niedziela 8 VI 2008
...w niedzielę trwał koszmar - po internecie krążyli jak zaczadzeni ludzie okłamani przez sobotni artykuł Agnieszki Pochrzęst z GW. Wylewali kubły pomyj na wszystkich, którzy ośmielili się sprzeciwic wizji, która nie trzymała się kupy. Do gry weszła (w niedzielę 9 VI, albo jeszcze w sobotę 8 VI) sama Kataryna z Salonu24, o czym później napisał w komentarzu w Rzepie B. Wildstein. Pod wieczór stało się jasne, że wersja, którą po forach, w komentarzach pod newsami i blogami głosili ci, do których dotarły echa Kontruderzenia Medialnego - mają rację! Wypowiedziała się Policja - żadnego gwałtu nie było!
Posty z niedzieli: http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/8-vi-2008-niedziela.html i http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/8-vi-2008-niedziela-prawda-wychodzi-na.html
poniedziałek 9 VI 2009
Posty z niedzieli: http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/8-vi-2008-niedziela.html i http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/8-vi-2008-niedziela-prawda-wychodzi-na.html
poniedziałek 9 VI 2009
w poniedziałek do gry wszedł Dziennik, który - pewnie w ramach konkurencji z Aborczą, postanowił objawic światu niechlujstwo Agnieszki Pochrzęst. To była pierwsza reakcja medium mainstreamowego na sprawę z innego, niż gazowniczy, punktu widzenia! Kontruderzenie zaczęło nabierac rumieńców. Powoli też krzepła siła i gotowośc przedstawicieli innych mediów.
Ludzie zaczadzeni propagandą gadzinówki z Czerskiej wciąż pałętali się po całym internecie. Wciąż trąbili o gwałcie, chociaż sama GW to zdementowała...
Posty z poniedziałku: http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/9-vi-2008-poniedziaek-wyborcza-prostuje.html i http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/9-vi-2008-poniedziaek-w-efrema.html
Pamiętam, że w poniedziałek, parę minut przed egzaminem, na który poszedłem kompletnie nieprzygotowany rozmawiałem jeszcze z kolegą z pewnego medium, by się nie ociągali. Szalony czas...
na szczęście...
wszystkie czyny zostały spisane!Ludzie zaczadzeni propagandą gadzinówki z Czerskiej wciąż pałętali się po całym internecie. Wciąż trąbili o gwałcie, chociaż sama GW to zdementowała...
Posty z poniedziałku: http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/9-vi-2008-poniedziaek-wyborcza-prostuje.html i http://maciejgnyszka.blogspot.com/2008/06/9-vi-2008-poniedziaek-w-efrema.html
Pamiętam, że w poniedziałek, parę minut przed egzaminem, na który poszedłem kompletnie nieprzygotowany rozmawiałem jeszcze z kolegą z pewnego medium, by się nie ociągali. Szalony czas...
na szczęście...
6 komentarzy:
ta kniga s-f się słabo sprzedaje czy tobie już tak zależy na statusie kombatanta walczącego cierpiące blastocysty?
Mnie fascynuje co innego - to jest kolejna kampania skierowana do bogojczyźnian. Żeby być obruszonym tym, że matka czy babka (o-pie-kun) decyduje o tym, czy nastolatka urodzi, trzeba cenić nad prawo do decydowania opiekuna o osobie piastowanej i ewentualny dobrobyt dziewczyny życie płodu, i jego prawo do stania się osobą. A do tego trzeba być już po tej właściwej stronie barykady.
I dobrze, bo poglądy tej strony barykady wiszą na założeniu, że wszechmogący, niewidzialny przyjaciel, który nie wypowiadał się publicznie od dłuższego czasu jest. A poglądy drugiej strony nie.
Czołem Panie Gnyszka!
Komentarz krótki, to i dowcip krótki:
Idzie uburex i myśli ;)
P.S. Z repertuaru Szopena, co odwalał chałę:
"Zdrowy rozum nie tyle jest ogólnym, o ile rzadkim jest prawidłowy i subtelny sąd."
P.P.S. Pan Jasiu, pragnę zauważyć, iż język polski dorobił się nowego określenia na deski do poruszania się po śniegu. Rzadko któren wciąż mówi "ski" zamiast "narty". Nie rozumiem zatem, po co piszesz Pan:
skoczowski, czyli skocz, o, w ski
miast: skocz, o, w narty
I po co przerywnik w postaci "o"?
Czyżby dresiarska "krzywa"? (Pan Uburex zapewne preferuje słowo curva, przecież stylizuje się latynistę.)
Czołem Panie Gnyszka,
to znowu ja.
Poczytałem nieco pańskie wpisy sprzed roku dotyczące wiadomo-jakiej-sprawy. Lektura komentarzy nasuwa pewne wnioski. Ciekaw jestem pańskiego zdania. Czy Pan również zauważasz, iż błotem obrzucają Pana w znakomitej większości anonimowi? Nickiem (o algo de asi) posługują się raczej ci, którzy mają autentycznie coś do powiedzenia. Część z nich to
zwolennicy, ale bywają i tacy jak NearCom, usiłujący polemizować.
Oto przykłady:
"10 czerwiec 2008 10:51
mamazo pisze...
Panie Macieju!
Szacunek i dzięki za bloga!
Jeszcze nie przeczytałam całego, ale juz mi sie podoba. Radykalizm, o tak! Tego nam potrzeba. Obyś był zimny, albo gorący, nigdy zaś letni.
A mowa wasza niech będzie tak, tak, nie, nie.
Pozdrowienia.
PS. Anonimowy powyżej ma zapewne bardzo głęboka wiedzę o nauczaniu Chrystusa i tym samym Kościoła. ;-)"
Koment:
Uno: Mamazo posługuje się nickiem.
Duo: Porusza problem wiedzy. Pytanie, czy można, nie posiadając wiedzy na dany temat, wypowiadać się nań? Fakt, bywają słuszne mniemania, ale bez wiedzy nie jest się w stanie przedstawić argumentacji.
"10 czerwiec 2008 11:22
Anonimowy pisze...
W Imię Boga kombinowanie i oszukiwanie na wykop.pl
Wstyd.
Poza tym jakie macie prawo ingerować w jej życie? czy katolik zawsze wie lepiej i musi pchać się tam gdzie nie jego miejsce?"
Koment:
Uno: Anonim, wiadomo. Chociaż nick rzadko coś wyjaśnia, nasz gagatek woli pozostać w cieniu.
Duo: Argumentacja anonima po części wyjaśnia, dlaczego woli pozostawać w cieniu. Otóż słowa tego ziomka vel ziomkini obnażają intelektualne braki, co zdecydowanie powodem do dumy nie jest (choć sąsiedzka Duma może temu przeczyć). Popatrzmy:
"Poza tym jakie macie prawo ingerować w jej życie?"
Dobre pytanie. Jakie katolik ma prawo w cudze życie
ingerować. Takim prawem dysponują jedynie aborcjofilni zwolennciy postępu (czy tam innego
nadstępu, jeden dingo, czyli pies na poły dziki).
"czy katolik zawsze wie lepiej i musi pchać się tam gdzie nie jego miejsce?"
A co ma wspólnego wiedza z byciem katolikiem bądź niekatolikiem? Jeśli ktoś (ktokolwiek!) wie, i.e.
posiada wiedzę na dany temat (która z definicji jest znajomością faktów), to siłą rzeczy "wie lepiej". Wrzucam w cudzysłów, bo nie podoba mi się
sformułowanie "wiedzieć lepiej". Albo wiesz, albo ni
wiesz, tertium non datur. A czy wiedza jest lepsza od niewiedzy to
osobna kwestia.
Pytanie winno zatem brzmieć, kto w danym, konkretnym przypadku posiada wiedzę. Możliwe jest, że katolik, tak jak możliwe, że niekatolik.
Jeśli ziomeczek vel ziomkini pije do tego, że pewni katolicy roszczą sobie prawo do monopolu na posiadanie racji, to należy wyjaśnić, iż taki katolik po prostu grzeszy pychą. Ot co, nawet katolicy grzeszą, gdyby ktoś miał wątpliwości.
Summa summarum, anonim swą tępą argumentacją zawiązał pętle wokół własnej szyjki. Bo skoro katolicy nie mają prawa ingerować w cudze życie, to co pozwala
ingerować anonimowi w życie Pana G., czytelników bloga etc.?
A tym anonim rozwala: "Wstyd".
Retorsio argumenti: Wstyd, Panie Gallu, to jest pleść bez sensu, co Pan jednak czynisz, jak się zdaje, z wielką lubością, zupełnie jakbyś Pan głupotę lubił.
c.d.n.
Ciąg dalszy (spowodowane narzutem co do liczby znaków w komentarzu):
"9 czerwiec 2008 22:48
Anonimowy pisze...
jednak coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu że polski kościół katolicki i jego
żołnierze z kościołem i jego naukami nie mają NIC wspólnego.
Panie Macieju naprawde bardzo bym chciał żeby urodził się Pan jednak kobietą i żeby w wieku 14stu lat wygrzmocił Pana jakiś pedofil... ciekawy jestem czy wtedy głosiłby Pan takie poglądy jak teraz"
Koment:
Uno: Kolejny Gall, wiadomo. Żabochłopy, nie wiedzieć czemu, upodobały sobie lekturę polskich blogów.
Duo: Anonim pisze: "że polski kościół katolicki i jego żołnierze z kościołem ". Cud, ziomeczek vel
ziomkini stara się "zbesztać katoli", a osiąga coś odwrotnego. Chyba Duch go oświecił na ułamek sekundy, bo zauważa, słusznie, że chrześcijaństwo to religia walcząca (Polecam "Chrześcijaństwo po prostu" Lewisa). Oj tak, świat jest w stanie wojny. Zło się rozpanoszyło na Ziemi, ale że się znakomicie maskuje i zna wszystkie ludzkie ułomności, nie musi się lękać, że zostanie rychło unicestwione. Siedem: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość,
nieumiarkowanie, gniew, lenistwo. A największa jest pycha. Katolik zaiste jest żołnierzem. Błędnym jest jednak przekonanie, że katolik walczy z niekatolikami. Wrogiem jest tylko ten, co zło dookoła rozsiewa, mając zapewne przy tym niezły ubaw.
Tres: Kościół nie ma nic wspólnego z kościołem. How sweet:) Błyskotliwa teza:) Sam Einstein by się nie powstydził;) Kościół jest kościołem, tak samo, jak głupota jest głupotą.
Quattor: "...bym chciał żebyw wieku 14stu lat wygrzmocił Pana jakiś pedofil..." Ziomeczek vel
ziomkini, z braku argumentów sensu stricto, ima się argumentów quasi. Mnie jedynie zastanawia, czy takie wizje nawiedzają naszego Galla. A może sam miałby ochotę? Fetysz na miarę "naszych pro postępowych czasów" ;)
Myśl na dziś:
"Winien człowiek czuć odrazę do siebie, kiedy się mu udowodni, że jego zdanie jest błędne, a nie, jak świnia czuć się dobrze w gnoju własnej niewiedzy."
(zaciągnięte z "Paidei", ale chyba Jaeger to zaciąga z antyku).
Ludzie! Uwierzcie! Myślenie naprawdę nie boli!!!
P.S. A Pan, panie Gnyszka, byś się wstydził. Zamiast tracić czas na bloga, weź się Pan lepiej za coś
pożytecznego. Pańscy zwolennicy naprawdę pomocy nie potrzebują, a reszta jak najbardziej, tyle że, oni nie są w stanie pomocy otrzymać póki nie sfalsyfikują własnego "ego", co się stanie na greckich kalend. Weź się Pan lepiej za paideię. Kształtowanie młodego człowieka, nie ma nic
ważniejszego na drodze do Prawdziwego Życia.
Czyżby tzw. "Gnyszka" ustanawiał nam nowe święto? Całotygodniowe do tego... Nie sądzisz pan, że robi się nieco z igły widły a z Michnika Hitlera? (pamiętam, jak gadaliśmy na ten temat bawiąc się w taktykę, użyłeś wtedy specyficznego, ale niepozbawionego logiki argumentu, że Hitler też definiował człowieka po swojemu, stąd Shoah)
Jaś ma rację - uznajesz jedną ze stron barykady za jedyną obiektywną, za białe wobec czarnego i tak dalej. Gdybym sam prowadził sobie bloga, to mógłbym wrzucić sobie jakiś post np. o Alicji Tysiąc. Aborcja to jest jednak na tyle niejednoznaczna i trudna sprawa, że każde tak stanowcze, zerojedynkowe postawienie sprawy (do czego masz tendencję) z intelektualisty zamienia Ciebie w żołnierza (to samo zresztą tyczy się giewuowców, ale jesteście w tej sytuacji jak dwie strony tego samego), który nie rozważa, tylko strzela do wrogów. Tacy też są potrzebni, jasne, ale lepiej zachować ich na czas wojny, żeby strzelali do wspólnego wroga. Gorzej, kiedy walkę mają we krwi i strzelają do każdego celu, który się nawinie.
W końcu życie to nie bajka, prawda?
Prześlij komentarz