Ruskie w życiu mojem
miało być o tzw. Ruskich - i będzie. Słyszę o nich ciągle, ale po raz pierwszy śmiesznie było w drodze pekaesem z Sanoka do Warszawy, którą spędziłem z Jankiem - mistrzem dekarstwa z Krosna, którego ekipa pracuje w Warszawie. Janek w Sanoku spożył zapiekankę na ostro, potem czipsy... i do samej Warszawy pożywił się tylko czterema Tatrami i Żołądkową gorzką... w płynie. Jednym słowem - był bardzo rozmowny, żeby nie powiedzieć wylewny. Nie będę tu wyjawiał szczegółów naszej znajomości, dość powiedzieć, że Janek po jakimś czasie był pijany i spał mi na ramieniu, ale zdążył jeszcze podzielić się uwagą, że za Ruskiego, to było w Polsce strasznie. Chodziło o PRL, nie tzw. zabory.
Przedwczoraj - walka Kliczki z Thompsonem z USA. Thompson od pierwszych chwil troszkę zamulaście wyglądał, podejrzewałem, że go coach nafaszerował ibupromem, żeby nie czuł lania od Kliczki. Jednak zakończenie walki nie pozostawiło złudzeń, wobec czego wysnułem teorię. Powiedziałem ją Tacie, który stwierdził, żebym jej nie rozgłaszał, bo mnie Ruskie dopadną. No, ale co tam - nawet Ruskie mi nie straszne, uwaga - mówię! Otóż, ponad wszelką wątpliwość, sędzia Cortez był przekupiony przez Ruskich, którzy na dodatek byli jeszcze rasistami i kazali mu Thompsona uwalić. Biedaczek dostał mocno w palnik i upadł, sędzia niby zaczął liczyć, ale gdy się Thompson zorientował o co biega i wstał - Cortez mówi, że już doliczył do dziesięciu... Wolne żarty, tak szybko? Ano tak... i ja to odkryłem - Jarząbek Wacław!
Dziś natomiast - wizyta na budowie, gdzie pracuje m.in. ekipa Ukraińców (czyli Ruskie, w subtelnej nomenklaturze budowlanej). Giną młotki, deski też nie wiedzieć dokąd wędrują... a nasi spece też używają tego określenia: Ruskie. Ruskie jeszcze nie zalały belki, Ruskie to, Ruskie tamto... A mnie to i smuci, ale i cieszy, bo zabawy językowe to to, co pangruszka lubi bardzo!
wielu ludzi dostaje szału, ataku oburzenia, czy czegoś podobnego, gdy słyszy tezę. Gdy np. ktoś okaże się być faszystą, albo niepostępowym, bądź wrogim demokracji. A mnie tezy zupełnie nie obchodzą - obchodzi mnie natomiast ich uzasadnienie. I to uzasadnienie powinno obchodzić każdego - bo cóż za różnica, czy Jacek Żakowski nazwie kogoś tak, czy inaczej, skoro gdy poznamy uzasadnienie jego tezy, od razu wiadomo, że to licealne figle, albo że autor tezy zupełnie inaczej, niż się przyjęło definiuje oczywiste terminy.
Jednym słowem - poznawajmy zamiast tez - ich uzasadnienia, a wtedy może przestaniemy międlić w kółko wielu frazesów... o micie Solidarności, o demokracji, modernizacji, i innych fetyszach.
zmiana pracy
oj, teraz proszę mnie wspierać, bo właśnie wysycha mi jedno źródło dochodów... Proszę kliknąć w bannerek pod myślą na dziś... - i lecieć na zakupy i do innych form wspierania panagruszki!
budowlana myśl na dziś
- Gdzie jest ten stempel?
- O, nie ma... a był!
- Taaa... był! Znowu tu jakaś idiota przylazła i mnie stempel zabrała! Panie Jasiu, przynieś pan stempel, żeby te belke podeprzeć, przecież ona wisi w powietrzu, no!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz