czwartek, 25 września 2008

[25 IX 2008] czwartek, dzień spotkaniowy!

Simon nie był takim zwykłym Murzynem...

Dziś intensywny dzień spotkaniowy, jutro z kolei jadę na Mazowsze! Jako zajawkę naszych rozważanek na ten temat, wklejam wywiad, o którym wspomniałem wczoraj:
-------------------------
Nie zawsze kontakt seksualny z nosicielem HIV prowadzi do zakażenia. A Simon był, jeśli tak można powiedzieć, bardzo w tym skuteczny - mówi 23-letnia kobieta zakażona HIV przez Simona Mola.
Rz: Mówi pani, że się boi. Czego się jeszcze może bać osoba, którą już spotkało najgorsze – zakażenie wirusem HIV?
Wyobrażam sobie, że idę ulicą i nagle widzę Simona Mola. Nie wiem, jak bym się zachowała. A ten scenariusz jest możliwy. W tej chwili Molowi grozi, że dostanie maksymalnie dziesięć lat. Znamy polski wymiar sprawiedliwości – odsiedzi faktycznie tylko połowę za dobre sprawowanie. Ponieważ spędził w areszcie prawie dwa lata, to za trzy lata można go będzie spotkać w Warszawie. Zresztą nawet teraz, gdy jest za kratkami, nie czuję się do końca bezpiecznie.
Czym może pani zagrażać Simon Mol siedzący w areszcie?
Jeśli przed moją uczelnią pojawiają się jego znajomi i obserwują mnie ostentacyjnie, to trudno, bym czuła się komfortowo. Takie sytuacje spotykają też inne dziewczyny, które zdecydowały się zeznawać przeciwko niemu. Można by pomyśleć, że coś sobie wyobrażamy – ale naprawdę czarni mężczyźni wyczekujący, aż któraś z nas się pojawi, to nie zbieg okoliczności. Uważam, że Simon znalazł sposób, by być z nimi w kontakcie, i jakoś pociąga za sznurki.
Rozumiem, że utrzymuje pani kontakty z innymi kobietami, które też zostały skrzywdzone przez Mola.
To jeden z powodów, dla których zdecydowałam się na tę rozmowę. Chcę powiedzieć, co się nam przydarzyło. Spotkałyśmy się, bo jestem w znacznie lepszej formie niż one. Psychicznej, ale również fizycznej. Niektóre z dziewczyn są skrajnie wyniszczone, rozwinął się już u nich AIDS. To niesamowite z punktu widzenia medycyny, bo zdarzało się, że po czterech miesiącach od zakażenia zaczęły występować objawy choroby. Normalnie jest inaczej, rozciągnięte jest to na lata, czasem mija nawet bezobjawowo 10 – 15 lat.
Zakażenie przez Mola specyficznym subtypem wirusa występującym w Kamerunie podziałało na białe kobiety jak zastrzyk śmierci. U niego wszystko przebiega w zupełnie innym tempie. Dopiero teraz widać, że choroba robi postępy. Wystarczy porównać jego zdjęcia z momentu zatrzymania z obecnym wyglądem.
Umawiając się na rozmowę, bardzo się pani bała, że jej anonimowość może zostać naruszona.
W pewien sposób wystawiam się, by chronić całą grupę. Bo czujemy się jak zwierzyna, na którą polują media. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Na razie udało się doprowadzać nas na salę sądową tak, że nikt postronny nie ma z nami kontaktu. Ale sąd to nie tylko sędziowie, adwokaci i prokuratorzy, wie o nas dużo osób i prędzej czy później może dojść do jakichś przecieków. Mówiąc teraz o pewnych faktach, chciałabym, by dano nam już spokój.
Formułuje pani czytelny przekaz: kara, jaka może spotkać Simona Mola, jest za mała.
Chciał nas zabić. Nie ma różnicy, czy ktoś wbija nóż w plecy, strzela w głowę czy wprowadza komuś do krwi śmiercionośny wirus. Lekarstwo, które zwalcza HIV, nie istnieje. Osoba zakażona w końcu umiera z tego powodu. Słyszałam to wielokrotnie od lekarzy, którzy mówili o mojej sytuacji. Dlatego i ja, i inne kobiety nie możemy się zgodzić z kwalifikacją czynu Simona Mola: „spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci długotrwałej choroby”. Nie mówimy o chorobie, mówimy o śmierci.
Jest pani przekonana, że Mol chciał was zabić.
Tak, sposób, w jaki uprawiał seks...
Chodzi o to, że nie chciał używać prezerwatywy? To znany fakt – kobiety mówią, że w ogóle nie był zainteresowany seksem, jeśli miałby się zabezpieczać.
Nie chcę wchodzić w pewne szczegóły, bo graniczą z pornografią. Powiem tylko, że za każdym razem starał się doprowadzić kobietę do krwawienia. To wyjaśnia też, dlaczego zakaził ich tak wiele. Przecież nie zawsze kontakt seksualny z nosicielem HIV prowadzi do zakażenia. A Simon był, jeśli tak można powiedzieć, bardzo w tym skuteczny. Udawało mu się przekazać wirusa nawet po jednorazowym kontakcie seksualnym.
Powiedziałabym wręcz, że nie był specjalnie zainteresowany seksem jako źródłem rozkoszy, specjalnie się tym nie delektował. Kiedy patrzę na to z dystansu, widzę, że to nie seks go kręcił, ale to, że poprzez seks zabija.
Dlaczego miałby chcieć zabić panią i inne kobiety?
Mieszkałam z nim pół roku. Wtedy pewnych rzeczy nie widziałam – byłam bardzo naiwna. Byłam nastolatką – to, co podaje prasa, powołując się na policję, że celem Mola były młode wykształcone kobiety w wieku 20 – 25 lat, nie jest prawdą, były i młodsze.
Dopiero z dystansu zobaczyłam wszystko w innym świetle. Różne dziwne sytuacje, zdarzenia stały się oczywiste. Zrozumiałam, że cały czas mnie nienawidził. Bo reprezentowałam świat, który chciał zniszczyć.
Co chciał zniszczyć Simon Mol?
Świat Zachodu. Nie mam wątpliwości, że Mol jest wyznawcą islamu.
Chyba pani żartuje. Często mówił, że jest chrześcijaninem, wydał nawet wiersze w jednej z katolickich oficyn. Co prawda nie ukrywał fascynacji szamanizmem, ale islam?
Byłoby dziwne, gdyby zadeklarował się jako wyznawca islamu. W pewien sposób by go to przekreślało. To oczywiste, że nie chciał się do tego przyznać. Ale wszystko w jego zachowaniu, łącznie ze stosunkiem do kobiet, które traktował jak rzecz, było typowe dla islamu.
Takie traktowanie kobiet jest też w jakiś sposób typowe dla Afryki.
Nie zawsze kontakt seksualny z nosicielem HIV prowadzi do zakażenia. A Simon był, jeśli tak można powiedzieć, bardzo w tym skuteczny
Codziennie rano brał dywanik i szedł się modlić. Gdyby przy mnie zaczął nagle walić głową w podłogę, wyglądałoby to dziwnie. A więc wychodził z domu. Nazywało się to, że idzie pobiegać i bierze ręcznik. Wracał świeżutki i tak było codziennie, nigdy nie odpuszczał. Nie jadł wieprzowiny, wtedy mówił, że nie lubi mięsa. Nie pił alkoholu. Co charakterystyczne – udawał np., że pije z innymi piwo, a w rzeczywistości nieruszona butelka stała na stole. Jak jest wiele osób, to trudno się zorientować. Nienawidził Ameryki, a także Izraela. Tego nie potrafił już ukryć, choć zawsze sprzedawał to w opakowaniu niechęci do globalizacji i współczucia dla Palestyńczyków. Czasem mówił tajemniczo, że jest męczennikiem.
Wtedy nic pani nie dziwiło? Dopiero teraz układa się jak puzzle?
Kiedy ochłonęłam już z szoku po wiadomości, że jestem zakażona, przyszedł czas na analizę. Zrozumiałam też, że jego znajomi wiedzieli, iż jest chory.
Naprawdę pani uważa, że wiedzieli o tym, iż Simon jest nosicielem HIV?
Kiedy ktoś się z kim wita, czy zawsze pyta, „jak się czujesz?”. Raczej nie. Zwykle pytamy: „co u ciebie”, „jak leci”. Ale Simona zawsze jego znajomi pytali, jak się czuje.
Ma pani na myśli czarnych znajomych?
Tak. Wiedzieli, co robi Simon. I czy myśli pani, że w Polsce jest tylko jeden Simon Mol? Wiem, że na pewno nie.
Idzie pani bardzo daleko. Sugeruje nie tylko złą wolę czy wręcz zbrodnicze intencje Simona Mola, ale istnienie jakiegoś spisku.
Czy nie zastanawia się pani, kim w rzeczywistości jest Simon Mol? Przecież w reportażu opublikowanym w „Rz” w zeszłym roku, kiedy pojechała pani do Kamerunu, widać było, z jakiego środowiska pochodzi. Wychował się w lepiance bez wody i kanalizacji, w bardzo prostej rodzinie. I nagle taki facet, w zasadzie bez wykształcenia, pojawia się w Polsce i funkcjonuje jak ktoś, kto swobodnie porusza się wśród elit. Ma spore wiadomości i perfekcyjną umiejętność manipulowania ludźmi.
Myśli pani, że ktoś go do tej roli przygotował?
To brzmi jak z powieści sensacyjnej. Trudno w to uwierzyć. Ale przyznam, że sama się zastanawiałam nad pewną zagadką życiorysu Simona Mola. W opublikowanej w Internecie „True story of my life”, w której rozwodził się nad prześladowaniami politycznymi, jakich rzekomo doświadczył w Kamerunie, a potem Ghanie, jest luka. Od momentu, w którym wyjechał z Kamerunu i dotarł do Ghany, minęły prawie dwa lata. Prześlizguje się nad tym w paru enigmatycznych zdaniach.
W jego życiu jest więcej dziwnych rzeczy. Z czego właściwie żył? A potrafił wydawać naprawdę dużo, wiem coś o tym. Jak biedny uchodźca mógł jednego dnia wydać na przykład 2 tys. zł? Dlaczego, będąc już w Polsce, ciągle podróżował za granicę? Chwalił się, że jest wysłannikiem polskiego Pen Clubu.
Polski Pen Club raczej się od niego dystansował.
Ale nie da się ukryć, że Mol uwiódł nie tylko wiele Polek, ale i sporo polskich instytucji. Dostał azyl polityczny i był traktowany jako autorytet w kwestiach praw człowieka i walki z rasizmem.
Mam wielką pretensję do polskich władz. Dlaczego go nie sprawdzono, przyznano mu azyl? Przecież nie był uchodźcą politycznym, nie był prześladowany w swej ojczyźnie, co wynika z reportażu z Kamerunu, jaki opublikowaliście rok temu w „Rz”. Gdyby Molowi nie przyznano azylu, nie byłoby tylu zakażonych kobiet.
Ale z faktu, że ktoś dostał azyl, nie wynika, że musiał mieć stosunki seksualne z tak dużą liczbą kobiet, w dodatku bez prezerwatywy. Ma pani pretensje do różnych instytucji. Nie ma pani pretensji do siebie?
Nie mówię, że jestem zupełnie bez winy. Pyta pani, dlaczego ja i inne kobiety chodziłyśmy do łóżka z Simonem? A dlaczego ludzie w ogóle chodzą ze sobą do łóżka? Nie udawajmy, że jesteśmy świętym społeczeństwem. Simon nie był takim zwykłym Murzynem. Był bardzo inteligentny, potrafił zaimponować wiedzą. Sprawiał, że kobieta czuła się z nim bardzo dobrze.
Nie rozmawiamy w tej chwili o aspekcie moralnym. Ale dlaczego zgadzałyście się na seks bez zabezpieczeń?
Jest nastrój, dwie butelki wina. Nie myśli się wtedy o prezerwatywie. Tak uważam. Zresztą spytałam, czy jest zdrowy. Powiedział, że tak. Dlaczego miałam sądzić, że kłamie i chce mnie zabić? Był osobą publiczną, dostał tytuł Antyrasisty Roku. Widywałam go w towarzystwie polityków lewicy, ludzi, których znałam z gazet. Czy nastolatka nie może uznać, że komuś takiemu wolno zaufać? Kiedy pierwsza dziewczyna zgłosiła, że Mol ją zakaził, policja była skonsternowana. Czekano z aresztowaniem, bo – jak mówiono – jeśli chodzi o takiego człowieka, nie można sobie pozwolić na pomyłkę.
Była pani nim zafascynowana. Dlaczego Mol pociągał tyle kobiet?
Kiedyś siedziałyśmy razem, dziewczyny, które zostały zakażone przez Mola, i opowiadałyśmy sobie nasze historie. I zrozumiałyśmy, że gdyby słuchał ktoś postronny, mógłby pomyśleć, że mówimy o różnych mężczyznach.Bo za każdym razem Mol był inny. Dla jednej był szarmancki i elegancki. Dla drugiej – biednym Murzynkiem potrzebującym pomocy. W stosunku do następnej zachowywał się jak macho. Niektóre, gdy go poznały, myślały, że nigdy nie poszłyby z kimś takim jak on. Po pięciu minutach rozmowy zmieniały zdanie. Genialnie wyczuwał dziewczyny, wiedział, czego szukają w mężczyźnie. Żadna z nas nigdy przedtem nie zetknęła się z czymś takim. Normalny człowiek tak nie potrafi.
Wie pani, że nie wzbudzacie w naszym społeczeństwie współczucia? Na forach internetowych ludzie piszą, że same jesteście sobie winne.
Na początku wszystko czytałam, potem dałam sobie spokój. Wiem, że nas wyzywają, że padają pod naszym adresem epitety. Kiedyś znalazłam wpis internauty wstrząśniętego, bo przeczytał, że Simon Mol mógł zakazić nawet 64 kobiety. Napisał: „jaki polski mężczyzna ma w ciągu całego życia aż 64 kobiety!”. Zrozumiałam, że ta niechęć do nas bierze się też z zawiści wobec Mola.
Naprawdę Mol mógł zakazić aż tyle kobiet?
Nie chcę spekulować. Ale jeśli rozmawia ze sobą 11 kobiet zakażonych przez Mola i okazuje się, że cztery z nich zaraził w tym samym miesiącu, to jaka była jego aktywność? Ile kobiet mógł zarazić, jeśli działał w Polsce dziesięć lat? Ja sama myślę o tym jak o gigantycznej pajęczynie, bo przecież te kobiety zakażały dalej. W centrum pajęczyny jest Simon Mol.
Wspominała pani, że w Polsce działał, a nawet działa, tak jak Mol jeszcze ktoś inny.
Jestem wręcz tego pewna. Nie chcę nikogo wskazywać palcem, ale wiem o takim przypadku. Uchodzi mu to na razie bezkarnie. Podejrzewam, że pobudki działania tego człowieka są takie same jak te, które – jak myślimy – miał Mol. Mam nadzieję,że wreszcie ktoś go powstrzyma.
W czasie całej rozmowy używa pani uparcie słowa „Murzyn”. Chyba odpuściła pani sobie poprawność polityczną. I powtarza też, że władze powinny zrobić wszystko, by nie wpuszczać tylu Murzynów do Polski. Chyba kiedyś miała pani inne poglądy.
Władze powinny chronić swoich obywateli. Każdy , kto dostanie azyl powinien wiedzieć ,że nie może bezkarnie zakażać innych.
------------------


1 komentarz:

Unknown pisze...

Czy murzyn, czy pies - na jedno wychodzi.

Niech zdychają suki...

ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO