie (tj. jego składowe nie mają patentu na racjonalność) - stąd np. skuteczne kształtowanie preferencji rynku, nazywane marketingiem, może wieść właśnie do modelu biznesowego Radia Maryja. Tym bardziej, że o wiele ciężej zmienić świadomość ludzi zasiadających w domach mediowych (którzy nieracjonalnie kierują reklamy do Polityki mogąc za pośrednictwem Gościa Niedzielnego trafić nie tylko do większej liczby odbiorców, co zrobić to taniej! - winą jest tu niewiedza i uprzedzenie), niż wzbudzić w użytkownikach poczucie odpowiedzialności za przedsięwzięcie. Znowu - mamy tu do czynienia z racjonalną kalkulacją. Lepiej stwórzmy mocną społeczność, dobry produkt, a nuż ciule z domów mediowych zaczną nas inaczej postrzegać. Jeśli nie - damy sobie radę bez nich, stworzymy np. alternatywny rynek reklamy, wewnątrz owej silnie zintegrowanej grupy, etc.
Bo rynek to nie jest byt zastany. Rynek się kształtuje własnymi działaniami, z których każde jest dozwolone (prócz zmieniania zasad i uzależniania rynku od państwa).
Inną kwestią jest przepływ informacji i efektywność rynku, które nigdy nie są na takim samym poziomie.
nowe możliwości gnyszkobloga!
proszę Państwa, oto miś... miś Wam doładuje telefon dziś! Niniejszym ogłaszam, że od dzisiaj można doładowywać sobie telefon o wiele łatwiej niż przez mBank (patrz banner poniżej) - o dziś na gnyszkoblogu wisi banner serwisu doladowania.pl (pod bannerem akcji Bądź święty!), za pośrednictwem którego można doładować sobie kartę posiadając konto z dostępem do internetu w jakimkolwiek banku! Doładowania z dokładnością do 1 zł! Wiele promocji jest...
a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/12/1-xii-2007-sobota-cuda-ogaszaj.html
a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2007/12/1-xii-2007-sobota-cuda-ogaszaj.html
myśl na dziś
Coepit facere et docere – zaczął Jezus czynić a potem nauczać: ty i ja winniśmy dawać świadectwo przykładem, gdyż nie możemy prowadzić podwójnego życia: nie możemy uczyć tego, czego nie praktykujemy. Innymi słowy, winniśmy uczyć tego, co przynajmniej staramy się praktykować.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 694
5 komentarzy:
Pangruszka prawi słusznie, przynajmniej w sprawach rynku, ale podejdę go inaczej. Czy jeśli nawoływania Kaprala okażą się wołaniem na puszczy, to czy uzna wyższość rynku nad ideologią, czy raczej, że rynek jest czasem "zły"? Wszak jeśli kształtują go działania ludzkie i przy okazji działania racjonalne, to czy ludzie ponoszą pełnię konsekwencji działania tegoż rynku?
Z jednej strony przedstawia się rynek, jako wręcz naturalne prawo, a z drugiej jako coś plastycznego.
Z jednej obiektywna reguła, przed którą trzeba się ugiąć i przyjąć, bo "po prostu taki jest świat" (a negować to byłoby idiotyzmem i drogą do szybkiej klęski) a z drugiej - wypadkowa naszych racjonalnych działań.
Aż się chce spytać: czy ludzie mogliby się dogadać, żeby z tego m rynku zrezygnować? Racjonalna decyzja.
Z drugiej strony - czy rynek w takim razie jest nieobojętny moralnie? Co, jeśli to ci źli wygrywają zgodnie z zasadami? Bo nie zanosi się, żeby mimo wszystko neokonserwatyści/neoliberałowie weszli na świecznik, na którym wygodnie usadowili się centrowi liberałowie i umiarkowana prawica. Zgodnie z szeroko pojętymi regułami gry rynkowej.
To też stosuje się do drugiego problemu - jeśli tęczowi wypuszczą lesczipsy czy gejfilmy, zareklamują je, sprzedadzą, zarobią na lepszą reklamę i tak dalej, to czy byłby z tym jakiś problem? Czy byłbyś przeciw temu, żeby w płatkach śniadaniowych było dildo w prezencie, gdyby to były płatki tylko dla dorosłych?
Ale reklamy na portalu też są ważne.
Lepszy efekt dla portalu da, jeśli ktoś zapłaci 50 zł za malutką reklamę niż 30 zł za dużą.
PROPAGUJCIE REKLAMOWANIE SIĘ W FRĄDZIE!
@ Tamkqn
mam wrażenie, że Twój wpis jest odrobinę niekonsekwentny. Procesy, które opisujesz (np. "nie zanosi się, żeby mimo wszystko neokonserwatyści/neoliberałowie weszli na świecznik, na którym wygodnie usadowili się centrowi liberałowie i umiarkowana prawica") nie mają nic wspólnego z rynkiem.
Zresztą, w dzisiejszym, spętanym przepisami, regulacjami, zewnętrzną rządowo-urzędniczą ingerencją, rynku jest coraz mniej.
Niestety, ale to nie wolny rynek rozdaje karty- vide amerykański i europejski bankowy bailout.
Choć przykład Radia Maryja pokazuje, że można sobie doskonale radzić w warunkach rynkowych, wystarczy odpowiednio zdefiniować 'target' i do niego trafić ;)
Ostatnio trafiłem na fajnego rysownika — Michael Ramirez się nazywa i właśnie wygrał drugiego Pulitzera. Wprawdzie jest republikańsko prowojenny, ale za to republikańsko ekonomiczne komentarze mi się podobają. Wrzucam
coś à propos wolnego rynku i jeszcze jedno. Więcej: www.ibdeditorials.com/cartoons.
Chodziło mi o to, że w ramach "ideologicznej gry rynkowej" wcale nie wygrywają ortoksyjni rynkowcy.
Oczywiście, że czystego, utopijnego rynku nie ma, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy "prawie socjalizm". Mamy coś, co można by nazwać "realnym wolnym rynkiem" - bardziej liberalnym, niż kiedykolwiek, przynajmniej na płaszczyźnie międzynarodowej.
Prześlij komentarz