Mail
Odebrałem ostatnio maila, który skłonił mnie do podjęcia tzw. szybkiego serczu, który mnie olśnił. O co chodzi? O informację nt. wydania książki pt. Jak kupować nieruchomości poniżej ich wartości rynkowej?. Czego dotyczył szybki sercz i dlaczego był odkrywczy? O tym poniżej.
Ideał okazji inwestycyjnej...
Pamiętam, gdy przed paru miesiącami, ba – prawie przed rokiem – odbywałem prywatną rozmowę na temat rynku akcji. Moja rozmówczyni była przerażona spadkami, jakich areną był rynek, ich wielkością i długotrwałością. Rozważaliśmy sensowność wejścia na rynek. Ja upierałem się przy zdaniu, że im więcej się mówi na temat krachu i beznadziejnej perspektywy na przyszłość, tym lepiej – i że w danym momencie (był styczeń) warto powoli wchodzić w akcje, rozkładając rzecz np. na kwartał (o tym dlaczego warto inwestować pomału, piszę w artykule poświęconym procentowi składanemu). Zresztą na Pogadankach Inwestorskich dawałem wyraz swojemu kontrariańskiemu podejściu też parę razy. Emocje zwyciężyły, moja rozmówczyni uznała, że ryzyko straty jest zbyt duże.
Po pół roku od rozmowy mogłem z uśmiechem stwierdzić, że... swoją rozmowę toczyliśmy w okolicach dołka ostatniej fali spadkowej! Wejście, nawet jednorazowe w tamtym momencie oznaczałoby zysk większy niż 60% (przy odpowiednim portfelu można było zyskać kilkaset procent) – przy zaangażowaniu w same akcje. Podobnie zresztą z TFI (wciąż polecam Supermarket Funduszy Inwestycyjnych jako idealne narzędzie do tego – pisałem o tym jakiś czas temu na Pogadankach) – niektóre świetnie wykorzystały korektę wzrostową.
Podsumowując – okazało się, że moja rozmówczyni straciła idealną okazję inwestycyjną – stan wyprzedania rynku, po którym następuje długotrwały ruch wzrostowy. Na taką sytuację inwestorzy czekają od kilku, do powyżej 5 lat! Unikat!
Ideał nieruchomościowy
Wracam do wspomnianej książki niejakiego Marcina Marczaka. Otóż, przypomniała mi moje ostatnie myśli na temat nieruchomości. Zastanawiałem się swego czasu, gdzie najbliżej Polski znajduje się rynek będący w momencie rozwoju, w jakim Polska była przed dwudziestu laty. Myślałem o Afryce, Uralu. Jeśli nie czujecie wagi tego porównania – zapytajcie rodziców. Grunty, które w 1989 roku kosztowały grosze, dziś dają swoim właścicielom kilkaset, bądź kilka tysięcy procent zwrotu! Swoją rolę w tym procesie pompowania nieruchomości odegrała sama zmiana ustroju gospodarczego, ale i inwestycje dotowane przez Brukselę.
Dostałem więc informację o tej książce, przyjrzałem się opisowi pozycji, z którego wynika, że Autor zajmuje się doradzaniem i pośrednictwem przy kupnie nieruchomości w Bułgarii, Albanii i Egipcie (zarządza firmą Foxestate). Najbardziej zastanowiła mnie Albania.
Rozwinąłem temat na dwóch ulubionych forach internetowych i uzyskałem jedną bardzo ciekawą odpowiedź... Brzmi ona następująco:
Czyżby Albania była rzeczywiście drugą Polską sprzed 20 lat? Jeśli tak, mam nadzieję, że run na Albanię dopiero się zaczyna, bo jeszcze przez długi czas nie będzie mnie stać na kupno tam czegokolwiek. Tych, których stać – a proszę wziąć pod uwagę, że mieszkania czy działki na pewno są tam znacznie tańsze niż u nas – niech zeksplorują temat i meldują się z powrotem. Chyba i Jak kupować nieruchomości...sam Autor idzie po linii „wzrost cen nieruchomości w oparciu o inwestycje UE”, bo jednym z rodziałów jest właśnie „Efekt Unii Europejskiej”.
Poza tym...
z tego samego wydawnictwa polecam przy okazji najnowszą książkę Cebulskiego, o której napisałem sążnistego posta.
Akcje...
a jeśli chodzi o akcje – wciąż uważam, że są warte uwagi. Dlatego polecam zarówno odnośny tekst z Pogadanek Inwestorskich na temat rozpoczynania inwestowania, oraz strategię opisaną na procencie składanym. Cóż sam mogę powiedzieć przed metą tzw. kryzysu? Ze swoich poczynań jestem bardzo zadowolony. Kryzys i krach na GPW kończy się dla mnie ostatecznie bardzo miło. Na rachunku maklerskim od 2 lat nie dokonałem żadnej transakcji, natomiast w portfelu TFI dokonywałem jedynie zakupów.
psychologia inwestora
Pisałem na początku o tym, że moja rozmowa na temat rynku akcji trafiła na minimum rynkowe. To sprawa dość ciekawa, choć w chwili rozmowy miałem nadzieję, że właśnie tak będzie. Temat psychologii inwestowania zgłębiłem przy okazji pisania pracy rocznej na socjologię, która ma teraz szansę stać się moim licencjatem, a niewykluczone także, że wyjdzie jako książka. Roboczy tytuł: Magia i racjonalizm w decyzjach inwestorów indywidualnych. Będą chętni?
Odebrałem ostatnio maila, który skłonił mnie do podjęcia tzw. szybkiego serczu, który mnie olśnił. O co chodzi? O informację nt. wydania książki pt. Jak kupować nieruchomości poniżej ich wartości rynkowej?. Czego dotyczył szybki sercz i dlaczego był odkrywczy? O tym poniżej.
Ideał okazji inwestycyjnej...
Pamiętam, gdy przed paru miesiącami, ba – prawie przed rokiem – odbywałem prywatną rozmowę na temat rynku akcji. Moja rozmówczyni była przerażona spadkami, jakich areną był rynek, ich wielkością i długotrwałością. Rozważaliśmy sensowność wejścia na rynek. Ja upierałem się przy zdaniu, że im więcej się mówi na temat krachu i beznadziejnej perspektywy na przyszłość, tym lepiej – i że w danym momencie (był styczeń) warto powoli wchodzić w akcje, rozkładając rzecz np. na kwartał (o tym dlaczego warto inwestować pomału, piszę w artykule poświęconym procentowi składanemu). Zresztą na Pogadankach Inwestorskich dawałem wyraz swojemu kontrariańskiemu podejściu też parę razy. Emocje zwyciężyły, moja rozmówczyni uznała, że ryzyko straty jest zbyt duże.
Po pół roku od rozmowy mogłem z uśmiechem stwierdzić, że... swoją rozmowę toczyliśmy w okolicach dołka ostatniej fali spadkowej! Wejście, nawet jednorazowe w tamtym momencie oznaczałoby zysk większy niż 60% (przy odpowiednim portfelu można było zyskać kilkaset procent) – przy zaangażowaniu w same akcje. Podobnie zresztą z TFI (wciąż polecam Supermarket Funduszy Inwestycyjnych jako idealne narzędzie do tego – pisałem o tym jakiś czas temu na Pogadankach) – niektóre świetnie wykorzystały korektę wzrostową.
Podsumowując – okazało się, że moja rozmówczyni straciła idealną okazję inwestycyjną – stan wyprzedania rynku, po którym następuje długotrwały ruch wzrostowy. Na taką sytuację inwestorzy czekają od kilku, do powyżej 5 lat! Unikat!
Ideał nieruchomościowy
Wracam do wspomnianej książki niejakiego Marcina Marczaka. Otóż, przypomniała mi moje ostatnie myśli na temat nieruchomości. Zastanawiałem się swego czasu, gdzie najbliżej Polski znajduje się rynek będący w momencie rozwoju, w jakim Polska była przed dwudziestu laty. Myślałem o Afryce, Uralu. Jeśli nie czujecie wagi tego porównania – zapytajcie rodziców. Grunty, które w 1989 roku kosztowały grosze, dziś dają swoim właścicielom kilkaset, bądź kilka tysięcy procent zwrotu! Swoją rolę w tym procesie pompowania nieruchomości odegrała sama zmiana ustroju gospodarczego, ale i inwestycje dotowane przez Brukselę.
Dostałem więc informację o tej książce, przyjrzałem się opisowi pozycji, z którego wynika, że Autor zajmuje się doradzaniem i pośrednictwem przy kupnie nieruchomości w Bułgarii, Albanii i Egipcie (zarządza firmą Foxestate). Najbardziej zastanowiła mnie Albania.
Rozwinąłem temat na dwóch ulubionych forach internetowych i uzyskałem jedną bardzo ciekawą odpowiedź... Brzmi ona następująco:
Kup ziemię w Albanii nad morzem a nie stracisz.
Jak Ty się nie dorobisz, to zostawisz kawał dobrej lokaty dla potomków.
Albania to teraz taka Polska 20 lat temu, za 20 lat Unia Europejska wyciągnie Albanię za uszy.
Najpierw stworzą wolną gospodarkę, rozkradną ich banki, najlepsze ośrodku lokalizacyjne, wejdą zachodnie koncerny i zaczną robić interesy.
Ostatni dziewiczy rejon niezagospodarowany turystycznie nad Adriatykiem.
Prognozowana przebitka z inwestycji - tysiące %
Czyżby Albania była rzeczywiście drugą Polską sprzed 20 lat? Jeśli tak, mam nadzieję, że run na Albanię dopiero się zaczyna, bo jeszcze przez długi czas nie będzie mnie stać na kupno tam czegokolwiek. Tych, których stać – a proszę wziąć pod uwagę, że mieszkania czy działki na pewno są tam znacznie tańsze niż u nas – niech zeksplorują temat i meldują się z powrotem. Chyba i Jak kupować nieruchomości...sam Autor idzie po linii „wzrost cen nieruchomości w oparciu o inwestycje UE”, bo jednym z rodziałów jest właśnie „Efekt Unii Europejskiej”.
Poza tym...
z tego samego wydawnictwa polecam przy okazji najnowszą książkę Cebulskiego, o której napisałem sążnistego posta.
Akcje...
a jeśli chodzi o akcje – wciąż uważam, że są warte uwagi. Dlatego polecam zarówno odnośny tekst z Pogadanek Inwestorskich na temat rozpoczynania inwestowania, oraz strategię opisaną na procencie składanym. Cóż sam mogę powiedzieć przed metą tzw. kryzysu? Ze swoich poczynań jestem bardzo zadowolony. Kryzys i krach na GPW kończy się dla mnie ostatecznie bardzo miło. Na rachunku maklerskim od 2 lat nie dokonałem żadnej transakcji, natomiast w portfelu TFI dokonywałem jedynie zakupów.
psychologia inwestora
Pisałem na początku o tym, że moja rozmowa na temat rynku akcji trafiła na minimum rynkowe. To sprawa dość ciekawa, choć w chwili rozmowy miałem nadzieję, że właśnie tak będzie. Temat psychologii inwestowania zgłębiłem przy okazji pisania pracy rocznej na socjologię, która ma teraz szansę stać się moim licencjatem, a niewykluczone także, że wyjdzie jako książka. Roboczy tytuł: Magia i racjonalizm w decyzjach inwestorów indywidualnych. Będą chętni?
2 komentarze:
YOR.PL :)
Nieruchomości w Albanii nie są tak tanie jak mozna by przypuszczac. Ale warto myślec o takiej inwestycji w dlugiej perspektywie. Na portalu albania.com.pl mozna sie zapisac na Invest Tour - to taki organizowany wyjazd w celu zakupu domu/mieszkania w Albanii. Mysle, ze to dobry krok aby lepiej poznac ten rynek.
Prześlij komentarz