środa, 30 kwietnia 2008

[30 IV 2008] środa, wspomnienie św. Piusa V

pociągi

jak wiedzą wytrawni Czytelnicy, bardzo dobrze mi się myśli w pociągach spółki PKP Intercity SA! Także i dziś - co i rusz nachodziła mnie jakaś myśl, którą skrzętnie notowałem na bilecie, a gdy skończyło mi się miejsce - w kalendarzu. Jaki stąd wniosek? Jeśli uda mi się znaleźć choć trochę czasu na bloga w przerwach napiętego planu weekendowego, będzie - oj będzie! - co czytać!

Póki co - pozdrawiam 4,5-letnią Oliwię, która umilała mi podróż, drąc się wniebogłosy i denerwując swoich rodziców. Konsekwentnie między stacją Warszawa Centralna, Wrocław Mikołajów. Jako, że jechała do cioci Jadwigi, to i ciocię Jadwigę też pozdrawiam!

kombatanci

nie wiedziałem, że Wojciech Cejrowski ma za sobą kombatancką przeszłość. Jak się okazuje z filmu poniżej - ma!

myśl na dziś
Quia respexit humilitatem ancillae suae — bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej... — Codziennie coraz bardziej się przekonuję, że autentyczna pokora jest nadprzyrodzoną podstawą wszystkich cnót! Rozmawiaj z Najświętszą Maryją Panną, aby nas ćwiczyła w kroczeniu tą drogą.

św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 289

wtorek, 29 kwietnia 2008

[29 IV 2008] wtorek, św. Katarzyny Sienneńskiej

jutro święto!
jutro bardzo miły dzień. Po pierwsze dlatego, że jadę do Oleńki! Długi (w tym roku raczej krótki) weekend spędzę na Dolnym Śląsku, gdzie zamierzamy z Oleńką zatopić się w meandrach swoich dziedzin z przerwami na rowery, Mszę Świętą, Różaniec, wspólne poczytanko i inne miłe czynności. Myślę też, że bez tradycyjnego polskiego gryla pod dębem się nie obejdzie...!
Ale, ale! Proszę sobie nie wyobrażać, że tu tylko takie przyjemności! Będzie ich znacznie więcej - muszę bowiem (a mam poważny zamiar) nieomal zakończyć działania przy projektach z urbanistyki, projektowania i infrastruktury... a poza tym zacząć tworzenie pracy rocznej na Klasyczne Teorie Socjologiczne. Jednym słowem - rabotajet jak ruskie roboty!
Na tym nie koniec - dzień będzie miły także i dlatego, że czeka mnie jutro rano (zawsze wychodzę z domu wcześniej, by dokonać transakcji w kiosku) kupno Gazety Polskiej (www.gazetapolska.pl) oraz Najwyższego Czasu! (http://www.nczas.com/). Już kiedyś się rozwodziłem jak wielką przyjemność sprawiają mi te zakupy...
Później dr Krzaczkowski opowie o dziejach Sejmu II RP w nowym BUWie, a potem inny dr hab będzie przez półtorej godzinki sączył keynsizm na Makroekonomii w Auditorium Maximum. Cud malyna!
dugi łykęt
jak to będzie z blogiem w długi wykent? Ano - nie bardzo wiadomo. Ja obstawiam, że częstotliwość ukazywania się oraz objętość mogą spaść, ale to i owo się pojawi, więc proszę nie tracić nadziei. Chociaż i sami Czytelnicy pewnie pojadą sobie w siną dal na gryla, albo gdzie indziej, więc i chętnych do lektury będzie mniej. O jednym nie należy zapominać - o wspieraniu bloga!
wspieraj bloga!
akcja wspierania mnie przez zadowolonych Czytelników trwa, o czym informuje banner pod koniec tego wpisu. Sto milionów na moim koncie z wpłat już wylądowało, za co serdecznie dziękuję, natomiast w międzyczasie pojawiła się nowa możliwość zdobywania czytelników. Otóż, jeśli ktoś z tu obecnych, jest na tyle zadowolony z niektórych notek, żeby polecić je znajomym - prócz wysłania maila, wstawienia bannera bloga na swoją stronę, ustawienia opisu na GG, czy czegoś innego, może zarejestrować się na http://www.wykop.pl/, gdzie odpowiednie notki będzie mógł podać jako ciekawe linki, nad którymi inni będą glosować, czy też im się podobają. Bardzo miła sprawa, fanom internetu polecam!
bądźmy bogaci
nie wiem, czy wiecie, ale mam w internecie brata-bliźniaka. Jest nim autor bloga http://appfunds.blogspot.com/ który jest chyba drugim wcieleniem Pieniężnika, którym dotychczas byłem tylko ja! Nie dość, że każdy pieniążek drobiazgowo liczy, to jeszcze robi wszystko, by dzięki swojemu blogowi, tych pieniążków wędrowało do niego jak najwięcej. A o czym pisze? Właśnie o tym - o tym, jak to jest wędrować od obecnych 17000 złotych do trzech milionów, które sobie założył jako cel.
Dlaczego o tym wspominam? Bo u nas w Polsce ludzie mają jakiś wstręt do pieniądza. Jeśli z czymś wiąże się zysk, lub ktoś chciałby mieć z czegoś zysk - w świadomości innych od razu rzutuje to źle albo na samo działanie, albo na osobę. Więcej - jest to traktowane nieomal jak okradanie innych.
Cóż ja na to? Ano to, że zysk jest jednym z mierników działania przedsiębiorstwa, czy pojedynczej osoby. Więcej - zysk jest nagrodą, jaką przedsiębiorca odbiera od swoich klientów za to, że służy im dobrze, czyli że usługi, które im świadczy, spełniają ich oczekiwania. Bo bycie przedsiębiorcą, to nic innego, jak podejmowanie ryzyka po to, by służyć innym swoimi możliwościami, umiejętnościami, etc. lepiej od innych.
Jeżeli wybitny profesor chce pińcet myljonów za wykład, proszę się nie dziwić - i nie udawać, że jeśli jest wybitny, to musi żyć o chlebie i wodzie dlatego, że jemu nie przystoi prosić o honorarium. Nawet jeśli byłby bogaty, to proszę wybaczyć, ale - wyda te pieniądze z pewnością lepiej.
Nagradzajmy godnych nagrody także i po to, byśmy sami poznali cenę tego, czego być może nam brakuje. Może dzięki temu popchnie nas to do zdobywania nowych szczytów?
serio
zdajmy sobie sprawę z tego, że bez pieniędzy ciężko jest zdziałać dużo na dużą skalę, gdziekolwiek. Pewnie ten i ów ma chęć odpowiedzieć, że przecież równie dobrze można u siebie na podwórku robić dobre rzeczy, a nie od razu jakieś wielkie przedsięwzięcia. Powtarzam po raz setny - jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać. Do jednego i drugiego wzywa obowiązek.
Jeśli się coś robi, należy to robić najlepiej, jak się da (a nie jak się umie, bo jeśli się nie umie, to trzeba się nauczyć) i ofiarować jako doskonałe dzieło Panu Bogu. A co to za doskonałe dzieło, gdy ktoś ze swojej winy nie zarabia tyle, ile by mógł... albo nie oszczędza tyle, ile by mógł, by potem coś stworzyć, lub w czymś pomóc. Pieniądze - podobnie jak i czas, zdolności, okoliczności, etc. - to dary Boże. Dlatego - po pierwsze - mogą być użyte niewłaściwie, jak wszystko, co człowiek ma do dyspozycji (same w sobie są obojętne moralnie, podobnie jak i czas, zdolności, etc.), po drugie zaś - nie należy ich marnować.
Także nie wykorzystując okazji do niezarobienia ich.
Dlatego - Andrzejku - niech Cię nie gorszy to, że chciałbym, by blog na siebie zarabiał.
tematyka inwestycyjna
w związku z powyższym, po dość słabej obecności w ostatnim czasie - wróci na bloga tematyka inwestycyjna. Także dlatego, że my - tak, jak rozeznaję moich Czytelników - musimy być bogaci. Musimy być bogaci nie po to, by to zjeść, ale po to, by zmieniać, tworzyć i burzyć. A także po to, by ludzie patrząc na nas, nie kpili sobie, że jesteśmy cienkie bolki. O!
15% Czytelników kocha tylko panagnyszkie!
tak dowodzi zakończona już ankieta! Brawo! Czuję się bardzo kochany!
dlaczego się śmiałem cały weekend?
śmiałem się na wspomnienie filmu z Cejrowskim i Senyszynową. Choć wiele osób nie podziela mojego zachwytu, twierdząc, że Wojciech Cejrowski zachował się bezczelnie, ja twierdzę co innego. Uważam bowiem, że dobrze się stało, że ktoś zwrócił uwagę na skandaliczny poziom rozmawiania wprowadzany przez Senyszynową. Po drugie - przywrócił pewne proste, wymowne określenie - głupki. Tak, trzeba to stwierdzić jasno, że ideologia lewicowa (szeroko pojęta), to ideologia dla głupków.
Cejrowski czyta gnyszkobloga?
nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Wojciech Cejrowski czyta mojego bloga! Dlaczego? Ano, dlatego, że zauważył, że pojęcie orientacji seksualnej jest sztuczne. Niestety - istnieje i inna możliwość - sam mógł na to wpaść (co jest skądinąd normalne dla człowieka, który używa łepetynki), co stanowi kolejny argument na rzecz tego, bym spisał raz a dobrze i oficjalnie wydał zbiór swoich teorii, bo tak zawsze każdy mi będzie zarzucał, że się naczytałem, że chodzę i powtarzam... Oto cytat z wywiadu z Cejrowskim, który jutro pojawi się w Najwyższym Czasie!:
Unia dopiekła mi także tym, że stworzyła byt prawny o nazwie „orientacja seksualna” – z powodu której nie wolno dyskryminować. Otóż jest tylko jedna normalna orientacja seksualna, a wszystkie inne są zboczeniem, aberracją, grzechem i należy je zwalczać, a nie dawać im równouprawnienie.
Przy czym nie ma racji W.C., twierdząc, że inne orientacje są grzechem, gdyż sama skłonność grzechem nie jest - jedynie jej wcielanie i kultywowanie, jest grzechem. Zresztą ocena religijna nie ma tu dużego znaczenia - sprawa orientacji jest oczywista na gruncie czystego rozumu, który każe przyjąć albo tezę, że wszystkie odmienne zachowania seksualne są orientacją albo tylko heteroseksualizm, a reszta to aberracje. Tertium non datur.
myśl na dziś
Kiedy się naprawdę posiada miłość, nie ma się czasu na szukanie samego siebie; nie ma miejsca na pychę: znajduje się tylko okazje do służenia!
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, 683


[29 IV 2008] wtorek, św. Katarzyny Sienneńskiej

dziś będzie pościk!

Kochani moi, pisze się pościk! Luknijcie na Te Deum i poczekajcie spokojnie...



poniedziałek, 28 kwietnia 2008

[28 IV 2008] poniedziałek - pójdźmy spac...

dobranoc...

oj, nie uwierzycie, ale napracowałem się przez weekend za wszystkie czasy i w sumie z jakieś 10 godzin spałem, co jest skandalem weekendu. Czuję się przez to jak umarlaczek i jako pangrzyzga z bloga mogę powiedziec tylko: dobranoc, Czytelnicy. Jutro po zajęciach będę już wolny - i będę mógł spokojnie zebrac myśli, by wieczorem napisac o tym i owym, a w środę po uniwerku pojechac do Oleńki na weekend majowy!
Jestem szczęśliwym posiadaczem akcji, które poszybowały dziś po 15% wzwyż. I co? I nic.



myśl na dziś
Depresja z tego powodu, że widzisz swoje wady, albo że inni je odkrywają, nie ma żadnych podstaw...— Módl się o prawdziwą pokorę.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 262


niedziela, 27 kwietnia 2008

[27 IV 2008] 6. Niedziela Wielkiejnocy - Dzień Skupienia

socjologia

myślałem sobie kiedyś o socjologii. Zauważyłem, że ludzie bardzo często chcą brać wyniki badań socjologicznych (choć tu np. ogromną rolę odgrywają możliwości błędów w metodologii, których niekiedy nie da się odkryć, bo zna je jedynie badacz - vide mnóstwo falsyfikatów, w rodzaju Dojrzewanie na Samoa Margaret Mead, albo dzieł Kinsey'a, który badając więźniów ekstrapolował wnioski na całe społeczeństwo), a więc - ci ludzie często chcą traktować wyniki badań socjologicznych jako podpórki pod ich tezy nt. natury ludzkiej (abstrahując od tego, że poważne badania socjologiczne na dobre rozpoczęły się dopiero w połowie XIX wieku..., można by więc mówić o naturze ludzkiej od połowy XIX wieku, a nie o naturze ludzkiej w ogólności). Nie muszę chyba mówić, że jestem co do takich praktyk sceptyczny. Jestem sceptyczny tym bardziej, że mam świadomość, że socjologia najczęściej opisuje człowieka-dziada... człowieka zatopionego w Rewolucji i jej błędach, człowieka bez właściwości, człowieka nie wiedzącego nawet jak wielki mógłby być... Takiego człowieka, nie do końca rozwiniętego, wymagającego wsparcia moralnego, duchowego, socjologowie zwykli stawiać na miejscu kwintesencji człowieczeństwa.
To mniej więcej tak, jakby zrobić zdjęcie pola zarośniętego chwastami i powiedzieć - to jest pole. Odpowiedź brzmi - to nie jest pole, to jest ugór, czyli pole, o które nikt nie dba.

kopny odcinek
pomyślałem sobie - a po co ja mam tutaj sobie wprawki pianistyczne na klawiaturze robić, gdy mię jeszcze robota goni, skoro Cejrowski może pogadać? Jak pomyślałem, tak i zrobiłem - kolejny płód wczorajszych niezamierzonych łowów na YouTube'ie.



myśl na dziś
wrzuciłem na YouTube'a już jeden film! Oto on - św. Josemaria opowiada o św. Józefie...



[27 IV 2008] 6. Niedziela Wielkiejnocy - Dzień Skupienia

robim, robim...

wczoraj i dziś, pracowite dni ze względu na jutrzejszą i pojutrzejszą korektę z projektów. Dziś na dodatek comiesięczny dzień skupienia po to, by podsumować mijający miesiąc i powziąć postanowienia na maj. Stąd też, żabeczki złote moje, dziś będzie ubogo i bardziej filmowo, niż tekstowo (choć obiecane wczoraj tematy poruszę).
Zdradzę, że wczoraj wyszukałem w internecie stare odcinki WC Kwadransu. Będę je teraz sukcesywnie wrzucał na bloga, ale muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem Cejrowskiego. Facet podczas ciemnej nocy postkomuny poczynał sobie w telewizorze ostro... Już nie dziwię się dlaczego spotykam jeszcze dziś ludzi, którzy z rozrzewnieniem wspominają, jak czekali z niecierpliwością na Jego program, który roztaczał przed nimi widok prawdziwej oazy wolności, przejrzystości, uczciwości...

kino familijne

jako się rzekło - Cejrowski będzie przez najbliższy czas częstym gościem na gnyszkoblogu. Dziś odpowiada na ważne pytanie: Czy warto rozmawiać w zetknięciu ze znaną nadmorską satanistką, p. Senyszynową.





myśl na dziś
Rozmowa z głupim, jest jak klejenie potłuczonych skorup...
cytat z pamięci, z Koheleta


sobota, 26 kwietnia 2008

[26 IV 2008] sobota, Dzień Maryjny - dziś neonaziści, jutro "homofoby"

proszę pana, czy to Niemcy?

a na koniec - choć jutro też coś napiszę (m.in. o tym kogo opisuje socjologia, co mają św. św. Cyryl i Metody do dwóch panów z Ameryki oraz o tym, jak można wesprzeć Kontrrewolucję) - na koniec zaś pokazuję krótki film z demonstracji tzw. antyfaszystów w pewnym tolerancyjnym kraju. Proszę mieć zakodowane to, że to, czy jesteście faszystami, czy antysemitami nie zależy bynajmniej od tego, czy nimi jesteście rzeczywiście, lecz od tego, co orzekną antyfaszyści i zawodowi anty-antysemici. Jednym słowem - gdyby mnie kiedyś wsadzili do pudła za homofobię, dlatego, że użyłem określenia pederasta - proszę o paczkę.

Proszę zwrócić na filmie uwagę na zachowanie Polizei. Krótka piłka - jeśli jesteście naznaczeni odpowiednim mianem, kula w łeb i po robocie.

Inna sprawa - dlaczego Polska ma robić za antysemitę Europy, skoro Niemcy mają NPD w parlamentach landów, a we Francji regularnie profanuje się kirkuty? Bynajmniej nie dlatego, że jesteśmy antysemitami...



[26 IV 2008] sobota, Dzień Maryjny - defilada homoseksualistów

czy homoseksualizm jest orientacją?

w dniu defilady aktywnych homoseksualistów i propagandzistów innych dewiacji, chciałem powiedzieć, co następuje.
Otóż - jeżeli przyjmujemy za prawdziwe twierdzenie, iż istnieje coś takiego jak orientacja seksualna - definiowana jako skierowanie popędu płciowego na pewną aktywność, rzecz, bądź osobę, czy raczej po prostu - regularny sposób, wówczas nie możemy nie twierdzić, że orientacją nie jest pedofilia, koprofilia, nekrofilia, jak również onanizm, fetyszyzm, czy jeszcze inne aberracje. Dlaczego? Dlatego, bo inne podpadają pod tę definicję.
Dlaczego zatem w telewizji mówią na razie, że orientacjami są tylko pederastia i heteroseksualizm? Z dwóch przyczyn - po pierwsze nie myślą (nie bez kozery F.A. von Hayek nazywał dziennikarzy pośrednikami idei z trzeciej ręki), po drugie zaś - organizacje skupiające pozostałych dewiantów są jeszcze zbyt słabe, by forsować swoją emancypację.
Proszę zauważyć, że jeszcze 50 lat temu dzisiejsze postulaty i parady były równie egzotyczne, jak na przykład - widziany przeze mnie oczyma duszy - postulat legalizacji związków pośmiertnych. Otóż, przypuśćmy, że powstała Kampania Przeciw Nekrofobii, mająca na celu rozwiewanie uprzedzeń względem nekrofilii. Zgłaszają ustawę o związkach pośmiertnych, gwarantującą np. państwową refundację mumifikacji ciała dotychczasowego partnera, szczególnie zaś jego organów (np. terapia silikonem). Dlaczego człowiek ma być pozbawiony ukochanego ciała jego partnera po śmierci? Tylko dlatego, że niedojrzałe, nietolerancyjne, katofaszystowskie społeczeństwo i Papież tkwią w średniowieczu i każą grzebać ludzi w ziemi? Moi drodzy - wbrew pozorom, na gruncie koncepcji orientacji seksualnej nie istnieje żaden argument mogący stanąć na przeszkodzie takiej inicjatywie. Więcej - na gruncie tzw. demokracji liberalnej - również nie znajdziemy argumentu dlaczego by komuś tego zabronić, skoro zaakceptowaliśmy już inne orientacje i ich najdziwniejsze praktyki, jako formy prawne.
Jednym słowem - ci, którzy dziś popierają aborcję, propagandzistów homoseksualnych, godzą się i popierają daleko więcej, niż im się wydaje. Ich postawę można by zatem porównać do tzw. pożytecznych idiotów z Zachodu, którzy jeszcze po wojnie jeździli do ZSRR upajać się rajem na ziemi, który zbudował Stalin.
Warto zdać sobie sprawę z dalekosiężnych konsekwencji naszych działań...


[26 IV 2008] sobota, Dzień Maryjny, przegląd prasy

sobota...
dziś dość nietypowa sobota, Czytelnicy moi kochani! Dlaczegóż to? Ano dlatego, że w poniedziałek i wtorek mam ważne korekty (projekt architektoniczny i urbanistyczny), do których mocno należy się przygotować. Stąd też blog dzisiejszy - a nawet od pewnego czasu przybiera taki charakter - będzie rodzaju bardziej obrazkowego, niż tekstowego. Więcej - w związku z wydarzeniami w Krakowie - defilada pederastów - pojawi się nieco tekstów o charakterze ogólnym, wyprowadzającym bloga z intymnej, kameralnej atmosfery. Ale zanim to nastąpi - przegląd prasy do ściągnięcia z mojego chomika!
Rzeczpospolita
w dzisiejszej Rzeczpospolitej, okazuje się, że w Niemczech, z których w lutym się ulotniłem coraz gorzej.



Inna rzecz, która się okazuje, to ostra jazda z amerykańskim odpowiednikiem naszej Federacji na rzecz Planowania Rodziny (Planned Parenthood), która - jak utrzymują działacze murzyńscy - zajmuje się eksterminacją murzyniątek. Organizacja ma na celu propagowanie prawa do mordowania nie narodzonych dzieci i skupia się ostatnimi czasy na Murzynach. Ciekawe, co...?


Powtarzam to po raz setny - zgoda na legalizację aborcji, oznacza zgodę na eutanazję, zgodę w późniejszym czasie na eksterminację innych grup ludności. Eugenika, to eugenika. Nie istnieje najmniejsza przesłanka, by akceptując legalnośc mordowania dzieci nie narodzonych, móc argumentowac przeciwko legalizacji mordowania kogokolwiek innego.

Najwyższy Czas!

w ostatnim Najwyższym Czasie! ciekawy wywiad z Joergiem Haiderem - premierem austriackiej Karyntii. Przeczytawszy go - co polecam każdemu - zacząłem się zastanawiac... jak to się stało, że w głowie mojej powstał kiedyś odruch Joerg Haider? Wariat. Zastanowiłem się, zastanowiłem... i odkryłem że jest to zgubny skutek wieloletniego czytania G***Wyborczego, którego redakcyjne miglance wmówiły mi swego czasu, że Roman Giertych jest antysemitą, mimo że żadnej jego antysemickiej wypowiedzi nie słyszałem... No, ale co tam - skoro p. Michnik endeków nie lubi, to Roman Giertych musi cierpiec za to, że dziadek był czołowym politykiem endecji. Jak to zwyczajowo w Izraelu - przekleństwo sięga na kilka pokoleń.

Prócz tego, w NCz! jak zwykle - całkiem spora ilośc wybornej, niezależnej publicystyki!



Gość Niedzielny

nowego Gościa jeszcze nie mam, kupię jutro w parafii, ale warto zwrócic uwagę, że jest to trzeci pod względem sprzedaży tygodnik w Polsce i - chyba jako jedyne medium - podjął się pełnego relacjonowania pielgrzymki Papieża do USA, gdzie m.in. zrugał ONZ, o czym reszta milczy, bo przecież jest oczywiste, że ONZ to nowe wcielenie Buddy i krytykowac go nie wolno.


myśl na dziś
Nie zapominaj, że jesteś... koszem na śmieci. — Toteż jeśli zdarzy się, że Boski Ogrodnik weźmie cię do rąk, obmyje cię i oczyści, i napełni cię wspaniałymi kwiatami, niech ani ich woń, ani ich barwy upiększające twoją brzydotę, nie wbijają cię w dumę. — Upokórz się! Czyż nie wiesz, że jesteś pojemnikiem na odpadki?
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 592


piątek, 25 kwietnia 2008

[25 IV 2008] piątek, święto św. Marka Ewangelisty - zaproszenie na Marsz

a już za miesiąc cały odbędzie się Marsz dla Życia i Rodziny, o którym można poczytać poniżej, także klikając w obrazek. Pangruszka bardzo poleca - jest to o tyle ważne, że w dzisiejszym świecie - w sytuacji gdy w sferze medialnej normalność jest czymś egzotycznym i zwalczanym - poprzestanie na kultywowaniu jej jedynie w zaciszu domowym, jest działaniem na jej szkodę. Naprawdę, zachęcam do przyjścia - w tym roku szczególnie... W roku, w którym wydaje się, że zmiany zaszły bardzo daleko, że ludzie niezależnie myślący i wiodący normalne, cnotliwe życie wcale nie istnieją.
Ja będę! Niech nie będzie tak, że dopiero po marszu dostanę SMSy, że gdyby ktoś wiedział wcześniej, to by przyszedł, albo po jakimś moim artykule - że gdyby wiedział, że to takie ważne, to by jednak nie zbijał bąków w domu, tylko przyszedł.


czwartek, 24 kwietnia 2008

[24 IV 2008] świętych męczenników Jerzego i Fidelisa z Sigmaringen

posta nie będzie


dzisiaj, moje żabeczki, posta nie będzie! To żaden strajk - jadę tylko na wieczór do Warszawy i nie wiem o której wrócę. Na deser - Credo (zamiast Naszości, która powoduje zgorszenie...).








środa, 23 kwietnia 2008

[23 IV 2008] środa, św. Wojciecha, post właściwy

GPW
sytuacja wygląda źle. Ostatnie dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej u nas informują o słabnięciu gospodarki (przynajmniej w zeszłym miesiącu). Lekko wzrasta inflacja, spada natomiast bezrobocie (co jest dobrą informacją). Wczoraj i dziś sesje de facto tragiczne, wczoraj bardziej, niż dziś. Miano rzezi nie jest wcale nie na miejscu, przynajmniej w segmencie maluchów i średniaków. Wczoraj spadły notowania ponad 80% spółek na parkiecie, owszem - na małych obrotach - ale to nic. Inwestorzy są coraz bardziej przestraszeni, technicznie znaleźliśmy się w ciężkawej sytuacji, bo dziś nastąpiło przebicie wsparcia na 2900 punktach na głównym indeksie - WIG20... Obroty wprawdzie nie porażają, ale większe niż wczoraj. Prognozy wycen na najbliższy czas wprost tragiczne. Ale, jak to dziś było w psalmie responsoryjnym, a wczoraj podobnie w Ewangelii - kto we łzach sieje, żąć będzie w radości. Przekładając na nasze - kto długo i regularnie oszczędza, będzie obrzydliwie bogaty. Czego sobie i Wam życzę, jeśli mamy do tego powołanie.
Ciekawą sprawą - bo o funduszach benchmarkowych można teraz zapomnieć - jest wycena na koniec miesiąca certyfikatów OperaZa3Grosze FIZ oraz Investor FIZ... Miesiąc był ciężki, ciekawe jak sobie poradzili?
gazety, gazety, ratunku...
dziś środa, dzień radości - zajęcia w miłym, uniwerkowym otoczeniu, nowe wydania Gazety Polskiej i Najwyższego Czasu!. Obkupiwszy się, miałem później okazję brać udział w akcji ratowania omdlałego w pociągu młodzieńca. Kapral Grzyzga jak zwykle bohatersko wszystkich uratował. Hehehe...
niech mnie kule bijo!
a wczoraj - po Mszy w kościele św. Krzyża - razem z kolegą stałem się obiektem groźby starszej pani, która w odległości 10 metrów od schodów, pogroziwszy nam kulą, powiedziała władczo - Tu jest wejście do kościoła! Tu się nie stoi! A niech mnie kule biją...
Nie ma co, gdy będę chodził o kulach, też będę skracał drogę jak będę mógł. Morał stąd taki, że każdy ma skłonność do kalkulacji ekonomicznej.
rekolekcje
jak było u Oleńki na rekolekcjach? SUPER. Rekomendacja od Oleńki (dotychczas jedynie ode mine) - pińcet gwiazdek. http://www.dworek.org.pl/
myśl na dziś
Bądź pewien: Twoje apostolstwo polega na szerzeniu dobroci, światła, entuzjazmu, wspaniałomyślności, ducha ofiary, wytrwałości w pracy, głębi w studiach, ofiarności, uczestnictwa w bieżących sprawach, absolutnego i radosnego posłuszeństwa Kościołowi, miłości doskonałej... — Nikt nie może dać tego, czego nie posiada.
św. Josemaria Escriva, Bruzda, 927


[23 IV 2008] środa, św. Wojciecha, fotoreportaż!

Pan Prezydent jedzie do domu na obiad...

Dziekani na WA PW mają wyborny humer i z okazji prymaaprylysu wywiesili na ścianie z portretami dziekanów z przeszłości portrety członków ABBY... nie oznacza to bynajmniej, by nasi wydziałowi oldboje zwariowali, choc nieprzychylni tak właśnie tweirdzą...


a tu zające u sąsiada, ma też kury!

przezabawny pan spotkany w tramwaju, który czytał sobie półgłosem dowcipy o Żydach


[23 IV 2008] środa, św. Wojciecha, Akcja Alternatywna "Naszośc" rządzi!

zobaczcie, jak radzą sobie poznańscy prawicowi happenerzy pod wodzą nieocenionego Piotra Lisiewicza! Nagranie niedługo po ujawnieniu taśm Gudzowatego, gdzie niejaki Oleksy mówił, że będzie jak brzytwa, gdy się naczyta książek...




wtorek, 22 kwietnia 2008

[22 IV 2008] wtorek, tajemnice bolesne

myśl na dziś

pangruszka wbrew plotkom nie jest Robocopem i po całym, przeintensywnym dniu pełnym latania... nie jest w stanie nic więcej napisać. Zaprasza jedynie Czytelników na stronę http://film2008.blog.com/, by dowiedzieli się czegoś o Basi, niewieście dzielnej. Dzielniejszej od wielu mydłków, których z przyzwyczajenia nazywamy mężczyznami.



poniedziałek, 21 kwietnia 2008

[21 IV 2008] poniedziałek, św. Anzelma, Dzień Anielski

artykulik - do poczytania. Polskiej nauce poświęcony...




[21 IV 2008] poniedziałek, św. Anzelma, Dzień Anielski

o rozwiązywaniu spraw przez eklezjologię

odnoszę wrażenie, ba! jestem przekonany i wiem to z doświadczenia, że wiele ludzkich problemów, dylematów związanych z wiarą, moralnością i innymi tego typu sprawami... rozwiązuje się jak gdyby węzeł gordyjski jednym cięciem - dzięki zastanowieniem się nad poprawną eklezjologią, tj. nad tym, czym jest Kościół.
Podobną tezę znajdujemy także u niejakiego kard. Ratzingera w tomie prac poświęconych eklezjologii, gdzie w jednej z nich stwierdza, że gros herezji wywiodło się z niezrozumienia właśnie eklezjologii.
jedno robić, drugiego nie zaniedbywać
inną sprawą, która często sprawia problemy, to zapominanie o tej złotej zasadzie, by jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać. Ludzie zbyt łatwo widzą alternatywy, twierdząc np. że zamiast się modlić, lepiej by ten i ów zrobił coś, albo zamiast trąbić o aborcji, lepiej zając się samotnymi matkami, że zamiast pójść na Mszę w tygodniu, lepiej się spotkać z kimś, kogo się dawno nie widziało, etc. Co ja na to? Ależ to prymitywnie proste - te alternatywy są pozorne. Należy jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać, gdyż obie rzeczy są psimi obowiązkami dla katolika.

wspieranie wolnych mediów
w komentarzach pojawił się ostatnio wątek medialny (jako reperkusja wątku medialnego w tekście). Już kiedyś dzieliłem się z Wami radością, jaką odczuwam, biorąc do ręki co środę Gazetę Polską czy Niezależną Gazetę Polską w pierwsze piątki miesiąca... takich chwil miałem i mam więcej, a ostatnio jeszcze więcej. Czuję ożywczy ferment, o czym już zresztą na tym miejscu pisałem... Czuję to samo, biorąc do ręki Gościa Niedzielnego (http://www.goscniedzielny.pl/) co niedzielę, Najwyższy Czas! (http://nczas.com/) co środę, czy Polonia Christiana (http://www.poloniachristiana.pl/) raz na dwa miesiące... czy wiele, wiele innych, o których będę tu jeszcze wspominał.
Po co tu o tym w ogóle piszę? Ano, po to, byście i Wy odważyli się co jakiś czas pójść samotnie do saloniku prasowego, kupili coś, czego kupić byście się normalnie wstydzili... by odkryć, że to jest to, co kupować od teraz będziecie regularnie, rozkoszując się wolnością myśli, słowa, brakiem jakiejś poprawnościowopolitycznej cenzury!

dzienniki
poza tym, rzecz jasna, warto czytać dzienniki z różnych czasów. To naprawdę pouczająca lektura, którą szczególnie polecam anonimowi2 z ostatnich komentarzy. Myślę tu o Dzienniku Victora Klemperera, niemieckiego filologa żydowskiego pochodzenia - z czasów od 1933 do 1945. Pouczająca lektura w zakresie dyskusji o zasadności porównywania UE z III Rzeszą, panie Kolego.

odpowiedzi
obiecałem odpowiedzieć na komentarze dotyczące kobiecości i zrobię to jak umiem, a umieć nie bardzo mi łatwo, bo mam na karku jeszcze parę zajęć. Aha, no i trudno mi odpisywać, bo komentatorzy się nie zdeklarowali, czy mnie lubią, a byłoby mi smutno, gdybym miał Im odpisywać wiedząc, że mogą mieć do mnie o coś żal.
Ale, przejdźmy do rzeczy, rozchodzi się o komentarze spod linku: https://www.blogger.com/comment.g?blogID=8013098484768916376&postID=4349676745561112823
1/ co do cytatów ze świętych, to mam do nich dwa zastrzeżenia. Po pierwsze - są niewiarygodne bez źródła. Koleżanka studiuje na którymś z wydziałów UW, więc na pewno zna te standardy, do których przestrzegania zachęcam. Druga sprawa - nie zamierzam podważać prawdziwości tych cytatów, ale wolałbym je widzieć w kontekście - vide historia rozumienia zdania św. Klemensa Aleksandryjskiego Poza Kościołem nie ma zbawienia, np. opisana przez ks. dra Franciszka Longschamps de Berrier'a. Kolejną sprawą na ten temat jest i to, że w Kościele istnieją pewne szczególne zasady interpretowania tekstów. Oczywiście mógłbym napolecać odpowiednie instrukcje odpowiednich dykasterii (sam wszystkich nie czytałem), ale z grubsza chodzi o to, że interpretować należy Pismo przez Pismo oraz w Tradycji. To w Tradycji odnosi się i do pisarzy chrześcijańskich. Otóż, warto byłoby skonfrontować tych pisarzy z innymi (dlaczego koleżanka nie cytowała św. Klary, św. Brygidy Szwedzkiej, św. Franciszka, Abelarda i stu tysięcy innych?). Reasumując - argument pod tytułem a byli tacy święci co, to myśleli tak i tak, odpowiadam - byli i inni, a poza nimi była i ich interpretacja, praktyka i parę innych spraw. Jednym słowem - świadczy to raczej o bogactwie i wolności, niż o czymkolwiek innym.
2/co do zagadnienia królobójstwa... polecam naprawdę zagłębienie w absolutne rudymenta nawet na IS UW (a tu rudymenta są zazwyczaj rudymentarne)... bo jeśli sobie wycieramy gąbkę św. Tomaszem, to lektura O władzy rozwieje wątpliwości Koleżanki, czy król jest Pomazańcem Bożym... Proszę mi wierzyć, podania na temat wyobrażeń na temat umysłowości średniowiecza są mocno nieprawdziwe... nawet te, które się wtłacza studentom przez rurkę na uniwersytetach.
3/ co do wielu zarzutów, które wysuwasz, np. tego tekstu o nadgarstkach u kobiet do froterki... naprawdę uważasz że tak myślę? Toż powtarzam - jedno robić, drugiego nie zaniedbywać. Jeżeli twierdzę, że mąż ma kochać żonę jak Chrystus kocha Kościół, czy mogę twierdzić, że ma być dla Niej jak właściciel dla niewolnika? Bądźmy poważni. Mąż ma psi obowiązek pomagać żonie i robić za nią nieomal wszystko - z miłości do Niej i Pana Boga.
W kulturze Porewolucyjnej jest inaczej - ani żona, ani mąż się nie kochają na tyle, by dla siebie się poświęcać.
4/ nie kumam uwagi nt. ceny prac domowych. Przecież to oczywiste, że wszystko ma swój koszt (polecam przy okazji analizę kosztu u Misesa - jeśli chcesz, mogę o tym kiedyś napisać na blogu) - tym bardziej prace domowe. Żadnych wypłat państwowych proszę jednak nie proponować, bo to czysta komuna... ani za mycie majtek, ani za osadzanie drzwi w futrynie. To już nie byłaby rodzina, tylko spółdzielnia...
5/ Nie wiem znikąd, że są tylko dwa powołania - bo nawet tak nie napisałem. Można być powołanym i do bezżenności, i do bezżenności w Opus Dei, instytutach świeckich, zakonnych, do małżeństwa, a tu z dużą pewnością do macierzyństwa, etc. Obraz z Oleńką Billewiczówną, choć ładny - nie odpowiada temu, co sądzę.
6/ Czy naprawdę uważasz, że dziecko karmione i tulone od małego przez Mamę, nawet gdyby Tata mu gotował i chodził w fartuszku, czułoby do Taty to samo, co do Mamy? Wydaje mi się, że zupełnie pomijasz biologię, która odzwierciedla się w kulturze... A co do mojej rodziny - oj, wielu już po moje poglądy próbowało tłumaczyć wychowaniem. Wszyscy spudłowali, hehehe...
7/ Po co się uczę na WA PW i IS UW? Dobre pytanie. Otóż, dlatego, że mam obowiązek rozwijać swoje talenty. To po pierwsze. Z tego, co rozeznaję, jestem powołany do małżeństwa, więc rozumuję w ten sposób, iż dobrze byłoby mieć możliwość dochodowej pracy - dlatego talenty chcę przekuć na te możliwości. Jeśli okaże się inaczej - że z jakichś względów, będę musiał zająć się dziećmi, bo np. nie daj Boże! osieroci nas Mama, albo co innego (możliwości jest wiele), bardzo chętnie się tym zajmę, bo jest to powołanie wyższego rzędu. Wierz mi, jest mi naprawdę obojętne, czy będę architektem, socjologiem, szambonurem, czy bloggerem do końca życia. Ja mam być święty - to jest podstawowe powołanie. Każdego.

anonimy

anonimy, piszcie chociaż z jakimiś pseudonimami, bo mi tu już mówią, żeby wyłączyć opcję anonimowych komentarzy... Zresztą milej dyskutować po imieniu, prawda?


myśl na dziś
Jedno robić należy, a drugiego nie zaniedbywać!

sobota, 19 kwietnia 2008

[19 IV 2008] sobota, Dzień Maryjny

o akcji bloggerskiej

czytałem w Gazecie Polskiej, że bloggerzy Salonu24 (http://www.salon24.pl/) ogłosili akcję bojkotu kłamliwych mediów. Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej że od jakiegoś czasu planuję podobną... W tej sytuacji i tak ją zorganizuję, ale w pewnym odstępie czasowym.
Przyznam, że czuję pewien dobry ferment... który wprawdzie powoduje sporo piany, ale pod nią kryje się przejrzyste, smaczne piwko. O czym w tak zawoalowany sposób prawię? Ano o naszej, polskiej sferze medialnej. Wydaje mi się, że dotychczasowy układ: G.Wyborcze i Dziennik, Polsat i TVN... staje w nowej sytuacji. Zarówno w swoich sektorach, jak i - a nawet szczególnie - w internecie. Coś się zmieniło dwa lata temu, pękło coś. Alternatywa dla mainstreamu przeniosła się do internetu, a osiągnąwszy tu sukces - na blogach, forach, akcjach mailowych - wraca do realu. Wraca, by przywrócić porządek - czyli posprzątać po Rewolucji.

co powiedział Jauress?

ubawił mnie ostatnio pewien cytat. W ogóle to śmieszna sprawa, bo gdy zajmuję się jakimś zagadnieniem (np. ostatnio - w związku z przygotowaniami do zaliczania KTSu - ustrojami państw w ujęciu starożytno-średniowieczno-renesansowym), wyziera ono i spogląda na mnie zewsząd! Więcej - nagle się okazuje, że i ludzie częściej na ten temat rozmawiają, niż mi się zdawało, a o każdym mam mniemanie takie, jakby był zupełnie na bieżąco z tymi sprawami i wiedział od dawna to, na co ja dopiero wpadłem.
Ale, ale - wracajmy do cytatu! Otóż, Kazimierz Świtalski w swoim Diariuszu, pisze tak:
Jaures kiedyś porównał system prac parlamentarnych do olbrzymiej lokomotywy, ciągnącej za sobą tylko igłę
Kazimierz Świtalski, Diariusz, Warszawa 1992, s. 341
Jak byśmy to skomentowali? W prosty sposób - toż wcale nie jest oczywiste, że demokracja parlamentarna to najlepszy możliwy system. Więcej - nie jest to system ani najtańszy (wprost przeciwnie), nie najefektywniejszy. Więc co? Nic nie sugeruję, oprócz możliwości zmiany obecnego ustroju - bynajmniej taka propozycja nie jest oszołomska. Oszołomami są ci, którzy słysząc tezę, zbijają ją nazywając jej autora oszołomem. Phi!

gender - a co to?

ostatnio miałem przyjemność porozważać na blogu troszkę o kobietach i mężczyznach, oraz ich rolach i powołaniu. Widzę po komentarzach, iż jest minimum jedna osoba, która posiada wątpliwości wobec tamtych postów. Postaram się poniżej je rozwiać - a tutaj jest ich kanoniczny tekst: https://www.blogger.com/comment.g?blogID=8013098484768916376&postID=951865793649908863
Swoją odpowiedź podzielę na trzy części. Otóż:
kultura
pojawiło się twierdzenie, że to, co ja określam powołaniem, czy naturalnymi rolami, to jest po prostu wytwór kultury (czyli angielskie gender). Przyjrzyjmy się temu twierdzeniu. Zakłada ono, że mężczyzna i kobieta - poza oczywistymi różnicami w budowie - są takimi samymi białymi kartkami, które zapisuje kultura. Zachodziłby tu pewien determinizm - jaką masz kulturę, taki jesteś (przynajmniej w zakresie płci kulturowej - gender). Od biedy można się zgodzić z tym założeniem - wbrew pozorom nie obala ono nic z mojej tezy. Dlaczego? Rozważmy obie możliwości. Jeśli ludzie byliby rzeczywiście takimi białymi kartkami - wówczas twierdzę, że jeśli jest Bóg - a to utrzymuję - i określa co jest dobre, a co złe, co sprzyja człowiekowi, a co nie, również miał wpływ na to, jak kształtowała się kultura. W jaki sposób? Ano choćby taki, że jego święci ją tworzyli, a On Sam wypowiadał się wielokrotnie w tych sprawach, współkształtując np. ustawodawstwo Izraela, obyczaje, etc. Mamy więc wśród kultur, tę kulturę jeśli nie pochodzącą w dużym stopniu od Boga, to określmy ją inaczej - niedoskonale odzwierciedlającą Jego zamysły. Zauważmy, że nie trzeba tu koniecznie używać Pana Boga w argumentacji. Spokojnie można się powołać - jak np. F.A. von Hayek - na ewolucję kultury, etc. Nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że koncepcja gender - abstrahując od jej prawdziwości, która dowiedziona nie jest - nie stanowi kolejnego stopnia w organicznym rozwoju kultury. Więcej - podcina gałąź, z której wyrosła, a jest to jedna z głównych gałęzi, jeśli nie pień - nie można więc powiedzieć, że odcina chorą gałąź.
kultura a natura
jeśli jednak uznamy, że nie jest tak iż płeć kulturowa i biologiczna są absolutnie nie związane ze sobą, wówczas dochodzimy do wniosku (pośrednio nawiązując do rozumowania Hayeka), że to jaka kultura powstała, wynika z natury ludzkiej, z której wyrosła. Kultura nie bierze się znikąd i nie jest jedynie zależna od racjonalnych działań ludzi - stąd też można mówić o zależności kultury od natury. Jeśli chcemy pociągnąć sprawę dalej - możemy znów powołać się na Pana Boga, który w ludzkie serca to i owo powpisywał... co jest chyba oczywiste dla każdego, kto nie spędza większości dnia w Coffee Heaven albo Czułym barbarzyńcy rojąc o głupim społeczeństwie i o tym, że gender rozwala wszystko!
co to jest powołanie
jeszcze w kwestii powołania. Koleżanka (domniemuję bowiem, że chodzi o niewiastę, niech zgadnę - IS UW?) wyraziła pogląd, że dobrze byłoby zostawić wybór powołania każdemu z osobna. Jasne, że nie. Dlaczego? Ano dlatego - wkraczamy tu na obszar teologii, moje żabki, to już nie jest teza z zakresu psychologii, czy czegoś w tym stylu - że powołuje Bóg. Jedyne, co człowiek ma przy tym do roboty, to powołanie rozeznać i przyjąć, bądź odrzucić.
Jeśli ktoś jest powołany do życia zakonnego - realizuje inne cele innymi środkami, niż gdyby był powołany do życia w małżeństwie, etc. Ale zauważmy - tu i tu, ma do wykonania konkretne zadania w dość skonkretyzowany sposób. Bycie księdzem z grubsza polega na jednym, bycie mężem też, żoną, siostrą zakonną - również.
Skąd zatem myśl, by siostra zakonna miała być księdzem, a żona mężem? Uściślijmy - nie sądzę, że powołaniem kobiety powołanej do małżeństwa jest przesiadywanie w kuchni, chociażby i z tego względu, że dziś w kuchni nasiedzieć się nie trzeba - są miksery, garnki, palniki elektryczne, obieraczki, zmywarki, etc. Ale Jej rolą jest na pewno zadbać o męża i zadbać o dzieci na swój sposób. A jak kobiety to realizują? Jak mężczyźni to realizują? Za czym w żonie tęskni mąż? Za czym w mężu tęskni żona? Spytajcie jakiekolwiek dziecko o różnicę między mamą a tatą i się dowiecie. Spytajcie którąkolwiek kobietę i mężczyznę o te sprawy...
Jasne, że być może dużo kobiet odpowie, że od męża oczekuje ostrej młocki w nocy, a mężczyźni okażą się amatorami różnych dziwnych czynności i tylko tego... Ale wtedy zaproście na dłuższą herbatkę i pogadajcie. A wtedy sami się zdziwicie co w ludziach siedzi i przypomnicie sobie to, co mówił Jan Paweł II, że Kościół jest wielkim specjalistą od człowieka. Sprawdzam na własnej skórze, ale i skórze innych, z którymi niekiedy rozmawiam, bo z jakichś względów tego potrzebują - sprawdzam to, że tak rzeczywiście jest.

skąd te dżendery?

ze strachu i z małości. Z najzwyklejszego strachu przed np. ciążą - u dziewczyn, odpowiedzialnością i byciem ograniczonym - u chłopców. Strach, małość, lęk przed wzięciem się z własną dojrzałością za bary... To już dziś niemal powszechne, ale to nie znaczy w żadnym razie, że normalne i pożądane przez Boga. Tym bardziej, że - a to mało kogo dziwi - powszechne dziś jest także brak radości, schamienie, prymitywizm i dekadencja. Wzięły się znikąd?

nazizm jako ideologia WE

było w historii coś takiego jak nazizm, prawda? Ot, jeden z konceptów zjednoczenia Europy pod wodzą Niemiec.
jest sobie w historii coś takiego jak Wspólnota Europejska, prawda? Ot, kolejny koncept zjednoczenia Europy pod wodzą Niemiec.
Skąd te myśli? Obejrzyjcie ulotki, które rozrzucali naziści w Serbii, by skaptować tubylców dla sprawy III Rzeszy. Chwilę później wejdźcie np. na stronę Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej i poczytajcie (http://www.ukie.gov.pl/). Znajome, prawda?

socjalizm, nazizm?

dlaczego mówi się, że nazizm, czyli narodowy socjalizm to ideologia prawicowa? Już mówię. Dlatego, że współczesna lewica wie, że lepiej zrobi, gdy wbije ludziom do mózgów, że Hitler to nie ich człowiek. Co z tego, że są od niego nieodlegli ideowo, że proponują nieomal to samo? Inaczej zdefiniowali nazizm, siebie ochrzcili antyfaszystami i szafa gra...

myśl na dziś
Prawda wypowiadana w słowie - kosztuje. Tylko za plewy się nie placi. Za pszeniczne ziarno prawdy - trzeba płacić.
Stefan kardynał Wyszyński (za http://www.17-ka.org.pl/)




[19 IV 2008] sobota, to już trzy lata!

rocznica

jaką dziś rocznicę mamy, żabeczki moje? Obejrzyjcie!






piątek, 18 kwietnia 2008

[18 IV 2008] piątek, tajemncie bolesne Różańca

uff-puff

dziś leniwawy, choć aktywny i zaskakujący dzień! Rano podjąłem męską decyzję o pojechaniu na nędzny wykład, a przyjechawszy odkryłem, że cykl wykładów się już skończył w zeszłym tygodniu. Ładnie - przepędziłem zatem dwie godzinki w bibliotece wraz z Orszulą (witamy na blogu), oraz Machiavellim, którego poczytywałem. Później wycieczka do ING Banku ulokować swój bilon, później Strefa Cięcia na Nowowiejskiej, gdzie miła pani z kościstą opaloną miednicą, która wystawała zza spodni (bałem się, żeby mnie tymi kulszami swoimi nie poobijała), ostrzygła mnie na bóstwo! Potem jazda, jazda, Biała Gwiazda na Uniwerek spotkać się z Maćkiem, współpreziem Pogotowia (http://www.pogotowienaukowe.pl/), potem powrót na Ochotę, na Różaniec i spowiedź... a później! Nie uwierzycie! Idę na 18:00 do Zbawiciela na Mszę - okazuje się, że jest o 18:30. Męska, kapralska decyzja - lot koszący do kościoła św. Barbary. Wchodzę, patrzę... a tu Mama moja z koleżanką! O te karo, myślę sobie, jak to Mama zwykła nieraz mówić. Po Mszy pojechaliśmy z Mamą do Promenady po obuwie męskie, które nabyliśmy (oj, eleganckie obuwie!), zjedliśmy piccę azjatycką u pana Piccy Hata i wróciliśmy do domu! Jutro czekają mnie ciężkie roboty nad architekturą, by na powrót Oleńki być wolnym, więc wyspać się muszę, za czym idzie i dziś blogowa fuszera! Ale, ale! Na rozgrzeweczkę, jako że jutro w końcu odpiszę na komentarze nt. gender, tj. płci kulturowej, zachęcam do obejrzenia pewnego wywiadu, który poniżej.
JKM szowinistą?
jak wiadomo - nigdy proszę nie traktować żadnej tezy, jako objawionej, prócz dogmatu. Toteż i w tym wywiadzie należałoby zachować zwyczajową rezerwę. Moim jednak zdaniem przebija przez niego coś bardzo ważnego, co umyka w ostatnich dziesięcioleciach ochlokracji. Tym czymś, jest najnormalniejsza pod słońcem normalność...



już niedługo...


a wiecie, że niewykluczone, że już niedługo banner mojego bloga pojawi się na stronie oddziału warszawskiego stowarzyszenia Ko-Liber? http://www.koliber.org/ Pertraktacje trwają...
Czekam jeszcze na maila od Kampanii Przeciw Homofobii, kiedy potwierdzą patronat nad moim blogiem...

myśl na dziś
zamiast myśli - myśl w formie filmu. Jak zwykle w roli głównej św. Josemaria Escriva de Balaguer!

http://www.opusdei.pl/art.php?p=27387


czwartek, 17 kwietnia 2008

[17 IV 2008] czwartek, dziwności, dziwności...

nieomal ukatrupion...


oj, żałujcie Czytelnicy mili panagruszki... oj żałujcie - spał dziś jedyne 3,5 godziny i ledwo wodzi ślepiami po Bożym świecie. Najpierw wygłosił referacik na temat współczesnej architektury sakralnej po 1969 roku, później udał się na Karową, by zmagać się z klasycznymi teoriami socjologicznymi z zeszłego semestru (na dworcu spotykając przedtem prof. Staniszkis...), potem jeszcze parę miłych zajęć, wizyta na Różaniec na Filtrowej, a później jazda po Oleńkę, dwie godzinki wspólne w Wedlu w Złotych Tarasach i później wspólna z Rodzicami odwózka na rekolekcje... Oleńka teraz już pewnie zasypia, ale jutro czekają ją trudy rekolekcyjne! Także w intencji bloga - jestem o tym przekonany.
filmowisko


z tej przyczyny zachęcam do obejrzenia filmu na temat ośrodka rekolekcyjnego, w którym gości Oleńka.
http://www.dworek.org.pl/index.php?content=film


włos się jeży


w zastępstwie grzyzgowej publicystyki, zapoznaję Szanownych Czytelników z ciekawym artykułem. Czy włos się jeży?
Jak donosi dziennik Metro, brytyjskie dziewczynki już w wieku 12 lat są leczone z powodu chorób przenoszonych drogą płciową (STD). Lekarze podkreślają, że powodem tego jest nadmierne spożywanie alkoholu. Każdego miesiąca u ponad 200 dzieci w Wielkiej Brytanii zostają rozpoznane takie choroby weneryczne jak RZEŻĄCZKA lub SYFILIS .
637 nieletnich osób było leczonych w zeszłym roku tylko w jednej z wiodących klinik zdrowia seksualnego,
St Mary Hospital w Portsmouth.
Więcej niż 100 spośród nich było poniżej 16 roku życia, i w jednym przypadku u 12-letniej dziewczynki zdiagnozowano opryszczkę- nieuleczalną chorobę, która ma fatalne skutki dla noworodka, którego matka jest zakażona.
Dyrektor kliniki
Dr Veerakathy Harindra oskarża nadmierne spożycie alkoholu, o to, że dzieci są mniej ostrożne. Powiedział: „ Seks stał się dla wielu jedyną dostępną forma rozrywki. Inne środki rekreacyjne są zbyt drogie, podczas gdy seks jest mniej lub bardziej za darmo.”(sic!)
Szpital St. Mary jest jednym z pionierów w badaniach ogólnych na wykrywanie drobnoustrojów z rodziny
chlamydia, testują oni i leczą ponad 32 000 ludzi rocznie.
Jeśli chodzi o zapobieganie zwiększeniu ilości zakażeń u młodych, jest to wojna z wiatrakami. W 2006 roku u 2 282 młodych poniżej 16 roku życia wykryto choroby przenoszone drogą płciową.
Ale dr Harindra ostrzega, że coroczny pięcioprocentowy wzrost tych zakażeń jest tylko czubkiem góry lodowej.
Dodaje: „ Prawdziwe liczby są znacznie wyższe, jako że wiele młodych ludzi, którzy decydują się na seks bez zabezpieczeń nie zgłasza się do nas i dlatego choroby te nie są wykrywane u wielu ludzi.”
„ Dzieci nadużywają coraz więcej alkoholu i to coraz wcześniej, co powoduje, że łatwo mogą stracić świadomość i przez to mogą nie używać zabezpieczeń podczas seksu. Wielu nieletnich uważa, że wyglądają znacznie lepiej w oczach rówieśników, kiedy mogą kupić alkohol.”
Simon Brake z organizacji charytatywnej zajmującej się zdrowiem seksualnym, mówi, że zdarzały się przypadki, kiedy już 12-letnie dzieci potrzebowały leczenia. Dodaje: „jest bardzo ważne, aby one były leczone.”
Departament Zdrowia podkreśla, iż posiada „szeroki program poprawienia zdrowia seksualnego” młodych ludzi.
Źródło:
Metro.co.uk
Zobacz też: Pigułka "po" dla brytyjskich dwunastolatek
Porażka edukacji seksualnej w Wielkiej Brytanii
Rewolucja seksualna zagraża dzieciom

myśl na dziś
Aby dobrze żyć, trzeba dobrze spać!
Maciej Gnyszka, op. 15



środa, 16 kwietnia 2008

[16 IV 2008] środa, jutro ćvartnik!

tematy, tematy, a jutro będzie ostra jazda!

kurczę, o kurczę! Dziś dzień o nazwie ostra jazda! Otóż, mam jutro zaliczenie z KTS-u, do którego poczytać jeszcze mi trzeba tysiunc pińcet książek, a przedtem jeszcze prezentację na Architekturę Współczesną z architektury sakralnej! Noc jednym słowem będzie długa, a mnie się tyle tematów na dziś i jutro namnożyło, że nie dam rady wszystkiego napisać, tylko muszę jutro-pojutrze. Ale podam chociaż zajaweczki:
- o Salonie24 i tamtejszych blogowych kafarach!
- o lokomotywie, która ciągnie igłę!
- o gender i innych takich (vide - komentarz z wczoraj)!
- o nazizmie jako doktrynie UE?
- o tym co ma socjalizm do nazizmu!
- o rozwiązywaniu problemów poprzez eklezjologię...
- o tym, żeby robić jedno i drugie!
- o wspieraniu wolnych mediów!
- o Sławoju Składkowskim i o tym, że warto czytać diariusze...
- o socjologii i homo dziadyga!
- o biznesie, który w wojsku rozkręciłem...
- o sodomitach i panu Lisiewiczu!
- o tym co św. św. Cyryl i Metody mają wspólnego z sodomitami z ułesa i tefałenem.
Dużo, prawda? Oj, latało mi toto dziś po głowie jak szalone!

a pojutrze też?

pojutrze tak ciężko nie budziet, ale za to Oleńka jutro wieczorem zaczyna rekolekcje, w których intencji proszę o modlitwę. O jak najlepsze i największe ich owoce. Jejeje!

myśl na dziś
Kobiety i mężczyźni, żyjcie w świecie, ale nie jako zeświecczeni.
św. Josemaria Escriva, Droga, nr 939


wtorek, 15 kwietnia 2008

[15 IV 2008] wtorek, tajemnice bolesne Różańca

BUWing...

dziś odwiedziłem dwie biblioteki w związku z zaliczaniem I semestru KTS-u u drogiej magistry Vigoory w czwartek. Beczka śmiechu, a nawet nie ma się z czego śmiać. W pierwszej skarcono mnie za zdrobnienie książki do książeczki, w drugiej natomiast miałem jeszcze inne przeboje z rewersami ręcznymi i komputerowymi, które to przeboje utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze jest, gdy każdy wykonuje swoją pracę najlepiej jak umie. I stara się umieć jak najlepiej.

warzywniak GPW
dawno nie pisałem o rynku, prawda? A o czymże tu pisać, gdy np. obroty podczas dzisiejszej sesji wyniosły 803 mln zł, czyli jak na nasze warunki tyle co i nic... Na świecie - szczególnie w USA - coraz bardziej widoczne spowolnienie, ceny surowców rosną... Żyjemy w ciekawych czasach - być może na naszych oczach upada potęga Stanów Zjednoczonych, na rzecz Azji. Zabiegi banków centralnych, G7 i innych ciał wyglądają coraz brzydziej, stają się coraz bardziej nerwowe i... dalekie od idei wolnego rynku. Niestety, wolny rynek odszedł chyba w zapomnienie na amen pod koniec XIX wieku. Keynsizm zdobył władzę na całym globie - strach się bać, tym bardziej, że przechodząc na nieomal ręczne sterowanie (które opłaca się tylko leniwym monopolistom i monopole tworzy) ryzykujemy znacznie więcej.
To bynajmniej nie neguje perspektyw zarobków w przyszłości. Na wszystkim i w każdej sytuacji zarobić się da - wystarczy sprzedać drożej, niż się zakupiło. W tym kontekście tym bardziej interesują mnie poczynania alternatywnych TFI - takich jak OPERA TFI (http://www.opera.pl/) i Investors TFI (http://www.investors.pl/), których także jestem klientem. W takiej bowiem sytuacji jak teraz - gdy rynek jest rozedrgany, wkracza w niego polityka, trzeba rozglądać się za innymi instrumentami, by zarabiać... w takiej sytuacji sprawdzić muszą się ci, którzy w statutach zapisali szerokie możliwości inwestycyjne. Ich rywalizacja dotychczas wygląda ciekawie - w ostatnim kwartale nastąpił dość nagły zwrot akcji - na korzyść OPERY. Sprawa będzie jeszcze przedmiotem obserwacji. Jedno jest pewne, tj. że ci, którzy dali się wpakować na górkach w zwykłe fundusze akcyjne - gdy widzą swojego miglanca z żelem na włosach, przestają być spokojni...

mężyna
Quaestio: Czy celem żony jest zajmowanie się domem i dziećmi, i wzdychanie za mężem?

Odpowiedź: Tak. Ale nie tylko. Otóż, jest to niewątpliwie powołaniem kobiety, tak jak powołaniem męża jest pracowanie na utrzymanie rodziny, opieka nad technicznymi aspektami działania domu, oraz wzdychanie za żoną i dziećmi. Nie oznacza to jednak, że kobieta nie może pracować. Przeciwnie - pracować powinna, najpierw w kierunku swego powołania, tak by wykonywać je z wielką pasją i profesjonalizmem, co przyniesie wszystkim - także jej samej - wielką radość i korzyści, stworzy się bowiem dom, a dzieci będą takie, jak należy. Potem - także i na zewnątrz pracować, bo niedobrze byłoby skupić się jedynie na sobie i rodzinie. Natomiast jeśli nie ma pierwszego, a jest jedynie drugie - mamy do czynienia z postawieniem rzeczy na głowie i cierpieniem dla każdego. To samo z mężczyzną - jeśli skupia się tylko na pracowaniu, to jest durakiem i powinien wejść na gnyszkobloga i obejrzeć ostatni filmik ze św. Josemarią. Do czego dążę? Do tego, że wbrew pozorom - stworzenie domu, jest czymś znacznie więcej, niż wydaje się współczesnym kobietom. A jako, że zazwyczaj tej sprawy się boją (dzięki Rewolucji, która jako oczywistą wprowadziła myśl, że w domu się tylko śpi, żre i pociera członkami, dlatego lepiej jeśli wszyscy pracują, a dzieci są indoktrynowane w państwowych placówkach) - odwalają straszną kaszanę. To samo robią i mężczyźni, bo i nie potrafią się wziąć za własne powołanie.
Jakie zatem otrzymujemy społeczeństwo? Wyjrzyjcie przez okno, poczytajcie gazetę i będziecie wiedzieć jakie. Bo to nie tylko społeczeństwo wpływa na kształt rodziny i to co ludzie sądzą o swoich rolach, ale i to jaka rodzina jest, determinuje to, kto i w jakim kierunku tworzy społeczeństwo. Porównajmy sobie średnie wzory osobowe - cywilizacji chrześcijańskiej, które stąpały po tej ziemi (i wciąż stąpają, choć są cichutcy i rzadko spotykani) ze wzorami dzisiejszymi, które widzimy w tramwajach...
Panagrzyzgie natchnęła dziś w ten sposób podróż poranna do Warszawy, podczas której pewna dama rozmawiała z koleżanką o swoim żywocie, na który składały się kłótnie, alimenty, dziecko, super praca, lans... i cała rzesza smutnych dupereli.
Nie piszę tego, by kogoś skrytykować, lub poniżyć, bo nigdy nie mam tego na celu, choćby i tak to brzmiało dla niewprawnego Czytelnika, ale chcę zwrócić uwagę na to, że to, co nam się nie podoba u innych rzadko kiedy wynika tylko z nich samych. Wynika z aktualnej konstrukcji świata - konstrukcji na której Rewolucja wycisnęła swoje piętno.
TVN24? WSI24...
ostatnio koleżanka spytała mnie, dlaczego określam TVN24 mianem WSI24. Wówczas chodziło mi o wlepkę, którą widziałem na oknie Instytutu Dziennikarstwa UW oraz o Milana Suboticia - agenta WSI a zarazem i redaktora programowego TVN (czemu początkowo zaprzeczył i podał Gazetę Polską do sądu za ujawnienie tego, jako za pomówienie). Okazuje się bowiem - że wychodzą na jaw i inne rzeczy, które jak dotąd były wiedzą tajemną oszołomów. Mowa tu na przykład o tym, skąd się sam TVN wziął... czytajcie, a skumacie!
A gdy już przeczytacie, przypomnijcie sobie, co mówił niejaki Wojewódzki o tym kto wygrał wybory. Mówił ów jegomość, że wybory wygrał jego kumpel Donald dlatego, że go Kuba ze swoimi kumplami poparł. A potem puśćcie sobie z taśmy wszystkie Wydarzenia z ostatnich 2 lat i zdziwcie się ile tam ordynarnej propagandy. A jak się już zdziwicie - przestawcie stronę startową z onetu na jakąś inną (np. http://niezalezna.pl/ albo http://nczas.com/) - po co nabijać ITI-owi statystykę, którą potem pokaże reklamodawcom?
http://niezalezna.pl/index.php/article/show/id/828

prostytucJA?
zdziwiło mnie to, że kolega z Niemiec, który bardzo się cieszył z istnienia pornografii w Internecie i oburzał propozycjami ich cenzurowania, a który wiedział że w Polsce jest taka bieda, że studentki - by studiować - muszą na szeroką skalę się prostytuować, oburzał się na to ostatnie zjawisko (pozostawmy na razie kwestię jego rozmiaru w Polsce i w Niemczech). Dlaczego ja się dziwię? Ano dlatego, że nie oburzał się - ba! to była jego wizja życia i relacji męsko-damskich - na tę samą prostytucję, tyle że bezpłatną w ramach konkubinatów (czytaj: par), gimnazjalnych parek, których skłonność do rotacji można podać w jednostce x/miesiąc, i in.
Powstaje kwestia: które cudzołóstwo lepsze? Bezpłatne, czy płatne? Chociaż jestem homo oeconomicus, pozwólcie że kwestię pozostawię bez rozwiązania.

myśl na dziś

— Księże Prałacie, coraz częstsza staje się obecność kobiety w życiu społecznym poza obrębem rodziny, w którym prawie wyłącznie poruszała się dotąd. Co Ojciec sądzi o tej ewolucji? Jakie są, w rozumieniu Ojca, ogólne cechy, które kobieta winna osiągnąć, ażeby spełnić misję, jaka jej jest wyznaczona?
— Przede wszystkim właściwym wydaje mi się nie przeciwstawiać obu sfer, które wymieniłaś. Tak jak w życiu mężczyzny (ale tu w innym wymiarze) również w życiu kobiety ognisko domowe i rodzina zawsze będą zajmować miejsce centralne: jest oczywiste, że oddanie się zajęciom rodzinnym stanowi ważną funkcję ludzką i chrześcijańską. To oczywiście nie wyklucza możliwości oddania się innym zajęciom zawodowym — choć prace domowe są takim również — w jakimkolwiek urzędzie czy godziwym zawodzie potrzebnym społeczeństwu, w którym żyjemy. Gdy tak stawiamy problem wszystko jest jak najbardziej na miejscu.Natomiast myślę, że upieranie się przy systematycznym przeciwstawianiu tych dwóch sfer aktywności zawodowej — zmieniając tylko akcent — doprowadziłoby łatwo ze społecznego punktu widzenia do błędu, większego niż ten, który staramy się naprawić. Wielkim błędem byłoby gdyby kobieta porzuciła pracę wśród swoich bliskich.
Również na płaszczyźnie osobistej nie można twierdzić jednostronnie, jakoby kobieta mogła osiągać swoją doskonałość jedynie poza ogniskiem domowym tak, jak gdyby czas poświęcony swojej rodzinie był czasem skradzionym, ze szkodą dla rozwoju i dojrzewania jej osobowości.Ognisko domowe — jakiekolwiek by było, bo kobieta samotna także ma swój dom, jest miejscem szczególnie nadającym się do osobistego wzrastania. Troska o dobro rodziny będzie zawsze dla kobiety największą chwałą. Mając pieczę nad swoim mężem i dziećmi, albo, mówiąc w sensie ogólniejszym, w codziennej pracy i trosce o to, aby wokół siebie stworzyć środowisko przytulne i kształtujące, kobieta wypełnia najważniejsze zadanie swej misji, osiągając w konsekwencji swoją doskonałość osobistą.
Jak już powiedziałem, nie wyklucza to udziału w innych dziedzinach życia społecznego, na przykład w polityce. Także w tych dziedzinach kobieta może wnieść swój wartościowy wkład, zawsze ze szczególną specyfiką swojej kobiecej natury i uczyni to w takiej mierze, w jakiej społecznie i zawodowo będzie przygotowana. Jest jasne, że tak rodzina jak i społeczeństwo potrzebują tego szczególnego wkładu, który w żadnym wypadku nie jest drugorzędny.
Rozwój, dojrzałość, emancypacja kobiety nie powinny oznaczać pretensji do równości — do jednakowości z mężczyzną, do naśladowania męskiego sposobu działania; to nie byłoby zdobyczą, a przeciwnie — stratą dla kobiety, nie dlatego żeby była kimś większym lub mniejszym niż mężczyzna, tylko dlatego, że jest inna.Na podstawowej płaszczyźnie społecznej — pamiętamy, że kobieta musi otrzymać dla siebie uznanie prawne, zarówno w prawie cywilnym jak również kościelnym — można mówić o równości praw; kobieta posiada bowiem dokładnie tak jak mężczyzna, godność osoby ludzkiej i dziecka Bożego. Ale wychodząc z tej równości fundamentalnej każde z nich winno osiągnąć to, co jest mu właściwe i na tej płaszczyźnie emancypacja oznacza tyle, co realna możliwość pełnego rozwoju własnych wartości; tych, które posiada jako jednostka i tych, które posiada jako kobieta. Równość wobec prawa, takie same możliwości w świetle ustaw, nie niweczy, ale właśnie przewiduje i popiera tę różnorodność, która stanowi bogactwo dla wszystkich.
Kobieta jest powołana, aby dać rodzinie, społeczeństwu, i Kościołowi coś specyficznego, to co jest jej właściwe i co tylko ona może ofiarować: swoją delikatną dobroć, swoją nieograniczoną wspaniałomyślność, swoje upodobanie w tym co konkretne, swą bystrość w pomysłach, swą zdolność intuicji, swą głęboką i cichą pobożność, swoją wytrwałość... Kobiecość nie jest autentyczna, jeśli nie spostrzega piękna tego niezastąpionego wkładu i nie wciela go w życie.
Ażeby spełnić to zadanie, kobieta musi rozwinąć swoją własną osobowość, i nie ulec zwykłemu duchowi naśladownictwa — na ogół prowadziłoby to ją do jakichś drugorzędnych efektów, nie pozwalając zrealizować jej najbardziej oryginalnych możliwości. Jeśli dobrze ukształtuje swą osobowość, z autentycznością, autonomią osobistą, oryginalnością, to skutecznie zrealizuje swe zadanie — misję, do której czuje się powołana, jakąkolwiek by ona nie była. Jej życie i jej praca będą rzeczywiście konstruktywne, owocne i pełne treści, zarówno gdy będzie spędzać czas w domu poświęcając się dzieciom, jak i również gdy rezygnując z małżeństwa, z jakiejś szlachetnej przyczyny, odda się całkowicie innym zajęciom. Każda na własnej drodze, będąc wierną powołaniu ludzkiemu i boskiemu, może zrealizować i realizuje faktycznie pełnię osobowości kobiecej. Nie zapominajmy, że Najświętsza Maria Panna, Matka Boża i Matka ludzi, jest nie tylko wzorem, ale także dowodem nieprzemijającej wartości, którą może osiągnąć czyjeś zdawałoby się nieciekawe życie.
św. Josemaria Escriva, Kobieta w życiu świata i Kościoła, w: Rozmowy z prałatem Escriva, pkt. 87



[15 IV 2008] wtorek, trzeci dzień Tygodnia Modlitw o Powołania

w związku z szacunu godnym wystąpieniem Piotra Fronczewskiego na pogrzebie Gustawa Holoubka, dzięki Lotnemu Wikaremu (którego bloga można zobaczyć w polecanych linkach...) zamieszczam nagranie tej wiekopomnej przemowy! Drżyjmy!



poniedziałek, 14 kwietnia 2008

[14 IV 2008] poniedziałek

w obronie flagi

z wielką radością powitałem wiadomość o rozpoczęciu akcji wymierzonej w głupoli z tefałenu w osobach niejakiego Wojewódzkiego i Raczkowskiego z Polityki (nota bene - świetnego rysownika!). Otóż owi mężowie podczas nagrania programu ku uciesze gawiedzi wsadzili polską flagę w psią bździnę. Teraz, już ponad 8000 internautów podpisało list do Ministerstwa Sprawiedliwości i TVN-u wzywający do przeprosin i wyciągnięcia konsekwencji (czyn stanowi naruszenie Konstytucji RP). Myślę, że warto się podpisać i rozesłać cynk znajomym - podpis złożyć można jeszcze tylko dwa dni!
http://www.w-obronie-flagi.polonews.pl/

A tutaj obaj pajacowie:
http://kuba.plejada.pl/7,1089,1,0,marek_raczkowski_i_krzysztof_stelmaszyk,wideo.html#autoplay

panholoubek

odbieram głosy, że wczorajszy skan jest kiepsko widoczny. Jak już obiecałem w komentarzu, postaram się powiększyć, lub zapodać link do samego skanu, który zamieszczę na chomikuj.pl. W wydarzeniu chodzi o to, że wzruszony Piotr Fronczewski (na zdjęciu jest czerwonawy), który przemawiał nad trumną Holoubka powiedział, że powie to, czego nie zdążył sam Holoubek publicznie powiedzieć, a co prywatnie mu powiedział - i... wyrecytował CREDO.

myśl na dziś

Nie możesz nikomu okazywać braku miłosierdzia; a jeśli wydaje ci się, że jakaś osoba nie jest godna tego miłosierdzia, powinieneś pomyśleć, że także ty na nic nie zasługujesz.
- Nie zasłużyłeś ani na to, żeby zostać stworzony, ani żeby być chrześcijaninem, ani dzieckiem Bożym, ani należeć do swojej rodziny...
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 145



ciekawostki:

Pierwsze w Polsce profesjonalne szkolenie giełdowe!
Aktualny PageRank strony maciejgnyszka.blogspot.com dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO