świat się zmienił
ostatnio doszedłem do wniosku (parę dni temu), że świat, który znałem przestał być takim, jakim go sobie wyobrażam. Anglia, w której fiszendczips sprzedaje flegmatyczny pan, który kocha Królową, a co drugi sklep handluje herbatką, szczycąc się wieloletnimi tradycjami i wiktoriańskim wystrojem... to przeszłość. Anglia jest krajem, w którym Anglicy, kultura angielska, to co „Anglią” było – zaczyna coraz szybciej stanowić mniejszość!
Anglia, którą znałem najpierw ze słuchowisk, z których mój Tata uczył się angielskiego, później znana ze współczesnych podręczników, BBC, a wreszcie własnych wizyt... ta Anglia już nie istnieje. Moje dzieci poznają inną Anglię.
ostatnio doszedłem do wniosku (parę dni temu), że świat, który znałem przestał być takim, jakim go sobie wyobrażam. Anglia, w której fiszendczips sprzedaje flegmatyczny pan, który kocha Królową, a co drugi sklep handluje herbatką, szczycąc się wieloletnimi tradycjami i wiktoriańskim wystrojem... to przeszłość. Anglia jest krajem, w którym Anglicy, kultura angielska, to co „Anglią” było – zaczyna coraz szybciej stanowić mniejszość!
Anglia, którą znałem najpierw ze słuchowisk, z których mój Tata uczył się angielskiego, później znana ze współczesnych podręczników, BBC, a wreszcie własnych wizyt... ta Anglia już nie istnieje. Moje dzieci poznają inną Anglię.
co by tu zrobić?
jeśli chodzi o Anglię, to nie mam pomysłu. Ale w tym akapicie nie o Anglię mi chodzi. Chodzi mi natomiast o reklamę kontekstową na gnyszkoblogu. Zastanawiam się co powinienem zrobić, by ilość kliknięć w moduły AdKontekstu, czy Google'a była znacznie większa, niż mikroskopijna aktualna, która daje śmieszny dochód. Może ktoś ma jakiś pomysł? Po pierwsze oczywiście wyłączenie adblocka w przeglądarce Czytelnika. Co jeszcze? Nie mam pomysłu, pomóżcie.
jacy powinniśmy być?
wydarzenia pokazane w poprzednim poście przynaglają do zastanowienia się po raz setny nad tym, jacy powinniśmy być. Przez „my” rozumiem tych z nas, którzy jasno widzą kierunek, w którym idą sprawy (strzelajmy – ile czasu trzeba, by w Polsce podobne rzeczy działy się równie często?) w Europie, ale i Polsce.
Najpierw czysto ludzko.
Po pierwsze – powtarzam to jak mantrę – żebyśmy działali skutecznie, musimy mieć możliwości finansowe. Na państwo nie ma co liczyć – nie mam złudzeń, że polityczna poprawność także u nas zdominuje struktury państwowe całkowicie. Rolą społeczeństwa obywatelskiego będzie tworzenie odpowiednich struktur, które kierunek odwrócą. A finansować trzeba będzie wszystko – od sfery medialnej (no, czy poza Frondą są jakieś liczące się media po tej stronie?), po operacyjną (niewykluczone, że będzie trzeba tworzyć samoobrony – kto opłaci szkolenia dla ludzi, sprzęt?). Pieniądz wydawany przez każdego z nas dziś, najlepiej, by trafiał do ludzi, którzy tych rzeczy są świadomi. Jednym słowem – lepiej dla sprawy będzie, gdy kupimy bułkę u kogoś, kto ma tożsame z naszymi poglądy, niż u kogoś przypadkowego. Wspierajmy swoich.
Po drugie – ilość. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że potrzeba boomu urodzeń i zdrowej, silnej rodziny. Tutaj wracamy do pierwszej sprawy – bez pieniędzy na dobre opłacenie kadry ciężko prowadzić działania prolajferskie (w tym kontekście polecam 1% podatku na Fundację PRO!).
Po trzecie – jakość. Chodzi o to, by ludzie osiągali pełnię człowieczeństwa, a więc rozwój intelektualny, duchowy oraz fizyczny. Chyba nikt nie ma złudzeń, że szkoła zapewnia w tej materii cokolwiek... Tak, tak... powrót do prywatnych grup samokształeniowych, czy prowadzenia seminariów (takich, jak na przykład te), albo i towarzystw gimnastycznych i strzeleckich. Przesiadywanie po kawiarniach i przed komputerem nic nie przyniesie.
Z drugiej zaś strony – podejdźmy nie-ludzko.
Wszelkie działanie można o kant wiadomo-której-części-ciała potłuc, jeśli nie jest oparte na świętości, jeśli nie pochodzi z Bożego natchnienia. Najpierw modlitwa, potem działanie.
trzy strategie
ostatnio na zajęciach z Procesów grupowych usłyszałem o dwóch strategiach radzenia sobie z dominacją grupy (swoją drogą, ciekawym tematu polecam zajęcie się psychologią społeczną). Pierwsza, to konformizm. Druga, to outsiderka, czyli brak zgody na dominację oraz decyzja o niewychylaniu się. Powiedziałem w koreferacie, że istnieje trzecia – stworzenie z własnej odmienności i outsiderstwa wartości, która pociągnie prawdziwych outsiderów do ciebie, dominatorom przetrąci w ten sposób wytworzoną strukturę w grupie, a ciebie ustanowi nowym liderem, nowej struktury.
Tę strategię stosuję zawsze. Zarówno na podwórku, potem w szkole, czy później w wojsku. Trudna strategia, ale na zło godzić się nie można.
Zawsze mam nadzieję, że instytucja, czy ogólniej – grupa, do której wchodzę nie wymaga zmian. Na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, gdy tak było w istocie. W reszcie – wszędzie istniało coś, na co zgodzić się nie mogłem i mimowolnie, zamiast spokojnie przepędzać czas, stawałem się punktem zapalnym i wyjściowym dla zmiany. To męczy.
Po akcji o krypt. „Wojsko”, przyszła akcja o krypt. „Monachium” i walka z niemiecką ksenofobią na uczelni. Teraz kolejna akcja.
a rok temu
http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/04/7-iv-2008-poniedziaek-wspomnienie-w.html
myśl na dziś
Oby nikt na twej twarzy nie odczytał smutku ani bólu, kiedy pośród świata rozwiewasz woń swej ofiary: dzieci Boże winny zawsze być siewcami pokoju i radości.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 59
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz